Rozdział 16 - Chwilowy spokój

7 1 0
                                    

- Wreszcie jesteście! - krzyknęła Zayan, gdy tylko przeteleportowali się do bazy.

Można by wręcz powiedzieć, że wiewiórka się uśmiechnęła, co było dość dziwne, jak na jej charakter i to, że była robotem. Rozentuzjazmowani wojownicy i tak nawet tego nie zauważyli (no może z wyjątkiem Ashley).

- Wasza pierwsza walka zakończyła się sukcesem, ale nie była idealna, więc teraz musimy ją przeanalizować...

- Nieeee!!!

- Jesteśmy zmęczeni!

- Dobrze, zregenerujecie się, następnie zjecie coś, co Robik wam przygotuje, ale potem analiza.

- Śrubki z olejem, mniam.

***

- Mówią, że nauczyciel fizyki tworzył jakieś zakazane substancje, niczym alchemik. Przez to zasnęliśmy na kilka minut, a on was podobno porwał! Miała pojawić się policja, ale okazało się, że jesteście cali i zdrowi w domach, bo dyrektorka was w porę uratowała! Rozumiesz, taka przygoda! - Betty podekscytowana, nie odstępowała koleżanki nawet na krok, na żadnej z przerw.

Miała jej tyle do powiedzenia. Przecież wczoraj oprócz dziwnego incydentu w szkole, miały miejsce jakieś dziwne i niezrozumiałe dla nikogo rozróby w centrum miasta. Dziewczyna właśnie miała zacząć o nich opowiadać, ale przeszkodził jej dzwonek.

- Dryń!

- Zawsze ten dzwonek, zawsze! - powtarzała zezłoszczona pod nosem.

***

- Jak mogłeś do tego dopuścić!!! Dałem ci wszystkie potrzebne środki, byś od razu pokonał Rangersów, abym ja mógł po tym przejąć ich planetę. Takie proste zadanie ci dałem, a ty nawet jego nie potrafiłeś wykonać! - Drax czuł jakby pięść Generała zaciskała się na jego szyi, choć przy odległości milionów lat świetlnych, było to fizycznie niemożliwe.

- Panie wybacz mi, oni okazali się potężniejsi, niż myślałem. Panie, to Foliotorb oraz Mush okazali się być słabymi ogniwami tego planu.

- Wziąłeś chociaż pozostałość po tym niewdzięcznym traszu? - Drax pokazał mu przełamany na pół czarny krążek, który przechowywał w przezroczystym pudełku.

- Dobrze, widzę, że przeceniłem twoje możliwości. Masz czas do początku ludzkich wakacji, ale nie później!

- Dobrze, dziękuję i wybacz Panie.

- Milcz!

***

Kimberly znów wybrała się na wieczorne zwiedzanie okolic, tym razem z Puszkiem Puszkinem Puszastym. Kot zabrał ją w różne zakątki, których do tej pory nie znała.

Zaczęli już powoli wracać, gdyż robiło się coraz później. Właśnie przechodzili wąską ścieżką, pomiędzy blokami, których nie kojarzyła zbyt dobrze.

Nagle na ich drogę wyskoczył jakiś przebrany w czarne dresy i bluzę z kapturem chłopak. Kimberly od razu pomyślała o stalkerze Leona - nie był to jednak on, ten był niższy.

- Czego chcesz - spytała się zimnym głosem, a towarzyszący jej Puszkin syknął i gdzieś pobiegł.

- Świetnie, czyli jestem zdana jedynie na siebie!

Chłopak nie wyglądał na takiego, który miałby dobre zamiary. Zauważyła na jego dłoniach kastety - tak na pewno nie miał dobrych zamiarów.

- Znam sztuki walki, poza tym mam broń - wyciągnęła swoje dwa małe noże. Przeciwnik prychnął tylko i nie wydawał się nią przejmować.

Power Rangers Four Elements Where stories live. Discover now