Rozdział 27 "Dzień w Ba Sing Se"

9 2 0
                                    

-Że co?!- krzyknął Avatar, który jak do tej pory nie odezwał się ani słowem.

-Spokojnie Avatarze. Będę musiał tylko dokonać na tobie sekcji jak to robią przy zwłokach, ale zabijać cię nie będę.

-Nie! Nie pozwolę eksperymentować tobie na moim ciele. Nie chcę umierać.

-A jednak to są szpiedzy! Dai Li! Aresztować ich!- krzyknął król, który rozgniewał się po tym jak usłyszał co Ford chciał zrobić z Aangiem.

Dai Li szybko otoczyło naszych podróżnych i dzięki kajdankami zrobionymi z ziemi uniemożliwiła im jakąkolwiek reakcję.

-Zaraz, zaraz, zaraz. Źle mnie zrozumieliście! Nie chcę zrobić krzywdy Avatarowi! Chcę mu tylko pomóc.

-Ależ to *brr* spierdolił Ford. A miałem *brr* pić.

-Spokojnie Rick. Wszystko im wyjaśnię, ale muszą najpierw mnie wysłuchać!

-W porządku. Wysłucham cię. Jeśli uznam twoje usprawiedliwienie za marne to poślę was do lochów, a później na stracenie. Zgoda?

-Zgoda.

-Dai Li! Uwolnić ich!

Mężczyźni natychmiast zdjęli im kajdanki po czym czekali na dalsze rozkazy.

-Muszę poddać sekcji ciało Avatara, ponieważ to w nim znajduje się antymateria, która zdolna jest do zniszczenia Czerwonego Lotosu. Wszak tylko on może jako jedyny panować nad wszystkimi czterema żywiołami. Musicie nam zaufać. Jeżeli tego nie zrobię to możecie przegrać wojnę.

Wszyscy zaczęli się zastanawiać.

-Uwierz mi Avatarze. To jedyna szansa, która sprawi, że zwyciężymy. Nie zaprzepaść jej.

Aang popatrzył się najpierw na podłogę, a następnie na Stanforda.

-Zgadzam się.

-Co??!!- krzyknęli wszyscy łącznie z Rickiem, który nie dowierzał, że argumenty Forda tak łatwo przejdą.

-Chcę, aby poddano mnie sekcji, aby nikt z cywili już nie cierpiał. Robię to dla nich. Dla Królestwa Ziemi. Dla przyszłych pokoleń, które chce, aby żyły i dorastały w pokoju.

-Dziękuje Avatarze za to, że się zgodziłeś. Zadbam o to, abyś nic podczas tej sekcji nie poczuł.

-A to nie będziecie mnie jakoś usypiali?

-Nie. Będziemy cię ciąć na żywca.

Na te ostatnie słowa Aang z wrażenia zemdlał.

Każdy popatrzył się na Stanforda.

-No co? Miałem chłopaka okłamywać?

(Dwie godziny później)

Służba czyniła już ostatnie przygotowania do rozpoczęcia sekcji na Avatarze.

Uczestniczyć w niej mieli Ford, Rick oraz Kuei.

Resztę wyproszono z sali, aby nie stresować pacjenta.

-Zapraszamy Avatarze.- rzekł Rick po czym nomad wygodnie położył się na stole operacyjnym.

-Wolelibyśmy, abyś położył się plecami do nas. Nie chcemy przecież wiercić ci dziury w brzuchu.- powiedział sarkastycznie Ford na co Sanchez lekko się zaśmiał, a Aang jeszcze bardziej zestresował.- Nie martw się Avatarze. Postaramy cię nie skrzywdzić.

W tym samym czasie Morty, Dipper, Marco, Star oraz przyjaciele Avatara udali się poza pałac, aby spędzić dzień chodząc po mieście.

-Dość duże to miasto.- powiedziała Butterfly.

Życie pomiędzy wymiaramiKde žijí příběhy. Začni objevovat