XXX

182 31 16
                                    


XXX

Grzesznik to człowiek, który nie ma dość woli, aby nie kochać zła.

(Blaise Pascal)

Nie spodziewała się...

Właściwie to była w niezatartym szoku. Poszła do Huntera i liczyła, że maks co od niego usłyszy to to, że ma się nie interesować nie swoimi sprawami. Albo że spławi ją w jakiekolwiek inny sposób. Ale w dziekanacie niczego o Tarze nie umiano jej powiedzieć, a reszta ekipy od Hubertusa również jakby nabrała wody w usta.

Młoda malarka stała się tematem tabu, nikt nie chciał podjąć tematu. Miała wrażenie, że absolutnie nikogo nie obchodziło co się z nią stało. Nikt nie przejął się wypadek Tary, jakby w momencie, w którym postawiła stopę na oddziale ratunkowym, stała się jedynie zbędnym problemem dla akademii. Ale może to było jedynie wrażenie, a Lamia - z natury emocjonalna i wrażliwa - nadinterpretowała sytuację po swojemu, przypisując ludziom złą wolę.

Dlatego poszła do tego diabła, z którym Tara współpracowała. A on postanowił wbić ją w szok i niedowierzanie. Z dziwnie ciężkim duchem poszła przez deszcz do jego willi, olewając zupełnie swoje dzisiejsze zajęcia.

Próbowała otworzyć drzwi od domu kluczykiem, ale z wrażenia dłonie jej się trzęsły. Z wrażenia oraz z zimna, bo deszcz przez cały dzień lał, do tego wiatr, więc wychodzenie na zewnątrz w ogóle nie było najlepszym pomysłem. Przemokła, bo prawie tutaj biegła, z podekscytowania niekoniecznie rejestrując, że w ogóle deszcz powinien jej przeszkadzać.

Udało jej się w końcu wygrać z zamkiem, a potem i z drzwiami.

Wnętrze domu kusiło mocnym, cedrowym zapachem. Ciężkim, ciężkim do jednoznacznego określenia, ale cholernie charakterystycznym. O hunterze można by opowiadać godzinami - o tym, że to podły, wredny, chamski i mizoginiczny dupek, ale braku stylu na pewno nie można mu zarzucić. Grał pozorami i detalami, a efekt zawsze robił piorunujące. Drań miał to coś.

Ten dom kusił. Był w tym momencie pusty i ciemny, na swój sposób mroczny, nie... wróć!... pomyślała, że cały Hunter jest mroczny, wszystko co dotyczy tego mężczyzny zawsze obrasta mrokiem. Czuła ciężką aurę tego miejsca. Kusiło jak cholera, aby posprawdzać pokoje, pomyszkować po prywatnym gabinecie, sprawdzić jakich używa perfum ten diabeł wcielony. Hunter musiał mieć swoje brudne sekrety, które na pewno są w tym domu. I nigdy nie będzie ich bliżej niż teraz.

Serce waliło jej w piersi jak oszalałe, oddech rwał się niespokojny.

Z drugiej jednak strony w tyle czaszki pulsowała jej myśl, że nie ma na to czasu, że Tara tam czeka i pewnie czuje się opuszczona przez wszystkich.

- Jasny gwint! - prawie krzyknęła, kiedy z mroku późnego popołudnia wyszedł do niej czarny jak noc dog niemiecki. Psisko robiło wrażenie postawnego i potencjalnie agresywnego. Był olbrzymi, sięgał kobiecie prawie do piersi! Z pyska skapywała z wolna wielka, lepka kropla śliny, a te oczy... cholera, miał takie bystre, rozumne spojrzenie, miała wrażenie, że zwierzę jest nierealne. Jak duch. Zjawa. I ta zjawa ma moc wpatrywania się wprost w głąb jej duszy. Piekielny strażnik mrocznego dworzyska, pasował tu jak ulał.

Nie rzucił się jej do gardła, ale podszedł bardzo blisko. Obwąchał jej dłonie i brzuch, a Lamia była przez moment jak sparaliżowana. Pomyślała, że zamiast pojechać po Tarę, zostanie tutaj pożarta przez potwora. Umrze na marmurowej posadzce, a kiedy tamten diabeł wróci to jeszcze opierdoli ją za pobrudzenie kuchni.

Potwór jednak miał swój cel - wąchał jej dłonie, a potem to nawet polizał. Pogłaskała go delikatnie po wielkim łbie, a ten domagał się więcej pieszczot.

Nocturn / zostanie wydany/Where stories live. Discover now