ROZDZIAŁ JEDENASTY

724 72 32
                                    

xi

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

xi.❝Dla Małej Królowej❝.

⋆ ˚。⋆୨୧˚ ● ˚୨୧⋆。˚ ⋆

WYCHODZĄC ZE ZNAJOMEGO POCIĄGU GŁOŚNO ŚMIEJĘ SIĘ RAZEM Z JAMESEM, który zdążył już jakiś czas temu zdjąć swoje marne przebranie Świętego Mikołaja. Gdy tylko moje nogi dotykają podłoża na peronie, zaczynam intensywnie szukać wzrokiem moich rodziców wśród tłumu innych czarodziejów.

Jest to całkiem trudne zważywszy na kolosalną ilość ludzi wokół mnie.

Po paru minutach jednak w końcu ich odnajduję. Odwracam się prędko do przyjaciół stojących za mną i uśmiecham się do nich szeroko i szczerze.

— Wesołych świąt! — rzucam życzliwie ściskając się jeszcze szybko z Padme, a reszta chórem odpowiada mi to samo. Wymieniam z nimi parę spojrzeń i macham im na pożegnanie.

Nogi same niosą mnie w kierunku moich rodzicieli, a gdy znajduję się w końcu obok niemal od razu wpadam w ramiona mojego ojca. Nie przeszkadza mi fakt, że stojąca obok niego Fiona posyła mi pełne zażenowania spojrzenie. Zupełnie ignoruję również stojącego obok niej Gideona, z nadzieją, że może gdy się odwrócę już go tutaj nie będzie.

Jest. Niestety dalej jest. Stoi tak jak stał.

Szkoda.

Mimo pełnej świadomości tego, że moi rodzice zawsze mieli skłonności do faworyzowania Fiony, dalej przecież za nimi tęskniłam. Z czasem po prostu przyzwyczaiłam się do tego stanu rzeczy i go zaakceptowałam.

Nie sprawiło to przecież, że przestałam być ich dzieckiem.

To przecież dalej moi rodzice. Ludzie, którzy dali mi życie i mnie wychowali.

— Adelaide!

Przyjemny głos ojca wybudza mnie z krótkiego zamyślenia. Jego chude, długie ramiona obejmują mnie w uścisku, a ja wdycham znajomy zapach jego perfum.

— Cześć, tato. Tęskniłam.

Mówię zanim się odsunę, a następnie przytulam mamę, która głaszcze mnie delikatnie po włosach. Jej płaszcz przyjemnie łaskocze mój policzek.

— Dobrze cię widzieć, córeczko.

Ciepły ton Elizy pozwala mi zapomnieć na chwilę o wszystkim wokół.

— Ciebie też, mamo — odpowiadam od razu, powoli się od niej odsuwając.

Bez słowa łapię ojca za ramię, czekając aż na znak wszyscy deportujemy się przed nasz rodzinny dom.

W głowie pojawia mi się nagle masa wątpliwości. Przecież gdyby Aegon był w domu, przyszedłby z ojcem i matką na peron.

Chyba mi słabo. Nie mogę o tym myśleć.

   NA ZAWSZE WDZIĘCZNY ⸺   r. blackWhere stories live. Discover now