ROZDZIAŁ 18

123 12 15
                                    

Mam nadzieję, że spodobał ci się mój prezent, Amaro. Spokojnie, w przyszłości będzie ich jeszcze więcej. Lub nie. Od ciebie to zależy.

Bo przecież... Sekrety znikają wraz z ludźmi, którzy o nich wiedzą.

Powodzenia z sądem rodzinnym, Najlepsza Detektyw w Mieście.

Nie goń mnie, jeśli nie jesteś gotowa na poświęcenia.

ཐིཋྀ

AMARA

— To on. Od nikogo dokładnie takich słów nigdy nie usłyszałam — zarzekałam się, rozmawiając z Preto przez telefon. Chodziłam w tamtą i z powrotem po całym pokoju. Wydawało mi się, że zaraz przez to chodzenie wywiercę dziurę w podłodze.

— Uspokój się, Catarina — westchnął mężczyzna. — I nawet nie mów mi, że jesteś spokojna, bo słyszę, jak dreptasz w kółko.

Specjalnie więc stanęłam w miejscu. Ponownie spojrzałam na list z pogróżkami

— Ale to Negrão. — Trzymałam twardo przy swoim. Tylko od niego usłyszałam podobne słowa.

— A jeśli ktoś chce, żeby to tak wyglądało?

Niby Preto może miał rację. Miało to sens. Jednak gdy sprawa przybierała charakter bardziej personalny, byłam w stanie się zgubić; nie myśleć logicznie.

— Tak naprawdę Negrão cię lubi — namawiał mnie dalej do swoich racji. — Pamiętam, gdy mieli bliższe stosunki z Morganą i ona ciągle mu o tobie opowiadała. Mimo że ci groził, to nie tknąłby twojej rodziny.

Zacisnęłam usta w kreskę i spojrzałam z powrotem na list. Wzrokiem niemal wywierciłam w nim dziurę.

— On jest takim typem osoby. Potrzebuje mieć wszystko pod kontrolą. Nie jesteś łatwa do kontrolowania, więc wybrał drogę zastraszenia cię.

Nic nie odpowiadałam, a on odebrał to jako sygnał do kontynuowania.

— Z całego rodzeństwa Negrão najmniej byłby zdolny do zdrady Negrity i zrobienia jej czegoś. On niemal wychowywał ją. Widział, jak dorastała, tak samo, jak widział resztę. Jest najstarszy. On nie zrobiłby nic Negricie.

— Ale mojej rodzinie już tak. — Mój głos stał się bardziej ostry. Zaraz jednak się opanowałam. Westchnęłam i spróbowałam wrócić myślami do samej Negrity.

Co ta dziewczyna teraz robiła? Czy aby na pewno dalej żyła? O ile dobrze szliśmy po jej śladach? Było dużo pytań, a czasu na odpowiedzi coraz mniej.

— Nie podoba mi się cała ta sprawa. Nie podoba mi się, w co wplątała się Negrita. Wściubiła nos tam, gdzie nie powinna. Poza tym cała twoja rodzina jest podejrzana. Jeszcze ten pierścień rodzinny w pokoju Negrity. Ktoś tam był. Wiesz, jak duże jest prawdopodobieństwo, że to ktoś z twojego rodzeństwa?

— Wiem, ale oni nic nie zrobili. Nie jesteśmy ze sobą blisko, ale się kochamy. — Wyczułam w jego głosie desperację, bym mu uwierzyła.

— Są podejrzani.

— To nie ich wina, po prostu...

— Nie usprawiedliwiaj ich — wtrąciłam delikatnie. Było mi go znów żal. To jak lojalny był w stosunku do nich. On oddałby dla nich wszystko.

— Nie robię tego.

— Robisz. I to zawsze.

Cisza uniosła się w powietrzu. Sama w sobie była tak głośna, że nie potrafiłam jej znieść. Westchnęłam, znów się uginając.

ʀɪᴅᴅʟᴇ ᴏғ ᴅᴇᴀᴛʜ. szepty czarnych motyli [16+]Where stories live. Discover now