~2.5~

45 4 0
                                    

- Jesteś pewna, że to dobry pomysł?

- Absolutnie nie - odpowiedziała Lloydowi Nora, na co tamten wywrócił oczami. Na wyspie już byli chyba z 2 dni i mieli tylko jeden pomysł: wybraniec raz próbował polecieć na smoku do lądu, ale on jest za daleko. Jedynym więc rozwiązaniem jakie było wymyśleli było takie, że zielony zawiezie Mauve jak najdalej jak tylko może, a ona na swoim smoku poleci do Ninjago. Jej smok żywiołu i tak był najszybszy, bo jest mistrzynią wiatru, więc wiadomo, że w powietrzu była jak Nya w wodzie.

- Pamiętasz naszą walkę na turnieju? - zapytała nagle Sterling. Młody Garmadon uśmiechnął się cwanie.

- Pokonałem cię - oznajmił mistrz energii.

- Dobrze wiesz, że to nie prawda, Lipton - zauważyła brunetka, a Lloyd spojrzał na nią gwałtownie.

- Lipton? - spytał, unosząc jedną brew.

- Jesteś zielony jak Lipton i masz wujka, który jest uzależniony od herbatek - wytłumaczyła Nora, na co chłopak zachichotał lekko. Niedługo potem usłyszeli ryk smoka.

- Dalej już nie polecę - stwierdził blondyn, po czym popatrzył na przyjaciółkę - Powodzenia - dodał.

- Dzięki. Jad jak coś mają Nya i Cole na wyspie. Próbujcie się wydostać, kiedy będę próbowała sprowadzić pomoc. Nie wiem, czy mnie nie aresztują czy coś - zauważyła, na co tamten przytaknął lekko.

Po tym Sterling skoczyła ze smoka przywódcy, tworząc swojego stwora. Pomachała Lloydowi, po czym on zaczął się kierować na wyspę, a ona do Ninjago. Schyliła się lekko czując wielki wiatr. Mimo że go kochała, to przez prędkość zaczęły jej lekko łzawić oczy. Przytuliła się do swojego smoka żywiołu, który pędził tak szybko, jak tylko umiał. Nora za to wiedziała, że im szybciej lata jej smok, tym szybciej ona traci energię, lecz teraz nie mogła o tym myśleć. Musiała sprowadzić pomoc dla jej przyjaciół, choćby nie wiem co.

Po trzech następnych godzinach ciagłego lotu, Mauve była już zmęczona, głodna i spragniona, ale wiedziała, że jest już niedaleko Ninjago City. Próbowała wytrzymać, lecz po pół godziny zaczęło jej się robić słabo, a przez brak skupienia jej smok rozpłynął się w powietrzu. Dziewczyna nie kontaktując zbytnio, ani nie mając na nic siły, zaczęła spadać w dół. Patrzyła w niebo wiedząc, że jej czas dobiegł końca. Wszystko zaczęło jej się rozmazywać przed oczami, gdy nagle ujrzała nad sobą znajomy statek i poczuła, jak ktoś łapie ją za nadgarstek. Po tym straciła przytomność.

~•~

Za chwilę miała odbyć się walka Lloyda i Nory. Obydwoje rozgrzewali się w małych pokojach, będąc na przygotowani jednocześnie na wszystko i nic. Brunetka nie była do końca przekonana do walki. Z jednej strony dziewczyna wiedziała, że jeśli spróbuję współpracować z zielonym to Chenowi się to nie spodoba, a z drugiej na pewno nie tego chciał by jej brat. Właśnie... najważniejsze było dla niej to, że moc która posiada, to ostatnie, co zostało jej po Morro, ale wiedziała też, że Garmadon ma rację. W końcu mistrz klusek i tak jej ją zabierze. Westchnęła głośno, łapiąc się za skroń. Czy wszystko musi być takie trudne?

Po chwili niebieskooka usłyszała fanfary i walenie w bębny. Wiedziała, że nie ma już odwrotu. Spojrzała na kraty, które zaczęły się unosić, po czym zaczęła kierować się na środek areny i musiała przyznać, że była naprawdę niezła. Był to jeden wielki filar, do którego dostać się można było dwoma ścieżkami, jedna prowadziła z sali Nory, a druga z sali Lloyda. Na samym środku było jadeitowe ostrze, wbite w podłoże. Zatrzymała się w podobnej odległości od broni co blondyn, a obydwoje patrzyli na siebie trochę niepewnie.

Pod wiatrami przeznaczenia | NinjagoWhere stories live. Discover now