Rozdział XII

40 9 2
                                    

Harry wszedł do windy i gdy tylko drzwi się zamknęły odczuł ulgę. Nikogo tu nie było, nikt go nie widział. Spojrzał
w lustro, a w odbiciu zobaczył, że ma zwilżone policzki i czerwone oczy. Wydawało mu się, że nie płakał.

Gdy był w pokoju położył się na łóżku
i od razu zasnął. Nie miał siły załamywać się przez ostatnie wydarzenia. Chociaż z jego oczu ciekły łzy gdy zasypiał.

Obudził go dźwięk otwierania się drzwi, a potem zapalenie światła, które z resztą po chwili znów zostało zgaszone. Nie otworzył oczu, tylko słuchał kroków osoby, która weszła do środka. Potem poczuł zginający się materac obok pleców:

- Jak się czujesz? - zapytał Malfoy, ale Harry nie odpowiedział - Wiem, że nie śpisz.

Nastała cisza, bo Harry nie miał ochoty teraz na rozmowę o uczuciach
z Draconem. Chciał mieć spokój:

- Ty miałeś do mnie cierpliwość, ja też będę mieć - odparł blondyn i jedną ręką zaczął gładzić go uspokajająco po plecach.

Harry obrócił twarz w jego stronę. Było ciemno, więc niewiele zobaczył, odznaczały się jedynie jego prawie białe włosy, który nabrały innego odcienia szarego w mroku. Wtedy po drodze obok hotelu przejechało parę aut, które oświetliły pomieszczenie na parę chwil. Było to kilka sekund, ale wystarczyło, żeby Potter mógł dostrzec siniaka na szczęce Dracona. Chwycił różdżkę, którą ciągle miał w kieszeni spodni. Aż dziwne, że się nie złamała. Rzucił niewerbalnie lumos dzięki czemu znów zrobiło się jasno:

- Kto ci to zrobił? - Potter błyskawicznie podniósł się do siadu, żeby przyjrzeć się temu dokładniej

- Ja sam, potknąłem się na schodach - odparł bez wahania, ale Harry i tak uniósł brwi pytająco- Myślałem, że już umiem dobrze kłamać

- Idzie ci coraz lepiej, a teraz powiedz prawdę.

- Uderzyłem….go - wyjaśnił - A on mi oddał

- Wdałeś się w bójkę z nowym chłopakiem Ginny?! - wykrzyczał zdziwiony - Malfoy!

- Spokojnie, nic wielkiego się nie stało, mam parę siniaków i tyle - w prawdzie mówiąc Draco kompletnie przegrał starcie. Chłopak bez większego problemu umiał go powalić czy mocniej mu przyłożyć. Oczywiście nie obyło się bez wyzwisk. Malfoy nareszcie mógł się pochwalić całą biblioteką najbardziej wymyślatych określeń i przekleństw

- I tak trzeba to opatrzyć - stwierdził auror i zaczął wstawać z miejsca. Draco zatrzymał go i posadził z powrotem.

- Jutro, nic mi nie jest, a ty potrzebujesz odpocząć, tak? Mną się nie przejmuj, bo i tak już dużo namieszałem- wydawałoby się, że sarknął, ale to nie był w stu procentach sarkazm

Draco wstał, żeby wziąć z komody książkę. Otworzył tam gdzie skończył
i zaczął czytać. Potter popatrzył na niego zdziwiony:

- Dobranoc, Harry - uśmiechnął się łagodnie, a brunet to odwzajemnił
i zamknął oczy

Draco patrzył chwilę na z pozoru spokojnie wyglądającą twarz Pottera. Zdawał też sobie sprawę jak wielki haos właśnie rozgrywa się w jego umyśle. On nieraz z najbardziej dziarską miną na jaką było go stać wkurzał Harry'ego zaraz po dostaniu listu od ojca na temat śmierciożerstwa i Czarnego pana.

- Dziecko milczało w czasie tej rozmowy. Jego wzrok przenosił się z Mateusza na Marylę, z Maryli na Mateusza
i ożywienie na jej twarzy gasło z minuty na minutę. - Draco zaczął czytać,
a Wybraniec leżał spokojnie słuchając jego kojącego głosu. W duszy podziękował Draconowi za ten gest. Niby nic nie znaczący, a jednak jakże potrzebny.-  Nagle zdawało się, że dziewczynka pojęła znaczenie tego, co mówiono. Upuszczając cenną walizkę, zrobiła krok naprzód i załamała dłonie. Nie chcecie mnie!, krzyknęła. Nie chcecie mnie, bo nie jestem chłopcem! Mogłam się tego spodziewać! Nikt nigdy mnie nie chciał! Powinnam wiedzieć, że to wszystko jest zbyt piękne, aby było prawdziwe. Powinnam wiedzieć, że nikt tak naprawdę mnie nie chce!

I'll keep you in my memory//drarryWhere stories live. Discover now