Rozdział 30

1.2K 220 199
                                    

No to dotarliśmy do ostatniego rozdziału. Bawcie się dobrze.

Rozdział 30

– Co ty sobie myślisz, durny staruchu?! Że po tym wszystkim będziesz sobie wycierał mną gębę?! – wrzeszczał wkurzony Harry. Jego magia była tam wzburzona, że brody najbliżej siedzących czarodziejów nastroszyły się pod jej wpływem. – To wszystko twoja wina! Mógłbyś mieć chociaż trochę odwagi cywilnej, żeby się do tego przyznać!

– Panie Potter! – powiedziała głośno Amelia.

Harry był tak skupiony na Dumbledorze i jego kłamstwach, że na chwilę zapomniał, gdzie jest. Dopiero teraz zorientował się, że wszyscy na niego patrzą. Niemal czuł myśli Severusa. Ich przekaz był jasny: Gryfoni! No był Gryfonem, bywał impulsywny i często robił, zamiast najpierw pomyśleć, ale taką miał naturę.

– Sorry... – mruknął bardzo cicho.

– Panie Potter – odezwała się ponownie Amelia. – Nie wiedziałam, że zaszczycił nas pan swoją obecnością. Cieszę się jednak, widząc pana w dobrej kondycji, ale coś mi mówi, że chciałby nam pan coś powiedzieć. Mam rację?

Harry zerknął na Toma, który miał minę, jakby zamierzał się roześmiać, ale powstrzymywał się z całych sił. Zwłaszcza że miny dyrektora i ministra wyrażały czyste przerażenie. Nie trzeba było być geniuszem, żeby zgadnąć, że nie spodziewali się go zobaczyć na sali rozpraw.

– Tak – odparł Harry. – Myślę, że mam coś do powiedzenia. I to nawet sporo.

– Panie Riddle? – zwróciła się do Czarnego Pana.

– Myślę, że na ten moment powiedziałem wszystko – powiedział. – Możliwe, że jeszcze coś mi się przypomni.

– Panie Potter. Zapraszam – powiedziała, wskazując na miejsce dla świadków.

– Ty nigdy nie umiałeś siedzieć cicho – mruknął jeszcze Severus. To był cud, że Albus go nie zauważył.

– Potem będziesz mnie pouczał – powiedział cicho, schodząc na dół i skierował się na miejsce, które jeszcze przed chwilą zajmował Tom. Od razu poczuł zaklęcie, które zmuszało do mówienia prawdy, jeśli nie było się zbyt silnym. Jego magia pozwalała mu oprzeć się przymusowi, ale zamierzał mówić prawdę. Skoro mógł wysłać Dumbledore'a do diabła, to zamierzał to zrobić.

– Powinnam zacząć od pytania, jak się pan czuje, panie Potter – zauważyła Amelia.

– Teraz już dobrze. Pobyt w tak ekskluzywnym kurorcie, jak Azkaban bardzo mnie zrelaksował – powiedział nieco bezczelnym tonem. – A tak poważnie, to prawie wylądowałem na tamtym świecie. Minister Knot powinien się cieszyć, że jednak przeżyłem, bo inaczej miałby mnie na sumieniu przez własną głupotę.

– Spędził pan tam kilka miesięcy.

– I miesiącami dochodziłem do siebie. Do dziś nie mogę uwierzyć, że osoby odpowiedzialne za przestrzeganie prawa i edukację młodych czarodziejów, tak po prostu uznały, że można zamknąć dziecko w więzieniu. Pani uważa, że to normalne? Bo ja nie.

Siedzący na tyłach Severus obserwował wszystko. Był pewien, że Albus, gdyby tylko mógł, sięgnąłby po różdżkę. Nie dopuszczał do siebie myśli, że mógłby zostać uznanym za winnego. Pewnie znowu zasłoniłby się większym dobrem. To był jego ulubiony slogan.

– Nie, panie Potter. To nie jest normalne – przyznała madame Bones. – Tom Riddle przedstawił dość specyficzny punkt widzenia względem całej sytuacji, która poniekąd dotyczy także pana. Czy chciałby pan to jakoś skomentować?

Czarny KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz