Rozdział 10 "Uratować Elmore"

26 2 13
                                    

Nastolatkowie szybko odskoczyli od siebie.

Z portalu, który pojawił się pomiędzy nimi wyszedł Rob, który był cały okaleczony.

-O matko co ci się stało?!- krzyknęła Star i próbowała pomóc chłopakowi pomimo, że Gumball jak i reszta nie ufała mu.

Ona myślała inaczej. W głębi serca czuła, że jest on dobry i chce uratować ten świat.

-S-Star co ty wyprawiasz?! P-Przecież on jest tym złym, k-który wtargnął na imprezę!

-Po czym sądzisz, że jest zły? Bo ci Gumball powiedział?

-No o-on mówił...

-Może sobie mówić. Ja staram się być dla każdego dobra.

Kiedy dziewczyna pomagała "nieznajomemu" do salonu wparował Gumball, a za nim Darwin.

Gdy zobaczył swojego wroga od razu bez pytania rzucił się na niego.

Jego brat patrzył na niego jak się z nim siłuje. Zaczął mu kibicować.

Blondynka widząc to chciała odciągnąć niebieskiego kota od Roba lecz bez skutków.

Ich krzyki i bijatyka została usłyszana przez wszystkich znajdujących się wokół budynku.

Każdy stał i patrzył się jak to Gumball "wymierza sprawiedliwość" temu, który to wszystko "uczynił".

Nagle z piwnicy wyszedł Rick wraz z Fordem.

Obaj trzymali w ręce gnaty.

-Co *brr* tu się odpierdala?

-Biją się!- ktoś krzyknął z zebranego tłumu.

Sanchez natychmiast podszedł w miejsce gdzie toczyła się bójka.

Gdy zauważył, że uczestniczy w niej Rob to natychmiast odsunął od niego Wattersona.

-Zostaw go w *brr* spokoju. Może nam *brr* się przydać. Ford.

Pines szybko strzelił zastrzykiem usypiającym w przybysza.

Ten zasnął.

-Dobra, a *brr* teraz Star i Morty weźcie go i razem z *brr* nami zejdźcie do piwnicy.

Dzieci to co usłyszały, to uczyniły.

Szybko wzięły na swe ramiona ciało Roba i pognały na dół za dorosłymi.

Rick schodząc powoli pił wódkę ze swojej piersiówki natomiast Ford szybko notował wygląd przybysza.

-Dziwne...-rzekł po chwili.-...pierwszy raz widzę taką postać w tym wymiarze. Taka...nienaturalna do niego. Coś tutaj musi być nie tak. Star jak zejdziemy już z nim na dół to zawołaj Gumballa oraz jego brata.

-Okej, ale nie zrobicie mu nic złego?

-Będziemy *brr* rozpruwać go, aby *brr* później handlować jego organami.- wtrącił się ironicznie Rick.

-R-Rick!

-No co? Wiesz *brr* Morty po ile chodzą organy *brr* ludzkie?

-A-Ale on n-na człowieka n-nie wygląda.

-Ale może *brr* mieć takie same *brr* organy jak my.

Gdy nasi bohaterowie dotarli na sam dół, Sanchez szybko rozkazał położyć Roba na stole operacyjnym, który znajdował się w samym środku pomieszczenia.

Kiedy Star i Morty to zrobili, Stanford odesłał ich, aby przyszli tutaj wraz z Wattersonami.

Oni szybkim marszem ruszyli ich zawołać.

Życie pomiędzy wymiaramiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz