Rozdział 13

1.7K 233 99
                                    

Rozdział 13

Kolejne zebranie Śmierciożerców było w zasadzie takie jak zawsze. Czarny Pan wysłuchał raportów, wyznaczył wszystkim zadania, a potem odprawił.

To była szansa, na którą od tygodni czekał Severus. Kiedy wszyscy zniknęli z jego pola widzenia, wyjął różdżkę i rzucił najpierw proste zaklęcie lokalizujące, kładąc ja na otwartej dłoni.

– Wskaż mi Harry'ego Pottera – mruknął cicho.

Przez moment nic się nie działo, a potem różdżka lekko drgnęła. To był znak, że chłopak gdzieś tutaj był, a skoro tak, to dlaczego Czarny Pan się tym nie chwalił? W normalnym okolicznościach właśnie tego by się spodziewał. Potem kazałby torturować bachora, a na koniec zabił go na oczach Dumbledore'a i jego zwolenników, ogłaszając wszem wobec swój powrót.

Różdżka drgnęła mocniej, wskazując niepewnie boczny korytarz. Zaklęcia chroniące dwór były jeszcze silniejsze, niż się spodziewał. Musiało je rzucać kilka osób, skoro efekt był tak mocny. Tak naprawdę Severus nie miał pojęcia, gdzie jest. Czuł lekką dezorientację, świadczącą o tym, że budowla była pod zaklęciem Fideliusa. Nie wariował zapewne, bo Mroczny Znak łączył go z Czarnym Panem.

Przygryzł lekko dolną wargę, zastanawiając się, czy powinien podejmować ryzyko i myszkować po siedzibie kogoś, kto mógłby go zabić jednym ruchem. Z drugiej jednak strony skoro Czarny Pan powrócił do pełni władz umysłowych, mogło to także wpłynąć na jego charakter. Nie należał jednak do optymistów i wolał wziąć pod uwagę, że jeśli zostanie przyłapany na bezpodstawnym chodzeniu sobie po dworze, to może się to skończyć bardzo źle. Bellatrix jak nic byłaby zachwycona, mogąc go torturować.

– Nie powinieneś już iść? – Usłyszał nagle znajomy głos i odwrócił się. Regulus patrzył na niego wyczekująco. – Spotkanie się zakończyło.

– Wiem – powiedział, podejmując w tej sekundzie chyba najgłupszą decyzję, jaką tylko mógł. – Gdzie on jest? – zapytał wprost.

– Kto?

– Nie udawaj durnia Regulusie. Dobrze wiesz, o kim mówię.

– Musisz być bardziej precyzyjny w swoich pytaniach – stwierdził Regulus. – Czarny Pan ma sporo obowiązków i jeśli liczysz na prywatną audiencję bez świadków, to znasz zasady.

– Gdzie jest Potter? – ponowił pytanie. – Wiem, że tu jest. Różdżka mi to udowodniła.

Brat Syriusza popatrzył na niego w szoku.

– Rzuciłeś to zaklęcie tutaj? Oszalałeś? – spytał cicho. – Chcesz się wpędzić w kłopoty? Wiesz, że Czarny Pan nie pozwala rzucać zaklęć poza salą spotkań. Poza tym, po co informacja, czy Potter tu jest, czy nie? Chcesz od razu biec do Dumbledore'a? Do kogoś, kto wpakował dzieciaka do Azkabanu?

– Dumbledore nie wysłał go do więzienia.

– Nie bezpośrednio – mruknął Regulus. – Zaczekaj tutaj. I nie rzucaj już żadnych zaklęć – polecił stanowczo, znikając w ciemnym korytarzu.

Tymczasem Mistrz Eliksirów zaczął się zastanawiać, czy już mu naprawdę odbiło? Równie dobrze Regulus mógł teraz pobiec do Czarnego Pana i wszystko mu powiedzieć. Znali się wprawdzie jeszcze ze szkoły, ale przez klątwę, która spadła na drugiego czarodzieja, ich kontakt został zerwany na kilkanaście lat.

Drgnął, gdy z korytarza usłyszał w końcu kroki i szybko wyłapał, że nie zmierzała do niego jedna osoba. Prawie zaklął głośno, gdy obok Regulusa z ciemności wyłonił się Voldemort.

– Zastanawiam się, czy bardziej cię podziwiać za odwagę, czy ukarać za nieposłuszeństwo, Severusie – zastanawiał się Tom. – To prosta zasada i przejaw szacunku dla gospodarza, kiedy ten prosi, aby nie kalać jego domostwa zaklęciami. Rozumiem jednak, że jesteś pod sporą presją naszego kochanego dyrektora. Mylę się?

Czarny KsiążęOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz