Rozdział V

52 7 2
                                    

Minął jakiś tydzień odkąd wyciągnęli Draco z więzienia. Blondyn zachowywał się cicho, nie mówił za dużo.

Mimo pogodzenia się narzeczonych ze sobą to między nimi i tak panowała dziwna atmosfera. Mało się do siebie odzywali. Malfoy może nie rozumiał co się między nimi dzieje, ale zauważył, że dziewczyna nie często z nim przebywała. Okularnik natomiast codziennie do niego przychodził
i rozmawiał. Odkąd w pobliżu nie było dementorów mieszających mu w głowie, apetyt powrócił. Znów jadł co najmniej 3 posiłki dziennie często przygotowane przez bruneta.

Dzisiaj obudził go gdy ledwo co słońce wyszło. Zmarszczył brwi patrząc na chłopaka w okularach:

- Idę do pracy - oświadczył

- No i? - zapytał zaspanym głosem

- Musisz zostać sam, nie mogę cię wziąć ze sobą. Poza tym do 12, Ginny tu będzie - uśmiechnął się do niego

- Ja nie chcę zostawać sam - odparł- Boję się

- Draco, twój stan się poprawia i będzie się poprawiał, ale musisz nauczyć się, że nie zawsze będę przy tobie. To ci pomoże- wytłumaczył

- Obiecałeś, że mnie nie zostawisz - wypomniał mu - Marny z ciebie gryfon jeśli nie dotrzymujesz obietnic - Harry uśmiechnął się szeroko

- Pamiętasz, że byłem gryfonem? - zapytał, a Draco wzruszył ramionami

- Może- odparł po chwili

- Widzisz? Jest coraz lepiej - wstał na rowne nogi i poczochrał mu włosy na koniec - Idź jeszcze spać, śniadanie masz na blacie w kuchni, a na obiad wrócę - blondyn pokiwał głową ze zrozumieniem

Harry wyszedł i zamknął za sobą drzwi uważając, żeby nimi nie trzasnąć. Wszedł jeszcze do sypialni i złożył na czole narzeczonej krótki pocałunek.  Nie gniewał się na nią, ale nie odczuwał potrzeby rozmawiania z nią za dużo podczas dnia.

Wyszedł z domu i kierował się do ministerstwa. Czasami lubił robić rzeczy po mugolsku, więc podjechał tam autobusem. Nie miał daleko.

Podczas pracy martwił się o Dracona. Czy na pewno sobie radzi? Lub czy wszystko u niego w porządku? Czuje się jakbym miał dzieci, zaśmiał się sam do siebie

Opiekowanie się "zdrowiejącym" Malfoyem przypominało opiekę nad dzieckiem. Zamartwiał się o niego, przygotowywał posiłki do zjedzenia, rozmawiał w prosty sposób. Na dodatek Draco bardzo potrzebował go obok siebie. Często łapał go za rękę po czym puszczał. Z zaciekawieniem oglądał różne rzeczy w domu, interesowały go loki Pottera. Draco bał się zostać sam,
a Harry w pełni potrafił zrozumieć dlaczego. Nagle do jego gabinetu wleciała sowa:

Szanowny Panie Potter

Mamy kolejne tajemnicze śmierci
z udziałem tzw. Stowarzyszenia Spokojnej Śmierci. Ofiar jest coraz więcej, a rozwiązania jak nie było tak nie ma. Dlatego piszemy z pytaniem jak długo jeszcze zajmie proces rehabilitacji Dracona Malfoya. Liczymy na jak najszybszy powrót do tej sprawy z waszej strony.

z całym szacunkiem
Departament ochrony świata magicznego z oddziałem autorskim

Harry od razu odpisał tłumacząc, że dementorzy zostawili dość głęboki ślad na psychice Dracona i gdy tylko wróci do normy to wróci do tej sprawy. Napisał też o pomoc innych aurorów, aby na bieżąco dostarczali mu informacje na temat rzekomych ataków. Wrócił do dokumentów i ich wypełniania.

Przyszedł do domu o 17, a Ginny ciągle jeszcze była w pracy. Od razu zajrzał do kuchni. Kanapki jakie tam zostawił były zjedzone. Uśmiechnął się do samego siebie.

I'll keep you in my memory//drarryWhere stories live. Discover now