Rozdział 14 - Wreszcie odpoczynek..., a jednak nie

14 1 3
                                    

Kimberly od razu zauważyła, że w zachowaniu Ashley coś się zmieniło. Niestety na razie nie mogła z nią porozmawiać, gdyż wybił już dzwonek, zapowiadający rozpoczęcie zajęć.

Matematyka, akurat coś dla Leo, który w przeciwieństwie do jej przyjaciółki - zachowywał się normalnie.
Chociaż jedno z nich nie sprawiało, że była zaniepokojona.

Sprawa chłopaka nadal ją interesowała, ale nie niepokoiła. Wątpiła, by po tej bójce, oprawca zamierzał jeszcze chcieć coś mu zrobić.
Poza tym, kiedy mama Ashley odkryje, kim był, wtedy będzie tak wystraszony możliwością kontaktu z policją, że na sto procent nie zbliży się już do Leona. Była tego ekstremalnie pewna.

Kimberly zatopiła się w myślach, gdy poczuła, że ktoś ciągle ją szturcha - Ashley zawzięcie chciała zwrócić jej uwagę na coś, czego nie potrafiła dostrzec.

- Panno Kimberly, jaki wielomian będzie wynikiem tej różnicy? - teraz zrozumiała, o co chodziło jej przyjaciółce.

Na szczęście miała zdolność uważania na lekcji, mimo bycia myślami daleko poza salą lekcyjną. Chociaż i tak najczęściej po prostu starała się ogarnąć szybko, o co chodzi i podać prawidłowy wynik. Tak było i teraz - szybko przyjrzała się zadaniu i odpowiedziała nauczycielce:

- To będzie 2x - 7y +3z - nauczycielka pokiwała głlwą, na znak, że podana przez dziewczynę odpowiedź jest prawidłowa.

Mieli już zaczynać kolejne zadanie, gdy zadzwonił dzwonek.
Kimberly czym prędzej wyskoczyła z ławki i pociągnęła za sobą Ashley, która niczego nieświadoma, pisnęła zauważając, że ktoś raczył wytrącić ją ze spokojnej przystani. Nie zważając na zaskoczenie przyjaciółki, pognała przed siebie, ciągnąc ją za sobą. Miała plan do zrealizowania i nikt jej w tym nie mógł przeszkodzić.

***

Ashley pisnęła zaskoczona - Kimberly nagle wyciągnęła ją z ławki i pociągnęła za sobą przez salę, a potem korytarz.

- Porwanie! - krzyczała za nimi Betty świetnie odgrywając przerażenie.

Kimberly na te słowa przyspieszyła jeszcze bardziej, tak że nie mogła za nią teraz w ogóle nadążyć. Wreszcie droga się skończyła. Gdzie? Zgadza się - w damskiej toalecie.

- O co chodzi? - spytała się, lekko jeszcze trzęsącym się z emocji głosem.

- To ja powinnam się o to ciebie spytać. Dzisiaj od razu zauważyłam, że coś jest z tobą nie tak. Co się dzieje?

- Nie rozumiem cię, przecież wszystko jest idealnie - Ashley uśmiechnęła się promieniście, miejąc nadzieję, że to wystarczy jej przyjaciółce.

Niestety - nie wystarczyło.

- Nie musisz mi teraz tego mówić, jeśli nie chcesz. Odkryję i tak, o co chodzi. Nie dlatego, że chcę cię zdenerwować, po prostu staram się pomóc.

Dzwonek na lekcję zadzwonił. Ashley jeszcze raz posłała przyjaciółce promienisty uśmiech, którego udawanie opanowała do perfekcji.

Nie chciała kłamać przed Kimberly, a poza tym wiedziała, że to chwilowe. Po prostu tęsknota za przeszłością. Przez weekend nie miała kontaktu z ludźmi i za bardzo się zamyśliła. W jeden dzień powinna powrócić do normy. Miała przecież już na nowo możliwość przebywania wśród innych osób, a poza tym motywację w postaci przyjaciółki. Musiała znowu zapomnieć i tyle. Już tyle razy odcinała się od przeszłości, więc da radę i teraz.

***

Nate czuł się trochę samotny - mama go nie odwiedzała, co było akurat dobre, bo nie chciał jej martwić. Sara ją przekonała, że jest po prostu na jakiejś wycieczce, czy coś - sam nie wiedział.

Power Rangers Four Elements Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora