Las w dalszej części małego miasteczka Reverse Falls był dzisiaj wyjątkowo ciemny, a demon lewitował nad perfekcyjnie namalowanym kręgiem.
Hurra. Chcę zabawy. Dajcie mi ją!
Alcor zmrużył oczy na Reverse Masona, który unikał z nim kontaktu wzrokowego, patrząc na jego klatkę piersiową. Rozłożone skrzydła demona o dziwo szumiały ciągnięte przez chłodny wiatr, ale jego przywoływacz wciąż nie patrzył mu w twarz.
Denerwujące.
Alcor podleciał do niego, zbliżając jego twarz do swojej twarzy i zmuszając do patrzenia sobie w oczy, uśmiechnął się napięcie.
-Więc czego potrzebujesz, dzieciaku?
Wzrok Gleefula uciekł ponownie, tym razem nad ramię demona i odezwał się znudzony, mało entuzjastyczny ton, który Mason tak często ukrywał przed światem:
-Bo widzisz... - mówił w ten powolny, nudny sposób.
Irytujący.
Alcor, aby odreagować swoje znużenie przegryzł wnętrze policzka, co przez zapomniane przez tą chwilę, rekinie zęby spotkało się z niezbyt przyjemnym skutkiem.
-Au! Au! Au! - jęczał, łapiąc się za obolały policzek.
Mason z lekko rozchylonymi ustami spojrzał na niego i nie mógł powstrzymać się od chichotu, który był znaczniej głośniejszy niż mu się zdawało.
Alcor spojrzał na niego ze zdziwieniem.
-Zaraz. Ty się śmiejesz?
Zakłopotany Gleeful natychmiast przestał chichotać. Wziął długi wydech, mówiąc :
-Zapomnij
-Czemu? Co złego jest w śmiechu?
Gleeful z fasadą dumnego dzieciaka wskazał na swoją klatkę piersiową.
-Na pewno nie przystoi osobie na moim stanowisku
Alcor uśmiechnął się :
-W porządku... Więc ty też umrzesz samotnie
-Co?! - Mason oburzył się i zmazał butem symbol sosny z kręgu- Nieważne, właśnie zostałeś odwołany
Z początku Alcor wydawał się zdezorientowany, lecz po chwili posłał mu dosyć tajemniczy uśmiech :
-Dobrze. Skoro tak chcesz... Do zobaczenia
I zniknął. Mason Gleeful znów stał samotnie w ciemnym lesie z kilkoma pytaniami dręczącymi jego myśli. Nawet nie zaproponował układu... Kompletnie o nim zapomniał. Gdyby tylko tamten demon nie był tak okropnie do niego podobny...
~~~~~~
Był sierpień. Pacifica oparła się o pień drzewa i poprawiła trampek, który ześlizgnął się jej z pięty.
-Chodź szybciej. Mówię ci. Coś tu się kryje - ponaglał ją Gideon Pines.
Jego oczy błyszczały od pasji i chęci przeżycia przygody, co w tej chwili lekko zdenerwowało Pacifice. Chciała tylko poprawić buta.
-Daj mi chwilę - burknęła i to zrobiła.
-Gotowe! - zaćwierkała z uśmiechem, stawiając nogę na trawie.
Jej towarzysz wskazał palcem na usta :
-Ciii. Nie tak głośno - wyszeptał i rozejrzał się dookoła - Jeszcze ktoś nas usłyszy
Pacifica również spojrzała na boki.
-Las wydaje się pusty - zauważyła, lecz wtedy oboje usłyszeli :
-Próbujesz mnie oszukać, demonie!
Gideon podskoczył i spojrzał na nią, szepcząc :
-Co to było?
-Nie wiem - wyprzedziła Pinesa- Może chodźmy zobaczyć?
Głos jej rozmówcy zadrżał:
-O-okej
Wkrótce oboje wychylili się zza drzew i zamarli, widząc tego popularnego dzieciaka, demona siedzącego w powietrzu po turecku, pudełko od gry pomiędzy nimi i papier minimetrowy.
-Co za durna gra - warknął Gleeful-Jesteś bezużyteczny
Demon uśmiechnął się złośliwie :
-Mi też miło spędzić z tobą czas, Dipper
![](https://img.wattpad.com/cover/353449013-288-k315026.jpg)
YOU ARE READING
Powiew przeszłości | Gravity Falls
FanfictionGdy Dipper umiera w trakcie Dziwnoggedonu w walce z próbującym go opętać bez umowy, Billem wszystko się sypie. Zwłaszcza stan psychiczny Mabel. A jeśli on nie umarł? A jeśli czuwa przy niej demon później okrzyknięty Alcorem Władcą Snów? One shoty n...