-nie rozumiem dlaczego nie zarywasz do Kiary-stwierdził JJ.
-bo jest suką?-odpowiedziałam za John'a B, który chwile później zabijał mnie wzrokiem.
-leci na ciebie-kontynuował blondyn-bała się o ciebie kiedy nurkowałeś, pocałowała cię.
-w policzek, nie przelizaliśmy się ani nic-mówił John B.
-trafia się okazja-zaczął mówić JJ, a ja zmarszczyłam brwi słysząc to-nie mów, że nie zauważyłeś. Widać, że ci się podoba, spiekłeś buraka-stwierdził blondyn.
-serio?
-spokojnie, chce tylko zobaczyć-powiedział blondasek kiedy John B chciał mu wyrwać kompas-kompas twojego starego na łodzi Scoter'a. To dziwne-stwierdził.
-dlatego jedziemy porozmawiać z panią Laną.
-będzie w niebo wzięta-odezwałam się.
-bo przecież to nie tak, że jej mąż utonął-powiedział Jay.
-Boże, co mnie podkusiło żeby zabrać akurat waszą dwójkę?-westchnął brunet.
-wygląda jak dom niezłego blanciarza-stwierdził JJ patrząc na dom małżeństwa.
-cicho-przekręcił oczami Johnny i ruszyliśmy dalej.
Nagle usłyszeliśmy rozbicie szkła i krzyki. Przestraszyłam się, więc złapałam blondyna za dłoń.
-pierdolenie-usłyszeliśmy krzyk.
-wróćmy później-szepnął JJ.
-zamknij się-odpowiedział mu brunet.
-mów, bo cię zabije! Utopie jak suke-dalej ktoś krzyczał.
-boli-usłyszeliśmy panią Lane.
-chodźcie-szepnął John i podeszliśmy pod okno.
-gdzie one są?!
-nie wiem-płakała.
-w domu czy gdzieś indziej?!
-zostajemy?-zapytałam szeptem.
-gdzie jest kompas?!-krzyczeli.
-nie wiem!-krzyknęła płacząc, a nagle poczuliśmy, że coś spada nam na włosy.
-farba?-szepnął blondyn.
-tak-odpowiedział mu brunet-zmywają się-dodał, idąc dalej.
-to na pewno przemytnik-stwierdził J.
-to oni do nas strzelali-odezwałam się, patrząc jak dwójka mężczyzn odjechała.
-pani Lano?-odezwał się John B jak wchodziliśmy do jej domu-nic pani nie jest?-zapytał brunet kiedy podszedł do kobiety. Przytuliłam JJ'a, bo nadal się bałam, nie lubiłam widzieć krwi, a tutaj było jej sporo.
-naćpali ją-powiedział Jay do bruneta.
-wezwać lekarza?-zapytał John B.
-albo policję?-odezwałam się.
-nie, nie, nie, żadnych glin-powiedziała kobieta.
-nie dobrze-odparł JJ-zmywajmy się-dodał.
-nie powinno was tu być-stwierdziła płacząc.
-też tak sądzę-powiedział blondyn-John B spadajmy, Rosanna się boi-dodał Jay.
-co pani wie o tych dwóch?-brunet kompletnie nas zignorował.
-szukali czegoś
-tego?-zapytał Johnny wyciągając kompas.
-nikomu go nie pokazujcie ani nic nie mówcie, nie mogą się dowiedzieć, uciekajcie stąd!
***
-byliśmy przed domem, lał ją aż farba odpryskiwała, a byli w środku, nie mogłem uwierzyć, a Rosie się bała-blondyn opowiadał Kiarze i Pope'owi co się działo u pani Lany-z resztą spójrzcie sami-powiedział i zaczął trzepać włosy, z których sypała się farba.-fuj, to łupież-odezwała się Kiara.
-to farba-poparłam blondyna.
-myślałem, że już po nas-odparł J.
-to byli ci co do nas strzelali?-zapytał Pope.
-tak
-przyjrzałeś im się?-dopytał.
-może policja stworzy autoportret-powiedziała mulatka.
-napakowani
-napakowani?-powtórzył czarnoskóry.
-to za mało-stwierdziła Kiara.
-jak koleś z garażu mojego taty, robił skrytki dla przemytników-powiedział blondasek.
-tak, wiem
-nie mam co do nich wątpliwości, to byli przemytnicy-powiedział zapalać skręta.
-od dragów?-zapytał Pope.
-nie, kurwa, od owoców-odezwałam się sarkastycznie.
-to nie film gangsterski-odparła Kiara. No co ty nie powiesz?
-jak wyglądali?-zapytał jeszcze raz Pope-nie wiemy kogo szukać.
-nie było cię tam! Nie było czasu się przyglądać! Byłem pod presją-podniósł głos blondyn-ale słyszałem krzyki Lany. Oni nie żartowali. Robi się poważnie i nie podoba mi się to-powiedział.
-po co im kompas?-zapytała Carrera.
-to złom-odezwał się czarnoskóry-w lombardzie nie dali by za niego 5 dolców-powiedział- bez urazy, wiem, że to rodzinna pamiątka-dodał do John'a B.
-gabinet.
CZYTASZ
One boy-JJ Maybank
FanfictionRosanna Cameron, czyli piękna, szczupła blondynka z brązowymi oczami. JJ Maybank, czyli niebieskooki blondyn, który często pali trawkę i imprezuje ze znajomymi. Czy pomimo innej strony wyspy uda im się zaprzyjaźnić?