GABRIEL

38 2 5
                                    


UWAGA! Rozdział może zawierać treści nieodpowiednie dla młodszych czytelników: przemoc, wulgarny język. Przewijasz dalej na własną odpowiedzialność.



Moje nerwowe kroki wybijają głośny, niezmienny rytm na marmurowej podłodze.

Zaraz po powrocie do pałacu kazałem wezwać lekarza, który był w trakcie badania półprzytomnej Julii. Na samo wspomnienie stanu, w jakim ją zastałem w tej obskurnej piwnicy, nachodziła mnie ochota, żeby w coś uderzyć. Albo w kogoś. Tak, to dużo lepszy pomysł.

Po raz kolejny przeczesuję swoje zmierzwione już włosy, spoglądając na zamknięte drzwi od jej komnaty. Coś ciężkiego ściska mnie za gardło, gdy moje myśli odpływają w stronę czarnych scenariuszy. Gdybym nie zjawił się tam na czas... Widok jej zakutej w kajdanach i skulonej przy drewnianym słupie, okaleczeń na twarzy, sprawił, że serce o mało nie wyskoczyło mi z piersi. Nie wiem, czego się spodziewałem, ale ani trochę nie byłem przygotowany na taki obraz. Nie byłem przygotowany na to, co to ze mną zrobi. Nie byłem przygotowany na mieszankę emocji, jakie wyzwoli we mnie widok tej bezbronnej istoty potraktowanej w tak bezczelny sposób. W tej jednej chwili, gdy ją ujrzałem, chciałem jednocześnie porwać ją w swoje ramiona i wrócić na górę, aby odciąć głowy jej porywaczom.

Ktokolwiek śmiał podnieść rękę na królową Winterhills, musiał liczyć się z czekającymi go konsekwencjami tego czynu.

W końcu drzwi królewskiej komnaty się otwierają, a ja w dwóch krokach podchodzę do starszego mężczyzny, który się zza nich wyłania.

– Co z nią ? – pytam, wpatrując się w niego z wyraźnym wyczekiwaniem. Zaraz po tym, jak wyniosłem ją z tamtego miejsca, zdawała się tracić kontakt z rzeczywistością. Podczas podróży do zamku pogrążona była w niespokojnym półśnie, oblana zimnym potem i mamrocząca niezrozumiałe słowa. Odnalezienie jej w takim stanie wprawiało mnie jedynie w jeszcze większy niepokój.

– Królowa jest osłabiona i odwodniona – informuje medyk, cicho zamykając za sobą drzwi. Podnosi na mnie współczujący, przyjazny wzrok. – Musiała spędzić dużo czasu w zimnie, przez co jej organizm stracił dużo energii. Potrzebuje w tej chwili odpoczynku oraz troskliwej opieki. Zostawiłem pokojówkom lekarstwa, które pomogą w walce z gorączką oraz innymi objawami choroby, ale najważniejsze jest teraz zapewnienie jej spokoju.

– Czy została ranna? – dopytuję niecierpliwie.

– Poza obtarciami na nadgarstkach oraz kilkoma siniakami nie ma żadnych większych obrażeń. Wszystko powinno całkowicie zagoić się w ciągu kilku najbliższych dni – odpowiada spokojnie, kierując się powoli w stronę wyjścia, ale ja muszę zadać mu jeszcze jedno pytanie.

– Doktorze... – zwracam ponownie jego uwagę. – Proszę mi powiedzieć, czy... królowa została przez kogoś skrzywdzona? Czy ktoś ją... zhańbił?

Nienawidziłem wypowiadać tych słów, ale musiałem wiedzieć. Musiałem wiedzieć, żeby odpowiednio rozprawić się z tymi, którzy byli za to odpowiedzialni. Jeśli którykolwiek z nich odważył się ją tknąć, przysięgam na wszystkich moich przodków, że nie dożyje świtu.

– Wasza Wysokość, proszę się nie martwić – uspokaja mnie mężczyzna, poklepując pocieszająco po ramieniu. Musi widzieć moje zagubienie oraz zmartwienie, bo nie wiem, czy w innym przypadku odważyłby się wykonać wobec mnie tak poufały gest. – Nikt nie wyrządził królowej takiej krzywdy.

Odrobina ciężaru opada z moich ramion, a ja biorę głęboki oddech. Dopiero teraz pozwalam sobie na odrobinę spokoju, bo słowa lekarza napełniają moje wnętrze ulgą.

Castle On The HillOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz