Rozdział 8 - Jestem nowym wcieleniem Kleopatry?

14 3 5
                                    

- Jestem! - krzyknęła Kimberly, gdy tylko wylądowała na poduszkach, przed zjeżdżalnią. Nikt jej nie odpowiadał. - Dziwne - pomyślała dziewczyna, gdy nagle jedne drzwi za nią otworzyły się z hukiem. Okazało się, że to były akurat te największe, a wyszła zza nich Zayan.

- O, hej Kimberly! W zasadzie to dzisiaj nie musiałaś przychodzić, innych nie będzie.

- Skąd to wiesz? - dziewczyna zastanawiała się, czy robot aby na pewno nie czytał jej w myślach.

- Wiesz, po tym pamiętnym incydencie sprzed dwóch dni, zepsuły wam się opaski, które miały pomóc. Macie więc ich nową wersję, która kontroluje wasz puls, poziom hormonów szczęścia, itp. Leon i Nathan, teraz dobrze się bawią. Lepiej niech wypoczną, bo jutro czeka na nich prawdziwe piekło na Ziemi.

- Jakie piekło? Dzięki też, że powiedziałaś coś o tej dziwnej bransoletce, miałam się o nią spytać wcześniej, ale chyba z nadmiaru wrażeń, zapomniałam.

- Spoko, a co do piekła, to od poniedziałku rozpoczynacie treningi praktyczne. Pierwszy tydzień - bez strojów, a drugi i trzeci - już jako wojownicy.

Kimberly ucieszyła się, że już nie będzie wkuwać teorii i wreszcie rozpocznie się coś ekstremalnie niesamowitego.

Mimo tego pozytywu, dwie myśli nie mogły dać jej spokoju. - Coś cię trapi? - słusznie zauważyła Zayan.

- W zasadzie to nie jedna sprawa, mam wiele pytań, ale przede wszystkim trapią mnie dwa. Po pierwsze: Co jest za tymi wszystkimi drzwiami? Skąd przed chwilą wyszłaś?

- Dokładny rozkład kompleksu na razie nie jest wam potrzebny. Mogę ci tylko zdradzić, że za tamtymi drzwiami, zza których wyszłam, jest hangar, w którym znajdują się wszystkie zordy, jakie na ten moment posiadamy.

- Wow! Chodzi o te zordy, o których wczoraj czytaliśmy? Mogę je zobaczyć? - Kimberly była naprawdę podekscytowana możliwością ujrzenia tych ogromnych maszyn, mających pomagać im w walkach z wrogiem.

- Niestety, ciągle je z Robikiem ulepszamy, by były jak najlepiej przystosowane do was - zgasiła jej entuzjazm Zayan. - Ale powiedz, o co chodzi z tą drugą sprawą - dodała.

- No to jest dość delikatny i dyskretny temat, więc mam nadzieję, że mogę liczyć na pełną dyskrecję z twojej strony.

- Oczywiście, że możesz. O co chodzi?

- Wczoraj, po tym jak wyszliśmy z Leo, z bazy, pokręciłam się jeszcze trochę po lesie. Doszłam w końcu do jakiegoś dziwnego budynku i nagle usłyszałam jakieś niepokojące, metaliczne odgłosy. Nastąpiła też chyba jakaś eksplozja, bo widziałam czarne światło, co było dość niezwykłe, bo pomimo ciemności, było widać, że jest ono właśnie tej barwy. No może, jedynie połysk miało fioletowy. Poza tym ogólnie jakoś dziwnie się poczułam. Wolałam się nie narażać i uciekłam.

Kimberly nie chciała wyjść na tchórza, ale chyba nie powinna się tak czuć, bo mimika Zayan zdradzała, że jest ona równie zaniepokojona.

- Czyli już są - wiewiórka nie zdążyła nic więcej powiedzieć, gdyż całe pomieszczenie przeszyła głośna syrena alarmowa. Wszystkie ekrany migotały, pojawiały na nich czerwone trójkąty ostrzegające o niebezpieczeństwie.

- Coś się stało z Ashley - przeszło przez myśl Kimberly, po czym szybko pobiegła za Zayan.

***

Zobaczyła różne obrazy: ona, tata, mama, Greg, Kimberly, Leo, Nathan, odsiadka, ogień, woda, powietrze, wiatr.

Wiatr, wir, różowe światło, wspomnienia i ciemność.

Power Rangers Four Elements Where stories live. Discover now