ROZDZIAŁ PIĘTNASTY

868 75 45
                                    

xv

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

xv.❝Nigdzie się nie wybieram, Petite reine.

⋆ ˚。⋆୨୧˚ ● ˚୨୧⋆。˚ ⋆

OD PARUNASTU OSTATNICH DNI CHODZĘ CIĄGLE NIEMALŻE ROZANIELONA. Staram się jak mogę aby jak najmniej myśleć o przyszłości i tym jak nieodpowiedzialne jest wejście w jakąkolwiek bliższą relację z młodszym Blackiem. Po prostu brnę przed siebie.

To wcale nie znaczy, że przestało mi to wszystko ciążyć na sumieniu. Fakt, że ukrywam przed Huncwotami, moimi przyjaciółmi, coś tak ważnego jest dla mnie wyniszczający.

Z jednej strony tryskam szczęściem, później zaś wracając do swojego łóżka nie potrafię zaczerpnąć nawet odrobiny snu. Wymęczałam się okropnie, a gdy udało mi się nareszcie usnąć, budziłam się z cierpkim posmakiem łez i strachu na ustach.

To nie tak, że koszmary nigdy wcześniej mi się nie zdarzały ale zdecydowanie nigdy tak często jak teraz. Widzę w nich niemal codziennie śmierć, samotność i wszystko co chowam gdzieś głęboko w sobie.

Przytłacza mnie fakt, jak skomplikowana jest ta cała sytuacja. Gdyby Syriusz dowiedział się o tym, że coś łączy mnie z jego bratem, rozszarpałby nas oboje na strzępy, a reszta solidarnie nie odezwałaby się do mnie do końca życia.

Sam Severus dalej o niczym nie wiedział. Znaczy, nikt nie powiedział mu wprost. Parę razy przyłapał nas na zbyt długich spojrzeniach rzucanych do siebie czy tajemniczych, krótkich uśmiechach. Może tylko snuć domysły. Nic więcej.

Oboje z Blackiem chcemy mu powiedzieć ale żadne z nas nie potrafi się przełamać. Żadne nie potrafi tego nazwać i ubrać w słowa. Dlatego milczymy.

Nasze patrole okazały się być zbawieniem, biorąc pod uwagę nasze fatalne położenie. Środy i piątki szybko stają się moimi ulubionymi dniami w tygodniu, a nikt o nic nas nie podejrzewa.

— Fauntleroy? Wszystko okej?

Głos Regulusa wyrywa mnie z zamyślenia, a jego dłoń momentalnie łapie mnie gdzieś pod łopatkami. Rzucam mu delikatny uśmiech i kiwam głową, choć Ślizgon nie wygląda na szczerze przekonanego.

— Tak, wszystko jest okej. Po prostu nieco się zamyśliłam.

Black unosi swoje ciemne brwi do góry i zmierzając w głąb korytarza nadal trzyma swoją rękę w tym samym miejscu. W moim ciele buzuje przyjemne ciepło, nawet najmniejszy kontakt fizyczny z tym chłopakiem przyprawia mnie o dreszcze.

— O czym tak myślałaś?

Chłopak rzuca pytanie w eter, gdyż przez dłuższą chwilę milczę. Sama nie wiem jak odpowiedzieć mu na to pytanie, a nie mam siły kłamać. Wsuwam się na spory, kamienny parapet znajdujący się przy ogromnym oknie. Twarz Ślizgona oświetla tylko mała lampa zawieszona na ścianie niedaleko.

   NA ZAWSZE WDZIĘCZNY ⸺   r. blackWhere stories live. Discover now