Rozdział 20

1.7K 223 225
                                    

Rozdział 20

Szesnaste urodziny Harry'ego przywitały go piękną pogodą. Nie oczekiwał prezentów, więc był zaskoczony, widząc na biurku mały stosik.

– Dzień dobry paniczu Harry – odezwał się Kamyczek, dokładając właśnie jeszcze kilka paczek. – Zgredek dostarczył prezenty od przyjaciół z Hogwartu – poinformował.

– Zgredek? – zapytał zaspany, a skrzat pojawił się od razu.

– Harry Potter sir! – pisnął wesoło. – Zgredek przyniósł prezenty od panienki Hermiony i panicza Rona.

– Dziękuję – powiedział jubilat. – Nie wiedziałem, że możesz ich odwiedzać poza Hogwartem.

Wielkie uszy skrzata opadły szybko.

– Pan się złości na Zgredka? Zgredek zrobił coś źle? Niedobry Zgredek! – pisnął, szukając czegoś, czym mógłby się ukarać.

Harry wyskoczył szybko z łóżka i złapał go za ręce, uspokajając.

– Wszystko w porządku, Zgredku – zapewnił. – Byłem tylko zaskoczony. Jest mi bardzo miło, że moi przyjaciele o mnie pamiętają i pomogłeś im. Nikt cię nie widział, prawda?

– Tylko panicz i panienka – zapewnił szczerze. – A to jest od Zgredka – powiedział, wręczając mu paczuszkę.

Harry podziękował i otworzył ją ciekawie. Znalazł tam zabawną parę skarpetek, którą skrzat najwyraźniej zrobił sam. Jedna była czerwona, a druga zielona. Zamierzał je założyć któregoś dnia i czekać, aż ktoś zwróci na to uwagę.

– Dziękuję. Są świetne – powiedział, a skrzat pisnął radośnie i zniknął. – O co chodzi, Kamyczku? – zapytał, widząc zniesmaczoną minę drugiego skrzata.

– Ten skrzat jest dziwny – stwierdził.

– Nie zaprzeczę, ale jest bardzo wierny, a to ważne, prawda?

Kamyczek grzecznie nie skomentował, a potem zostawił Harry'ego sam na sam z prezentami, żeby mógł je otworzyć. Chłopiec nie zamierzał czekać. W paczce od Rona znalazł też upominki od bliźniaków. Uśmiechnął się nieco smutno. Fred i George skończyli już Hogwart i zamierzali znaleźć jakieś fundusze na otwarcie swojego wymarzonego sklepu. Problem polegał na tym, że w obecnej sytuacji i mając za matkę Molly Weasley, mogło im nie być łatwo. Molly wymarzyła sobie dla nich pracę w ministerstwie i nie docierało do niej, że bliźniacy marzą zupełnie o czymś innym. Nie raz słyszał od nich narzekania na ten temat.

Zastygł w miejscu, kiedy co mu przyszło do głowy. Szybko złapał za pergamin i pióro, a potem napisał list i wysłał z nim Hedwigę do Gringotta. Delikatnym czarem iluzyjnym, którego nauczył go Rudolf, sprawił, że jego śnieżna sowa nie wyglądała już całkiem jak śnieżna. Teraz miała część piór brązowych. List miała dostarczyć bezpośrednio do goblina, który nadzorował inwestycje i biznesy Potterów, więc był spokojny o szybkie załatwienie sprawy.

Godzinę później zszedł na śniadanie, gdzie większość mieszkańców dworu siedziała już przy stole. Na jego widok Bellatrix podeszła szybko do niego i uciskała mocno.

– Bella nie mogła się doczekać, aż wstaniesz – przyznał Tom rozbawionym głosem.

Wspomniana czarownica szybko podeszła do Harry'ego i wyściskała go, a potem wręczyła prezent. Zapewnił ją, że otworzy go zaraz po śniadaniu.

Czarny KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz