7-scream

266 3 0
                                    

-nie rozumiem dlaczego nie zarywasz do Kiary-stwierdził JJ.

-bo jest suką?-odpowiedziałam za John'a B, który chwile później zabijał mnie wzrokiem.

-leci na ciebie-kontynuował blondyn-bała się o ciebie kiedy nurkowałeś, pocałowała cię.

-w policzek, nie przelizaliśmy się ani nic-mówił John B.

-trafia się okazja-zaczął mówić JJ, a ja zmarszczyłam brwi słysząc to-nie mów, że nie zauważyłeś. Widać, że ci się podoba, spiekłeś buraka-stwierdził blondyn.

-serio?

-spokojnie, chce tylko zobaczyć-powiedział blondasek kiedy John B chciał mu wyrwać kompas-kompas twojego starego na łodzi Scoter'a. To dziwne-stwierdził.

-dlatego jedziemy porozmawiać z panią Laną.

-będzie w niebo wzięta-odezwałam się.

-bo przecież to nie tak, że jej mąż utonął-powiedział Jay.

-Boże, co mnie podkusiło żeby zabrać akurat waszą dwójkę?-westchnął brunet.

-wygląda jak dom niezłego blanciarza-stwierdził JJ patrząc na dom małżeństwa.

-cicho-przekręcił oczami Johnny i ruszyliśmy dalej.

Nagle usłyszeliśmy rozbicie szkła i krzyki. Przestraszyłam się, więc złapałam blondyna za dłoń.

-pierdolenie-usłyszeliśmy krzyk.

-wróćmy później-szepnął JJ.

-zamknij się-odpowiedział mu brunet.

-mów, bo cię zabije! Utopie jak suke-dalej ktoś krzyczał.

-boli-usłyszeliśmy panią Lane.

-chodźcie-szepnął John i podeszliśmy pod okno.

-gdzie one są?!

-nie wiem-płakała.

-w domu czy gdzieś indziej?!

-zostajemy?-zapytałam szeptem.

-gdzie jest kompas?!-krzyczeli.

-nie wiem!-krzyknęła płacząc, a nagle poczuliśmy, że coś spada nam na włosy.

-farba?-szepnął blondyn.

-tak-odpowiedział mu brunet-zmywają się-dodał, idąc dalej.

-to na pewno przemytnik-stwierdził J.

-to oni do nas strzelali-odezwałam się, patrząc jak dwójka mężczyzn odjechała.

-pani Lano?-odezwał się John B jak wchodziliśmy do jej domu-nic pani nie jest?-zapytał brunet kiedy podszedł do kobiety. Przytuliłam JJ'a, bo nadal się bałam, nie lubiłam widzieć krwi, a tutaj było jej sporo.

-naćpali ją-powiedział Jay do bruneta.

-wezwać lekarza?-zapytał John B.

-albo policję?-odezwałam się.

-nie, nie, nie, żadnych glin-powiedziała kobieta.

-nie dobrze-odparł JJ-zmywajmy się-dodał.

-nie powinno was tu być-stwierdziła płacząc.

-też tak sądzę-powiedział blondyn-John B spadajmy, Rosanna się boi-dodał Jay.

-co pani wie o tych dwóch?-brunet kompletnie nas zignorował.

-szukali czegoś

-tego?-zapytał Johnny wyciągając kompas.

-nikomu go nie pokazujcie ani nic nie mówcie, nie mogą się dowiedzieć, uciekajcie stąd!

***
-byliśmy przed domem, lał ją aż farba odpryskiwała, a byli w środku, nie mogłem uwierzyć, a Rosie się bała-blondyn opowiadał Kiarze i Pope'owi co się działo u pani Lany-z resztą spójrzcie sami-powiedział i zaczął trzepać włosy, z których sypała się farba.

-fuj, to łupież-odezwała się Kiara.

-to farba-poparłam blondyna.

-myślałem, że już po nas-odparł J.

-to byli ci co do nas strzelali?-zapytał Pope.

-tak

-przyjrzałeś im się?-dopytał.

-może policja stworzy autoportret-powiedziała mulatka.

-napakowani

-napakowani?-powtórzył czarnoskóry.

-to za mało-stwierdziła Kiara.

-jak koleś z garażu mojego taty, robił skrytki dla przemytników-powiedział blondasek.

-tak, wiem

-nie mam co do nich wątpliwości, to byli przemytnicy-powiedział zapalać skręta.

-od dragów?-zapytał Pope.

-nie, kurwa, od owoców-odezwałam się sarkastycznie.

-to nie film gangsterski-odparła Kiara. No co ty nie powiesz?

-jak wyglądali?-zapytał jeszcze raz Pope-nie wiemy kogo szukać.

-nie było cię tam! Nie było czasu się przyglądać! Byłem pod presją-podniósł głos blondyn-ale słyszałem krzyki Lany. Oni nie żartowali. Robi się poważnie i nie podoba mi się to-powiedział.

-po co im kompas?-zapytała Carrera.

-to złom-odezwał się czarnoskóry-w lombardzie nie dali by za niego 5 dolców-powiedział- bez urazy, wiem, że to rodzinna pamiątka-dodał do John'a B.

-gabinet.

One boy-JJ MaybankOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz