Rozdział XIX

49 5 0
                                    

Ataki zdarzały się coraz częściej. Były brutalne i coraz bardziej śmiercionośne. Zgonów przybywało, a rannych było tyle, że w szpitalu św. Munga leżeli głównie ludzie po ataku stowarzyszenia. Harry jeździł do tak wielu interwencji jak tylko umiał. Często dostawał patronusa, a wtedy od razu deportował się w podane miejsce.

Nie napotkalo już drugi raz kartki
w dłoni jednej z osób poszkodowanych lub martwych tak jak to było
w przypadku Pansy, co tylko bardziej mieszało w tej sprawie. Teorie się tworzyły, a po dniu zostawały obalane.

Jedno było pewne, umierały tylko osoby, które miały umrzeć. Wszystko było idealnie zaplanowane, zapięte na ostatni guzik. Nic się nie łączyło, a jednocześnie wszystko mogłaby wydawać się oczywiste gdyby zmrużyć oczy lub spojrzeć na to inaczej. Całość sprawiała, że całe departamenty nie potrafiły zrozumieć o co chodzi sprawcą.

Lipiec się skończył, upłynął bardzo szybko, szczególnie jego ostatnie dni,
w których wydarzyło się najwięcej. Najwięcej interwencji, artykułów, patronusów, spotkań, wywiadów.

Wścibscy dziennikarze nachodzili Harry'ego gdy tylko mogli. Wypytywali go o najróżniejsze i najbardziej chamskie rzeczy. Oczywiście do tych chamskich należało między innymi jak się czuje z faktem publicznego ogłoszenia związku Ginny z Davem.

Media nigdy nie zostały poinformowane o ich zerwaniu, więc powstały różne domysły. Potter początkowo nie miał im to za złe, bo próbowano odwrócić uwagę ludzi od tego co naprawdę dzieje się w Anglii i nie siać paniki. Oczywiście artykuły o Stowarzyszeniu Spokojnej Śmierci też były, ale Hermiona sama zarządziła, aby to nie był główny temat wszystkich publikacji.

Draco natomiast cały czas powtarzał jak bardzo nienawidzi proroka, bo za bardzo wtykają nos w nieswoje sprawy. Odkąd pierwszy raz był na spacerze
z Potterem zaczął chodzić na nie częściej. Czasami sam, czasami
z Harrym. Teraz nie mógł wychodzić na dwór, a szczególnie z Potterem, trzymając się za rękę, bo dziennikarze od razu by to wyczuli i umieścili
w jakimś wyolbrzymienie napisanym artykule. Ludzie zaczęliby się burzyć, że Malfoy został wypuszczony, a Potter jeszcze przechadza się z nim po Londynie. Do tego na pewno powstawałyby różne plotki na temat ich orientacji, bo takie już są media. Lubią rozpowszechniać idiotyczne informacje, nawet jeśli nie są prawdziwe.

Harry wrócił do domu po pracy wyczerpany. Ziewnął zamaszyście i gdy zobaczył Dracona na fotelu w salonie podszedł, usiadł na podłodze i oparł się o nogi chłopaka. On, odłożył lekturę
i popatrzył na niego. Potter odchylił głowę, położył ją na kolanach Malfoya
i zamknął oczy. Draco przez chwile nie widział co ma powiedzieć lub jak się zachować. Jego relacja z Wybrańcem była raczej nieokreślona. Minęło już trochę czasu i wydawałoby się, że Harry wie co robi, ale Malfoy dalej nie wiedział na jak dużo może sobie pozwolić przy Potterze. W końcu wyciągnął dwa palce
i zaczął przesuwać nimi po jego szyi, wzdłuż jego krtani. Chłopak uniósł kąciki ust do góry i mruknął pokazując, że podoba mu się czynność wykonywana przez blondyna. Malfoy przyglądał się jego twarzy i pierwsze co zauważył to opatrunek na jego łuku brwiowym i zadrapanie na brodzie. Nie umknęło mu malujące się limo pod okiem:

- Znowu zaatakowali? - zapytał Draco,
a Harry pokiwał głową dodając krótkie "Mhm"

Pod drugim okiem, tam gdzie nie było sińca łatwo  można zauważyć fioletowy wór, a cały wizerunek dopełniały jeszcze bardziej nieogarnięte włosy niż zwykle:

- Jesteś przemęczony - stwierdził Draco - Musisz wziąć wolne i odpocząć - Harry otworzył oczy i odetchnął ciężko

- Nie mogę iść na urlop teraz, kiedy jest tyle do roboty. Autorzy przeważnie nie mają dużo czasu na odpoczynek.

I'll keep you in my memory//drarryWhere stories live. Discover now