26. Nicolas

254 19 7
                                    

Ivy pov:

Kiedy się obudziłam leżałam w normalnym łóżku. Przetarłam oczy przypominając sobie wszystko z wczorajszego dnia. Gdy wszystko do mnie dotarło automatycznie spojrzałam na moje nadgarstki i mechanicznym ruchem podwinęłam jeden z rękawów.

Przypomniało mi się wszystko. Zaczynając od koncertu, a kończąc na przytulaniu się do Luke'a. W tym momencie chciałam sobie przypomnieć o czym myślałam kiedy wlepiałam wzrok w nadgarstki, a Calum coś do mnie mówił. Nie pamiętałam nic. Jakby wtedy ten świat był nierealny. Ale był realny. Istniałam w nim i to on sprawił mi tyle bólu. Nawet nie wiedziałam czemu, te parę godzin temu, wtedy płakać. Przecież nic się nie stało. To było dla mnie tak cholernie dziwne...

- Nie śpisz? - usłyszałam nagle głos Luke'a po drugiej stronie na wpół ciemnego pokoju.

- N-nie - pierdolone jąkanie.

Chłopak wstał ze łóżka i podszedł do mnie. Usiadł kawałek odemnie, jakby zastanawiając się, co miał powiedzieć. Ostatecznie tyle spojrzał na moje odsłonięty nadgarstek i położył na nim swoją dłoń. Powstrzymałam odruch odsunięcia się, co Hemmings chyba zauważył. Przysunął się do mnie jeszcze bliżej i objął ramionami. Również go przytuliłam.

- Będzie dobrze - szepnął.

Będzie dobrze... Tak, będzie dobrze. Uśmiechnęłam się delikatnie i mocniej przytuliłam się do Luke'a.

Nagle ktoś zapukał do drzwi, a następnie je otworzył.

- Śniadanie - powiedział, jak się okazało Ashton. - Wszystko dobrze? - spytał.

- Tak - mruknęł Luke.

- To chodźcie - wyszedł z pokoju.

Odkleiłam się od Luke'a i wstałam z łóżka. Miałam na sobie wczorajsze ubrania, ale nie chciało mi się przebierać.

- Idziemy? - spytał Luke.

- Tak, tak - ruszyłam za chłopakiem.

Czułam bół w klatce piersiowej. Sama nie wiem czemu. Czułam też, że mój umysł sam z siebie mdleje. Uznałam, że to tylko zwykłe zmęczenie i to zignorowałam. Kiedy byliśmy już w kuchni usiadłam na jednym z krzeseł i z lekkim zawachaniem wzięłam jedną z kanapek. Wiedziałam, że i tak będę musiała zjeść, więc wolałam zrobić to sama niż denerwować chłopaków.

Kiedy zjedliśmy chciałam pójść do pokoju wziąść jakieś ubrania i pójść się umyć, ale zatrzymał mnie Ash który podał mi mój telefon i powiedział:

- Trzymaj.

- Dzięki - uśmiechnęłam się.

Wzięłam od niego telefon, a następnie jak postanowiłam, wzięłam ubrania i kosmetyczkę, i poszłam się umyć.

Ashton pov:

Wyszedłem na balkon naszego hotelu żeby zapalić. Nie paliłem przy Ivy, bo to była jedna z "oczywistych" zasad. Reszta zespołu też przy niej nie paliła.

Wyjąłem paczkę papierosów i zapalniczkę z kieszeni i odpaliłem jednego. Spowrotem włożyłem przedmioty do kieszeni, a następnie zaciągnąłem się dymem. Wypuściłem szary, drapiący w gardło dym.

Rozmyślałem nad wczorajszą sytuacją. Mogłem się sam domyslić, że coś jest nie tak. Przecież ta zawsze radosna dziewczynka ostatnio była nie do poznania. Mało rozmawiała, mało jadła (nawet kiedy już próbowaliśmy w nią wmusić jedzenie, co wiem, że nie było najlepszym pomysłem), cały czas miała czerwone oczy... Kurwa!

- Masz jeszcze fajki? - spytał nagle Michael. Wyjąłem paczkę z kieszeni i bez słowa mu ją podałem. - Dzięki stary.

- Spoko.

Adopted by 5sos ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz