ROZDZIAŁ TRZYDZIESTY DRUGI

Comenzar desde el principio
                                    

Dosadnie stwierdzam i dopijam moją zieloną herbatę. Próbuję usiedzieć w miejscu ale coraz trudniej przychodzi
mi kontrolować ruch moich nóg, które co chwilę się poruszają przez wysokie natężenie stresu.

— Trudno było przeoczyć ten fakt jako dyrektor — mówi starzec, opierając swoje przedramiona na biurku. Jego jasnoniebieska szata wygląda drożej niż wszystko co mam w swojej szafie, a moi rodzice wcale nie szczędzili mi nigdy pieniędzy. — Doprowadza mnie to jednak do pewnego podziwu, Adelaide. To niespotykane, aby młody, niedoświadczony umysł stawiał opór tak, powiedzmy, zachęcającej ideologii mając ją ciągle blisko siebie i lojalnie stał przy swoim systemie wartości.

Unoszę brwi i splatam swoje dłonie ze sobą, opierając je o moje kolano. Jeszcze chwila i zaczęłabym machać nimi na prawo i lewo, byleby cokolwiek z nimi robić.

— Nie sądzę aby było to coś wyjątkowego, profesorze.

Dumbledore uśmiecha się lekko. Spuszczam na chwilę wzrok na podłogę.

Naprawdę tak nie uważam. Im dłużej żyję tym bardziej dostrzegam, że większość zwolenników Voldemorta nie wierzy w jego chorą ideologię.

Skoro oni nie przesiąkli nią do cna, jak mogłabym zrobić to ja?

— Ależ jest. Dlatego mam pewien pomysł, który nie do końca może ci się spodobać. Jest on jednakże czymś niezbędnym do zgładzenia Czarnego Pana.

Z zaciekawieniem wpatruję się w starszego mężczyznę, zastanawiając się co to może oznaczać. Obawy napierają na mnie z każdej możliwej strony. Wszystkie najgorsze pomysły przelatują mi przez głowę.

Zaraz się popłaczę.

— Otóż, zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to takie rozwiązanie jakiego mogłaś oczekiwać, w każdym razie nie mamy innego wyjścia. My - cały Zakon Feniksa, pilnie potrzebujemy zaufanych szpiegów w naszych szeregach. Nikt nie nada się do tej roli lepiej niż dwóch oddanych popleczników Sama-Wiesz-Kogo i żona jednego z nich.

Żona? Że ja? Słucham?

O czym on wygaduje? Może naprawdę oszalał? Pogięło go do reszty?

Ja, idiotka, która potrafi się przewrócić o powietrze, miałabym zostać szpiegiem? MIAŁABYM SZPIEGOWAĆ NAJPOTĘŻNIEJSZEGO CZARODZIEJA W KRAJU, JAK NIE NA ŚWIECIE?

Słabo mi.

— Zakon Feniksa to organizacja stworzona do walki z Czarnym Panem i będę zaszczycony jeśli przyjmiecie moją ofertę i do nas dołączycie. Jesteście dla mnie, dla nas, bardzo cenni.

Mrugam parę razy, starając się w ten sposób sprawdzić czy aby nie śpię. Może to tylko głupi żarcik. Dosypali mu coś do tych dropsów, nie ma co.

Zresztą;

Gideon Prewett zginął na jednej z misji Zakonu. Oddał swoje życie w imię walki z tym obrzydliwym potworem, który mimo tego dalej rośnie w siłę.

I Dumbledore myśli, że tak po prostu zgodzę się podzielić jego los? Umrzeć, najprawdopodobniej w cierpieniach, gdy Voldemort przegrzebie moją głowę i dowie się o tym, że jestem szpiegiem?

   NA ZAWSZE WDZIĘCZNY ⸺   r. blackDonde viven las historias. Descúbrelo ahora