XL. Spotkanie z feniksem

234 12 4
                                    

"Co za wredna, kłamliwa suka!" - pomyślała Hermiona, gniotąc z całej siły wydanie specjalne "Proroka Codziennego". Rzuciła papierową kulkę w głąb pokoju, ale to nie przyniosło ulgi. "Obrzydliwe babstwo! Jak ona śmiała..." - krzyczały myśli w jej głowie. Teoretycznie spłynęło po niej, że Rita Skeeter wyciągnęła znów kwestie Turnieju Trójmagicznego, ale fakt, że zaczęła przypisywać jej dwuznaczne intencje względem profesora Snape'a był okropnie denerwujący. Nie wiedziała, co najbardziej ją zabolało: to, że sugerowała jej romans z byłym nauczycielem, czy stwierdzenie, że "mugolka zdobywała dobre oceny w inny sposób". Przecież w Hogwarcie miała Wybitne też z przedmiotów, które prowadziły kobiety!

Pierwszy raz od maja wezbrała w niej szczera niechęć i nienawiść... "Gdybyś została dalej robakiem Skeeter, dla wszystkich byłoby lepiej, ty nędzna kreaturo" - pomyślała.

Jej rozmyślenia nad próbą ukarania Skeeter przerwało pukanie do drzwi. Po trzech stuknięciach wyłoniła się zza nich Molly Weasley.

- Kochanie, pora się zbierać. Profesor McGonagall niebawem przyjdzie, by zabrać ciebie i Ginny z powrotem do Hogwartu. Bądź gotowa za pięć minut, złociutka.

- Oczywiście, pani Weasley - odparła.

Od zakończenia wojny nie planowała powrotu do szkoły. Gdy szukała horkruksów z Harrym i Ronem nie marzyła o niczym innym, jak o tym, by wznowić edukację w Hogwarcie. Po bitwie wszystko się zmieniło. Ona się zmieniła...

Dała jednak namówić się Lunie i Draconowi. Skoro oni mogli zaczynać coś od nowa, może ona też mogła spróbować, mimo wszystkiego, co zrobiła? Uległa więc przyjaciołom, a profesor McGonagall, a raczej obecnie dyrektor McGonagall, przyjęła ją z radością. Dodatkowo mogła na trochę uciec od Weasleyów, którzy, choć traktowali ją jak córkę, na dłuższą metę byli trudni dla niej we współżyciu.

Na czas procesu profesora Snape'a, zarówno ona, jak i Ginny dostały pozwolenie, by opuścić szkołę i wrócić do Nory oraz zeznawać. Teraz potrzebowała ciszy, a w Hogwarcie mogła się ukryć tak, że przez cały dzień nikt jej nie przeszkadzał. Mogła więc czytać i zatapiać się w swoich myślach.

___________________

Luna nie wróciła do Hogwartu, podobnie jak Draco - nie wyobrażała sobie zostawiać go samego. Mimo że minęły już długie, niekiedy trudne dla obojga miesiące od jego powrotu z Azkabanu. Docierali się, choć zdarzały i dni, gdy młody Malfoy wolał milczeć przez cały dzień. Luna miała wrażenie, że trawił wszystkie wydarzenia, jednocześnie zadając sobie jakąś dziwną pokutę. Wiedziała doskonale, że ma wyrzuty sumienia z powodu profesora Snape'a. Podczas gdy jeden z nich był na wolności, drugi spędzał kolejne dni w tak mrocznym i przerażającym miejscu.

I choć Luna nigdy tam nie była, wiedziała, że to strefa zła, mroku i cierpienia. Zdawała sobie sprawę z tego, co zaledwie kilkadziesiąt dni zrobiło z Draco. Do tej pory potrafił budzić się z krzykiem w środku nocy, cały spocony i ze łzami nieświadomie cieknącymi mu po policzkach. Trauma, choć z dala od Azkabanu, wciąż pozostawała traumą.

____________________

- Panno Granger, proszę do mnie na słówko - powiedziała profesor McGonagall pod koniec zajęć z Transmutacji.

Choć została dyrektorką Hogwartu, dalej nauczała, ale tylko ostatni rok. Jak sama kiedyś powiedziała: "Nie była w stanie porzucić w pełni tego, co kocha". Hermiona schowała książki do torby i podeszła do biurka dyrektorki.

- Jak się czujesz moja droga? - zagaiła profesor, gdy wszyscy opuścili salę zajęć.

- Dobrze.

- Nie wyglądasz na osobę, która czułaby się dobrze. Znałam jedną osobę, która gdy uczyła się w Hogwarcie, wyglądała w pewnym momencie tak samo ponuro, jak ty. Nie skończyło się to dobrze - stwierdziła kobieta.

HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONEWhere stories live. Discover now