ROZDZIAŁ 10

164 13 43
                                    

buziaki. wiecie, co robić <33

AMARA

Wpatrując się w gazetę, uśmiechałam się od ucha do ucha. Wystarczył jeden dzień, a już informacja wisiała w ogłoszeniach. Z uznaniem zerknęłam na Preto. Posłałam mu odwrotny uśmiech i kiwnęłam głową. Siedzieliśmy w jego samochodzie, więc byliśmy dosyć blisko. Podałam mu z powrotem gazetę. Tym razem mężczyzna przeczytał na głos treść ogłoszenia, mimo iż oboje już czytaliśmy je milion razy.

Szanowni Państwo,
Mamy zaszczyt zaprosić Państwa na wyjątkowe wydarzenie – Bal Maskowy, który odbędzie się w ten piątek, o godzinie 19:00 w rezydencji Barboleta da Silva.
Ten wieczór pełen tajemniczości, elegancji i rozrywki zapewni niezapomniane przeżycia oraz możliwość zabawy w wyjątkowej atmosferze. Przyjdźcie w swoich najpiękniejszych maskach, aby wcielić się w rolę postaci z bajek, filmów czy literatury.

Dalej coś tam jeszcze była mowa o prośbach potwierdzenia obecności, ale to mnie już mało interesowało. Z uśmiechem dumna z siebie, że to wymyśliłam, patrzyłam na Preto. On tylko westchnął i niezadowolony spojrzał w moją stronę.

— Wiesz, że moje rodzeństwo zabiło mnie za to już milion razy? — Pstryknął palcem wskazującym w gazetę.

— Wow, to jestem pod wrażeniem, jak opanowałeś sztukę zmartwychwstawania. — Chwyciłam się za serce, jak zwykle dramatyzując. On tylko przewrócił oczami na moje zachowanie. Nie odbił jednak pałeczki, dlatego powróciłam do swojej profesjonalnej postawy. — Dzięki temu będę mogła przejrzeć zarówno pokój Negirty, jak i całą rezydencję bez wzbudzania podejrzeń. Sam chciałeś, żeby twoje rodzeństwo nie dowiedziało się o naszej kolaboracji.

Nie odezwał się ani słowem. Wiedziałam, że nie podobało mu się to, ale on też był świadomy, iż nie było innego wyjścia. Innej opcji nie było, a musiałam wybadać miejsce, w którym ostatnio była widziana Negirta. Ja też oczywiście nie chciałabym iść na ten bal, głównie ze względu na Escuro. Gdy przez przypadek się spotkamy, to będzie piekło. Większego dramatu brazylijskiego goście jeszcze nie widzieli. Dlatego też musiałam poprosić Caiusa, by pomodlił się za mnie do tych swoich bożków.

— Też nie podoba mi się ten pomysł — westchnęłam smętnie, gdy on nadal się nie odzywał. Powiedziałam to szczerze, ale zaraz po tym przewróciłam oczami. Nienawidziłam rezygnować ze swojego sarkazmu. — Też nie chcę tego, więc przestań się nagle obrażać. Bo masz dwie opcje: albo się ogarniasz, albo to Negrita będzie musiała opanować sztukę zmartwychwstawania.

— Ona już teraz może nie żyć.

Nagle jakby patrzenie na niego stało się dla mnie niemożliwe, zbyt trudne. Dlatego też odwróciłam wzrok w stronę przedniej szyby. Wspomnienia związane z Morganą i te momenty zwątpienia, gdy sama jej szukałam... Rozumiałam Preto i to może nawet aż za bardzo. Jednak w tym momencie nie pomogłabym mu, gdybym zaczęła go po prostu klepać po plecach. Musiałam robić to, co zwykle. Podtrzymywać nadzieję rodzin zaginionych.

— Nie możesz tak myśleć — powiedziałam twardo i z powrotem spojrzałam na niego. Nie mogłam uciekać wzrokiem, musiał uwierzyć w moje słowa. — A może właśnie jest gdzieś tam i czeka, aż ktoś jej pomoże. I tym ktosiem może jesteś ty.

On jednak nadal wpatrywał się w przednią szybę, nie ruszając się. Tak jakby został zamknięty w próżni, jak w jakimś transie.

ʀɪᴅᴅʟᴇ ᴏғ ᴅᴇᴀᴛʜ. szepty czarnych motyli [16+]Where stories live. Discover now