Rozdział I

122 9 0
                                    

Harry siedział w swoim biurze przy jednej z tych nudnych papierkowych robót, których było zaskakująco dużo
w pracy aurora.

Od czasu do czasu zdarzało im się jeździć na interwencję z Ronem np. po wojnie, gdy musieli łapać zgorzkniałych śmierciożerców po pokonaniu Czarnego Pana lub marudne gobliny ciągle próbujące wywalczyć wyższość nad czarodziejami. Jednak póki co jeszcze nie miał na głowie żadnej grubszej sprawy, która przebiła by jego misję Wybrańca z jego nastoletnich lat.

Z drugiej strony, to dobrze, że w świecie czarodziejów w końcu panuje upragniony spokój od około 5 lat. Nie tylko ludzie, bo też skrzaty i gobliny mogą wrócić do normalnego życia nie bojąc się o nie. On sam poznał smak spokoju i już miesiąc temu oświadczył się Ginny Weasley. Wytrzymali ze sobą szmat czasu i to trudnego czasu, więc Potter uznał, że to dobra pora. Parę lat temu nie potrafiłby uwierzyć, że coś takiego go spotka, że wszystko dobrze się skończy.

Szesnastoletniemu Harry'emu przydałoby się zobaczyć wizję jego teraźniejszego życia. Gdy przyszedł do domu na Grimmauld Place 12 Ginny od razu zaatakowała przytulając. Gdy usiedli wspólnie na kanapie dziewczyna wcisnęła mu pod nos jakąś gazetę. Spojrzał na nią:

- Ginny, skarbie, ślub bierzemy dopiero w czerwcu za rok, jest maj. - zaśmiał się Harry

- Lepiej załatwić wszystko przed czasem. Musimy zająć się salą, strojami, listą gości - mówiła z wyraźnym podekscytowaniem rudowłosa

- Jeszcze mamy czas - pocałował ją w czoło. Ginny szczęśliwa poszła na chwilę do pokoju po czym wróciła z listem w ręku - Od kogo to? - zapytał, a narzeczona wręczyła mu kartkę do ręki.

Było tam napisane, że Ginny dostała się do drużyny Quidditcha, do której aplikowała przez ostatnie 3 miesiące:

- O mój Boże jestem z ciebie taki dumny! - wykrzyczał po czym ją mocno przytulił. Rudowłosa zaśmiała się.

~~~~~~~~

Była około 4 nad ranem, a wszyscy w Hogwarcie spali. Właściwie to prawie wszyscy. Tylko, że nie mówię tu o uczniach, ani pracownikach placówki. Czwórka zakapturzonych postaci zakradła się do szkoły.

Wtedy jeszcze nikt poza nimi samymi nie wiedział dlaczego. Weszli do komnaty, w której spała obecna profesorka transmutacji, pani Johansson. Było słychać tylko cichy szept, a komnata rozjaśniła się przez błysk zielonego światła. Już było po wszystkim. Sprawcy ulotnili się w parę chwil. Na już nie żywym ciele nauczycielki wyryto napis Stowarzyszenie Spokojnej Śmierci, który jeszcze ociekał krwią lecącą bezwładnie tak długo, aż skończył się do niej dostęp w tej ręce.

~~~~~~~~~

Harry szedł do pracy. Z takim samym nastawieniem jak zwykle. Nie cieszył się, ale też nie narzekał jakoś specjalnie na swój los. Usiadł przy biurku przeciągając się. Nagle do jego gabinetu wpadła sowa z listem.

Szanowny Panie Potter

Otrzymaliśmy zgłoszenie od obecnej dyrektorki Hogwartu w sprawie tajemniczej śmierci jednej z nauczycielek. Przydzielamy zbadanie tej sprawy do pana i pana Weasleya. Zaczynacie jutro o godzinie szóstej. W razie potrzeby możecie przebywać w zamku dłużej niż jeden dzień, nocleg zostanie państwu zapewniony przez Minerwę Mcgonagall.

z całym szacunkiem
Departament Ochrony Świata Magicznego z oddziałem autorskim

Potter przeczytał list ponownie. Wracają do Hogwartu rozwiązywać kolejną zagadkę. Prawie dokładnie tak jak za starych czasów! Wstał z krzesła
z zamiarem pójścia do swojego rudego przyjaciela, ale Weasley go wyprzedził
i pojawił się w jego gabinecie:

I'll keep you in my memory//drarryNơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ