ROZDZIAŁ 1

217 19 21
                                    

ROK PÓŹNIEJ
PRETO

Chwyciłem w dłoń plakat w czarno-białych barwach. Wielki napis "ZAGINĘŁA" kłuł mnie w oczy. Nie spojrzałem nawet na jej zdjęcie, obawiając się, że znów zacznę się zastanawiać, co się z nią stało. A lepiej na pewno dla mnie było, żebym to zostawił policji.

Powiesiłem na drzewie kartkę, a następnie odszedłem od tego miejsca. Przechodząc się po ulicy, zaczepiałem ludzi jak co dzień przez ostatni tydzień. Tym razem trafiło na starszą panią.

— Przepraszam, panią. Czy nie widziała może pani mojej siostry? Zaginęła tydzień temu — zagadałem do niej, pokazując jej plakat.

ZAGINĘŁA
NEGRITA BARBOLETA DA SILVA
– 18 lat
– czerwone farbowane włosy (naturalne czarne)
– złote oczy
– ostatnio była widziana w rezydencji Barboleta da Silva.
W razie posiadania jakichkolwiek informacji prosimy o zadzwonienie na posterunek policji pod numerem 190 lub pod numer 112.

— Wybacz, ale nie — powiedziała staruszka, chociaż nawet nie spojrzała.

— Nie spojrzała pani nawet — warknąłem zirytowany, pragnąc wcisnąć jej plakat w twarz.

— Kochany, znam wasze rodzeństwo bardzo dobrze tak jak każdy w São Paulo. — Zatrzymała się, a następnie spojrzała w moje złote oczy. Wydawała się straszną suką jak na staruszkę. — Wiem, jak wygląda Negrita i wiem, że zaginęła. Więc odpowiem ci drugi raz. Nie widziałam jej.

Ten stary babsztyl ruszył dalej, nie oglądając się za siebie, a ja przystanąłem. W tamtym momencie żałowałem, że nasze rodzeństwo ma taką okropną reputację. Nikogo nie ciągnęło, żeby współczuć biednej Negricie lub by pomóc w poszukiwaniach.

A wiedziałem, że na pewno nie zniknęła z własnej woli. Nigdy nie zostawiłaby nas.

Westchnąłem ciężko i usiadłem na pobliskim murku. Pociągnąłem za swoje czarne włosy, żeby jakoś wyładować frustracje.

— Znałam kiedyś pewną młodą detektyw.

Spojrzałem w górę zaskoczony. Staruszka z zaciętą miną, dalej mówiła do mnie. Skąd ona się tu znowu pojawiła?

— Jest lepsza niż nie jeden brazylijski policjant. Wiem, to z autopsji. Sama kiedyś musiałam ja wynająć, by znalazła mojego wnuka.

— Jak się nazywa? — Od razu się ożywiłem. Nagle się wyprostowałem, oczekując na jej odpowiedź.

— Amara Catarina Carneiro Raposo.

Pełne nadziei serce natychmiast ponownie napełniło się pustką. O Amarze Catarinie słyszałem już wiele. Na pewno nie tylko ja. Całe São Paulo usłyszało o niej jako siedemnastolatce, która szybciej rozwiązała zagadkę zaginięcia swojej siostry niż policja.

Gdy tylko dowiedziałem się, że zakończyła swoją karierę detektywa, niemal się załamałem. To ona rozwiązywała większość zagadek zaginięcia w tym mieście i okolicy. Odnalazła kilkanaście osób. Była o wiele lepsza niż brazylijska policja. Ale niestety jako członek rodzeństwa czarnych motyli oczywiście zawsze musiałem mieć pecha.

— Zamknęła swój gabinet rok temu — uświadomiłem jej, ale ona się jakoś tym specjalnie nie przejęła.

Starsza kobieta tylko wzruszyła ramionami na moje słowa.

— Amara jest młoda i naiwna. Czasem można sobie kogoś oplątać wokół własnego palca, żeby mieć z tego jakieś korzyści, prawda?

— Co to niby ma znaczyć? — Zmarszczyłem brwi, pełen niepewności co do jej słów.

ʀɪᴅᴅʟᴇ ᴏғ ᴅᴇᴀᴛʜ. szepty czarnych motyli [16+]Where stories live. Discover now