𝐀𝐫𝐲𝐬𝐭𝐨𝐭𝐞𝐥𝐞𝐬 𝐢 𝐃𝐚𝐧𝐭𝐞 𝐨𝐝𝐤𝐫𝐲𝐰𝐚𝐣𝐚̨ 𝐬𝐞𝐤𝐫𝐞𝐭𝐲 𝐰𝐬𝐳𝐞𝐜𝐡𝐬́𝐰𝐢𝐚𝐭𝐚

18 4 0
                                    

Autor: Benjamin Alire Sáenz

Tłumaczka: Agnieszka Brodzik

Gatunek: young adult; romans; obyczajowe; queer;

Gatunek: young adult; romans; obyczajowe; queer;

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Opis:

Zdobywca Pen/Faulkner Award za najlepszą amerykańską książkę prozatorską. Niezwykła opowieść o rodzinie i przyjaźni!

Arystoteles jest krnąbrnym nastolatkiem, którego brat siedzi w więzieniu. Dante to wszystkowiedzący chłopak patrzący na świat w niezwykły sposób. Kiedy spotykają się na basenie, wydaje się, że nie mają ze sobą nic wspólnego. Ale gdy ci samotnicy zaczynają spędzać czas razem, odkrywają, że łączy ich szczególna więź — taka, która wszystko zmienia i trwa przez całe życie. To dzięki tej przyjaźni Ari i Dante poznają najważniejsze prawdy o sobie i odkrywają, jakimi ludźmi chcą być.

Gwiazdki: ⭐⭐⭐

Recenzja:

Postanowiłam napisać tę recenzję, ponieważ dawno tego nie robiłam, a w przypadku powieści Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata mam sporo uwag.

Uważam, że ta książka była jak niemalże pozbawiony smaku jogurt, który można zjeść pomiędzy posiłkami, aby się zapchać, ale nie nasycić.

I ponadto to jogurt, który znika z kubeczka dość szybko. Przez kolejne strony tej powieści przechodziłam zaskakująco pośpiesznie, do czego przyczynił się styl pisania. Bardzo słaby, trochę męczący, ale przynajmniej nie zatrzymujący w czytaniu. Jednak gdyby zatrzymywał, zapewne byłby lepszy — zabrakło mi tutaj opisów. Czytając Arystotelesa i Dantego... dowiemy się co najwyżej, że Ali miał ciemną skórę, potem mięśnie i włosy "jak Che Guevara" (to takiego szastania autorytaryzmami przejdę później, ponieważ mnie niezmiernie irytowało), a o Dantem wiemy tyle, iż był piękny. Nie, nie mamy pojęcia, jaki miał kolor włosów czy oczu, jak się uśmiechał, a jedynie, że uważano go za pięknego. To trochę za mało.

Tak samo dialogi okazały się równie wybrakowane. Często nie wiadomo nawet, co kto mówi, ponieważ nie zostało to podkreślone. Bohaterowie stoją przed sobą jak dwa megafony i rzucają w siebie krótkimi zdaniami, gdy rzadko kiedy pojawia się opis, co robią pomiędzy, a na palcach jednej ręki dałoby się policzyć wtrącenia narratora, gdy ten objaśnił, która postać coś powiedziała. Trzeba się domyślać, co jest trudne, gdyż Ari i Dante wypowiadają się niemalże identycznie. Wprowadza to zbędny zamęt.

I jednocześnie zawiodłam się właśnie brakiem klimatu. Wydawałoby się, że to będzie coś w moim stylu, ale po drugiej stronie żelaznej kurtyny — wszak pokochałam Lato w pionierskiej chuście. Aczkolwiek, mimo tylu teoretycznych punktów wspólnych, okazało się, iż zabrakło najważniejszych elementów, takich jak klimat upału i lat '80. Wiadomo, amerykańskie oraz radzieckie lato różniło się dla młodzieży zupełnie (z czego myślę, iż jednak w Sojuzie okazało się ono lepsze, co wyjaśnię później jako osoba bardzo przeciwko narkotykom), aczkolwiek ta powieść mogłaby się dziać w jakimkolwiek innym okresie czy miejscu i nie zmieniłoby się wiele, może w ostateczności poza brakiem samochodów i wojny w Wietnamie oraz zmianą nazw własnych. Przez niewystępowanie opisów czytelnik nie czuje, iż jest w Nowym Meksyku poza kilkoma zdaniami, w których pojawia się mowa o pustyni, a także lat '80 nie ma poza PTSD ojca i brakiem telefonów komórkowych. Słabo.

Nawet motyw pisania listów, który uważałabym za wielki plus, został tu zepsuty. A szkoda.

Fabularnie też nie działo się wiele. Minął niby cały rok, ale nie dało się tego odczuć. Aczkolwiek motyw dojrzewania Ariego wybrzmiał dobrze, podobnie jak jego przemiana. To duża zaleta tej powieści.

Czy są tu jednak jakieś zalety? Kilka. Polubiłam rodziców Dantego oraz ojca Ariego, jego szczególnie. Ciekawy okazał się motyw brata Arystotelesa, Bernardo, o którym mam nadzieję, iż przeczytam w drugim tomie, który już stoi na mojej półce (niestety kupiłam oba tomy na raz). Relacja ojca z Arim ogólnie zdała mi się piękna, szkoda, że jej rozkwitowi nie poświęcono więcej czasu. Przeszkadzała mi jednak matka Ariego, której szczerze nie polubiłam. Okazała się najbardziej irytującą postacią z całej książki. Dante był miły, ale okrutnie nijaki.

Przez to niestety relacja chłopaków wydała mi się dosyć sztuczna. Odczuwam wrażenie, iż przeczytałam książkę young adult z motywem romansu tylko po to, by poczuć zawód tym, że do jakiegokolwiek związku w ogóle doszło. Już wolałabym do końca czytać o bohaterach jako o przyjaciołach, ponieważ wtedy zdawałoby się to bardziej naturalne. Aczkolwiek mam nadzieję, jakoby w drugim tomie było lepiej, gdy naprawdę już są razem.

Przejdę teraz do rzeczy pobocznych, które także mnie irytowały. O cóż chodziło mi z totalitaryzmami? Matkę Ariego ten nazywa "faszystką", najwyraźniej nie zdając sobie sprawy ze znaczenia tego słowa. Zaś podobieństwo do Che Guevary traktuje się jako komplement. Taka ignorancja to poziom doprawdy amerykański. (Tutaj ponownie odwołam się do swojej lektury Lata w pionierskiej chuście, którego recenzję również napisałam: już tam było mniej pochwały dla totalitaryzmów niż tu pewnego umniejszenia ich, gdyż Lato świadome było swego tła historycznego i ideologicznego, nie omieszkając go skrytykować).

Drugą wadą jest romantyzowanie narkotyków. Chwalenie "trawki" w książce dla nastolatków? Naprawdę? Znacznie mnie to obrzydziło.

Ze względu na tę przewagę wad nad zaletami muszę dać tak niską ocenę. Gdybym mogła, zaznaczyłabym idealnie 2.5 gwiazdki. Czemu? Ponieważ finalnie Arystoteles i Dante odkrywają sekrety wszechświata okazało się lekturą niemęczącą, a zarazem pozostawiającą mnie bez jakichkolwiek emocji. Nie poleciłabym tej książki, a jednocześnie uważam ją za zupełnie mi obojętną.

Literackie dzieła i antydzieła, czyli recenzje książekOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz