xxviii.❝ Jesteście moją rodziną. ❝
⋆ ˚。⋆୨୧˚ ● ˚୨୧⋆。˚ ⋆
GŁOWA MI PĘKA, ledwo otwieram oczy - i to tylko dzięki temu, że na zewnątrz dalej jest dosyć ciemno. Szybko związuje włosy w ciasnego koka, myję zęby i się ubieram. Robię to wszystko najciszej jak potrafię, tak aby nie obudzić Padme i Luizy.
Nie mam zamiaru myśleć cały dzień o tym co wczoraj zrobiłam, dlatego mam w planach rzucić się w wir pracy.
To jedyne co przychodzi mi teraz do głowy.
Z moją szkolną torbą na ramieniu wychodzę z piwnicy kierując się w stronę biblioteki. Jest szósta, co za tym idzie - pani Pince otworzyła ją już do użytku uczniów.
Kiwam starszej kobiecie głową i wyrzucam ciche dzień dobry, na co ona nawet nie odwraca wzroku od książki, którą czyta. Ruchem głowy odpowiada tylko na moje przywitanie. Jak najbardziej odpowiada mi brak większej interakcji między nami.
Przez chwilę krzątam się między regałami w poszukiwaniu interesujących mnie tytułów. Gdy już mam wszystko co mnie interesuje, przysiadam do stolika stojącego w kącie, pomiędzy półkami.
Zabieram się do pracy. Mam do tego idealne warunki, gdyż o tej godzinie byłam niemal jednym uczniem siedzącym w bibliotece. Oprócz mnie jest tu tylko jakaś krukonka, siedząca w drugim kącie pomieszczenia.
Najpierw transmutacja i wypracowanie zadane przez McGonagall jeszcze przed przerwą świąteczną.
Później eliksiry. Cholerne eliksiry. Powtarzam większość tego, co było w tym roku szkolnym, na wszelki wypadek gdyby ślimak postanowił odpytywać.
I zaklęcia i uroki. W zasadzie to krótkie opracowanie tematu, które ostatnio zadał nam Flitwick. Nic trudnego.
Gdy już niemal kończę, ktoś trąca mnie dłonią. Podskakuję na krześle, wyrwana ze skupienia nad pracą domową. Razem ze mną trzęsie się cały stół.
Nade mną stoi James. James Potter.
Chyba mam halucynacje.
Przełykam ślinę, czując jak moje gardło zamienia się w pustynię. Momentalnie odkładam pióro do kałamarza i zaczynam bawić się swoimi palcami ze stresu.
— Jest dziewiąta, co ty tu jeszcze robisz? Czy ty znowu się przepracowujesz?
Pyta chłopak, a ja mrugam parokrotnie, ze zdziwieniem wpatrując się w gryfona. Ten wygląda na co najmniej zmartwionego, nie wściekłego na to, że wyciągnęłam nasze prywatne sprawy na widok całej szkoły.
YOU ARE READING
NA ZAWSZE WDZIĘCZNY ⸺ r. black
Fanfiction❝ Kocham go, Syriusz. Właśnie dlatego teraz tu stoję i staram się przekazać ci to, czego on nie potrafił ❞ 𝐑𝐄𝐆𝐔𝐋𝐔𝐒 𝐀𝐑𝐂𝐓𝐔𝐑𝐔𝐒 𝐁𝐋𝐀𝐂𝐊 nigdy nie bywał wdzięczny. Nie miał komu być. Rodzice znęcali się nad nim dzień w dzień, a starszy...