21-hurt

129 6 6
                                    

-zapomniałyście kluczyków?-zaśmiał się John B, kiedy po nas podjechali.

-nie dawajmy im tej satysfakcji-szepnęła do nas Kie.

-przyznasz to było zabawne-mówił dalej brunet.

-John B-zwróciła się do niego Sarah-mózg operacji?

-zawsze mam plan.

-spadam stąd-powiedziałam, wchodząc na łódkę chłopaków.

-pogodziłyście się?-zapytał z nadzieją brunet.

-nie-odpowiedziałam.

-ale jesteśmy w stanie ze sobą współpracować-powiedziała Sarah.

-to było do bani-powiedziałam, kiedy odpływaliśmy.

-ale nadal mnie kochasz?-zaśmiał się mój chłopak, siadając obok mnie.

-a ty nadal mnie nienawidzisz?-odwrócił się w moją stronę Johnny z uśmiechem.

-trochę-zaśmiałam się.

-gdy stracicie czujność, zemścimy się-ostrzegła Kie.

-bądźcie czujni-dodała blondynka.

-nie mogę się doczekać-odezwał się Pope.

-gotowi na nura do studni?-zapytał szczęśliwy brunet.

***
-mamy linę?-zapytał po raz drugi John B.

-tak-odpowiedział J.

-rękawiczki?

-tak

-latarki?

-są

-gotowi?

-w drogę-powiedziałam, otwierając drzwi od auta przed domem Crain.

-czas się wzbogacić-zaśmiał się JJ.

-idziemy-chciałam ruszyć, ale zatrzymał mnie B.

-chwila. Chce wam podziękować. Cieszę się, że tu jesteście-wyznał.

-zawsze-przekręciłam oczami z lekkim uśmiechem.

-nie ma sprawy-powiedział Pope.

-dość poklepywania po plecach-odezwał się Jayj-zróbmy to.

Przeszliśmy przez bramę. Boże, dzisiaj będziemy bogaci. Staliśmy przed jej domem aż zapaliły się światła.

-kurwa-powiedziała Sarah i ukryliśmy się w krzakach.

-latarki-przypomniała Kie.

-ma fotokomórkę-powiedział czarnoskóry.

-idźmy wolniej-zaproponował blondyn.

-co?

-to tak nie działa-odpowiedział mu Pope.

-rozbijmy ją kamieniem-zaproponował brunet.

-pojebało was coś?-zapytałam-jak byłyśmy młodsze, bawiłyśmy się tu i na ganku jest wyłącznik. Pójdę go wyłączyć.

-nie ma opcji, że pójdziesz-powiedział JJ.

-no to patrz-powiedziałam i zaczęłam powoli iść.

-Crain ćwiartuje ludzi, więc nie pozwolę ci tam iść-powiedział blondyn, łapiąc mnie za rękę.

-przecież ma 85 lat-przypomniałam mu-pewnie ledwo dycha-dodałam.

-pójdziemy z tobą-odezwała się Kiara.

-poczekajcie na sygnał-dodała Sarah i zaczęłyśmy powoli iść.

-ej, Rosie-odwróciłam się w stronę chłopaka-bądź ostrożna, proszę cię.

-się wie-odparłam i poszłam za dziewczynami.

Kiedy dotarłyśmy na ganek, otworzyłyśmy skrzynkę z różnymi kablami, ale tych od fotokomórki nie było. Ja pierdole, one prowadzą do domu. Lekko i wolno otworzyłyśmy skrzypiące drzwi, a następnie weszłyśmy i wyłączyłyśmy tą jebaną fotokomórkę.

-Leon-usłyszałyśmy skrzypienie schodów.

Jesteśmy w dupie.
A było się posłuchać JJ i tam zostać.

-jest późno, Leon.

Nagle Crain spojrzała mi się prosto w oczy. Zaczęłyśmy uciekać, a ona nas goniła. Nagle trafiliśmy na ślepy zaułek. Już po nas. Przyszła tu. Po chwili Sarah zabrała jej laskę i uciekłyśmy do piwnicy.

-chłopaki!-krzyknęła Kiara, kiedy wbiegłyśmy do piwnicy-musimy zwiewać, idzie tu.

-chciała nas zabić pogrzebaczem-dodałam zadyszana.

-ale nic ci nie zrobiła?-zapytał mnie niebieskooki, a ja pokręciłam głową na znak, że nie.

-musimy spierdalać-powiedziała Sarah.

-John B! Wracaj na górę!-krzyknął do studni blondyn.

-już idę!-odkrzyknął, a my zaczęliśmy ciągnąć mocno za linę.

-ciągnijcie!-krzyknęła blondi.

Strzał.
Czułam ból w brzuchu.
Mocny ból, który robił się coraz silniejszy, ale teraz najważniejsze było, to żeby John B wyszedł ze studni i żebyśmy uciekli.
Bałam się o siebie, ale jeszcze bardziej bałam się o przyjaciela, który mimo kłótni był dla mnie jak brat.

John wyszedł, a my uciekliśmy do auta. Bolało coraz bardziej. Gadali coś, krzyczeli, ale ja ich nie słyszałam. Nagle zobaczyłam, że John B trzyma złoto. Udało się. Dotknęłam ręką brzucha. Krew. Bardzo dużo krwi.

-JJ?-zaczęłam słabo.

-co tam, księżniczko?

-boli-powiedziałam, płacząc.

-zamknąć się!-krzyknął, a każdy zamilkł-gdzie cię boli?

-tu-wskazałam na brzuch, który mocno krwawił.

-o kurwa-usłyszałam szept Sarah.

-John B, jedz do szpitala.

Pov JJ:
-co? Co się stało?-zapytał brunet, który był za kołkiem.

-Rose postrzeliła, więc rusz się!-krzyknęła, lekko zapłakana Kiara.

Zdjąłem z siebie czarny komin i przykryłem nim ranę, aby zatamować krwawienie. Kurwa, tak bardzo się boje. Wtuliłem w siebie dziewczynę i położyłem rękę na jej brzuchu.

-wszystko będzie dobrze, księżniczko-szepnąłem jej do ucha.

-boje się, Jayj-płakała. Też miałem ochotę się rozpłakać, ale musiałem być silny.

-spokojnie, będzie dobrze-pocałowałem ją w głowę.

Próbowałem z nią rozmawiać, ale Rosie nagle zaczęła nie odpowiadać na moje pytania, wzięte z dupy. Spojrzałem na nią. Oczy zamknięte. Nie oddycha.

One boy-JJ MaybankTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon