Tom niemal się roześmiał. Właśnie o taką reakcję Blacka mu chodziło. Harry był jego słabym punktem i na każdą niesprawiedliwość skierowaną w stronę jego szczeniaczka, był gotów kogoś zagryźć. Nie bez powodu był kiedyś aurorem, którego się bano. Jego rodowe szaleństwo potrafiło dać o sobie znać, gdy podejmował walkę. Po prostu kontrolował je lepiej niż Bellatrix. Na szczęście Bella uspokoiła się, od kiedy do jej życia wkroczył Harry. Przelała na niego swoje niespełnione matczyne uczucia i również była gotowa za niego walczyć. Najwyraźniej Harry Potter stanowił wspólny czynnik uspokajający Blacków.

– To naprawdę jakieś ogromne nieporozumienie Syriuszu – próbował przekonywać go Dumbledore, ale animag nie chciał go słuchać.

– Nie chcę cię nigdy więcej widzieć w moim domu! – warknął. – Pogryzę, jeśli zobaczę cię pod moimi drzwiami!

Kłótnia zapewne trwałaby w najlepsze, gdyby Amelia nie wkroczyła do akcji.

– Spokój, panowie! – powiedziała stanowczo. – Ustalmy fakty. Pan, panie Riddle, twierdzi, że nigdy nie planował zostać... przywódcą ciemnej strony – powiedziała dyplomatycznie.

– Zgadza się. Planowałem zostać politykiem i poprawić jakość życia czarodziejów – odparł.

– Opowiadał się pan jednak za wyższością czarodziejów czystej krwi i pałał żądzą mordu na mugolakach.

– Nie pałam do nich sympatią, to akurat jest prawdą, ale przekonałem się, że są ważni dla naszej społeczności. Jak już pani wie, madame, zostałem zmanipulowany i chcę to udowodnić publicznie. Nie chcę, żeby zapamiętano mnie, jako tego najgorszego z najgorszych, gdy jest ktoś zdecydowanie gorszy ode mnie – powiedział i ponownie skierował wzrok na Dumbledore'a, nie kryjąc swojej niechęci względem niego. – Jakim prawem ktoś zadecydował za mnie, jaką drogę mam obrać? I to tylko dlatego, że Salazar Slytherin był moim przodkiem? Jestem z tego dumny, ale nie mogę patrzeć, jak dyskryminuje się wszystkich Ślizgonów, podczas gdy Gryfoni jakimś cudem są uosobieniem cnót. Mogę z pamięci wymienić, ilu łajdaków i krętaczy było członkami tego domu. Mam zacząć? – zapytał.

– To nie będzie konieczne, panie Riddle – powiedziała Amelia. – Myślę, że będzie pan musiał złożyć oficjalne zawiadomienie o wszczęciu postępowania, jeśli chce pan załatwić tę sprawę w taki sposób.

– Nie omieszkam tego zrobić, jak tylko stąd wyjdę – zapewnił.

– Chwileczkę! – powiedział jakiś mężczyzna, wstając ze swojego miejsca. – Chcesz go tak po prostu stąd wypuścić, Amelio? – zapytał. – Sam przyznał, że jest Tym, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać! Ma na rękach krew niewinnych ludzi i powinien gnić w Azkabanie!

– Uspokój się, Travis albo idź umyć uszy – powiedziała. – Wydaje mi się, że w ogóle nie słuchałeś. Pan Riddle nie zaprzeczył, że jest winny w niektórych sprawach, ale nie zamierzał zostać tym, kim został.

– Jeśli państwo sobie życzą, mogę złożyć przysięgę na moją magię, że mówię prawdę – odezwał się Tom.

W sali zapadła cisza i wzrok wszystkich skupił się na nim. Gdyby mógł teraz przewrócić oczami, zrobiłby to. Wiedział jednak, że zrobił na nich odpowiednie wrażenie. Przysięga na własną magię była jeszcze bardziej zobowiązująca niż Przysięga Wieczysta, bo można było stać się charłakiem w przypadku kłamstwa.

– Nie będzie to teraz konieczne, panie Riddle – powiedziała. – Nie aresztuję pana, chociaż powinnam, ale chce pan dochodzić swoich racji na drodze sądowej. Na przykładzie Syriusza Blacka przekonaliśmy się już, że cała sytuacja jest bardziej skomplikowana, niż nam się do tej pory wydawało i musimy się jej dokładnie przyjrzeć.

Czarny KsiążęWhere stories live. Discover now