Szpital Szpital Szpital

429 11 3
                                    

Była noc nie wiem ile minęło sekundy minuty a może godziny? Leżałam w łóżku kątem oka zauważyłam na zegarku godzinę trzecią w nocy nie przespałam ani minuty dłużej ciągle myślałam o tym wszystkim i postanowiłam że powinnam się zmienić. Lecz to nie będzie wcale takie łatwe jak się wydaję. Do tego dziś prawdopodobnie będzie wiadomo co  z Dylanem i Tonym. Dalej nie mogę sobie uświadomić że to przeze mnie tu jesteśmy ale czasu nie mogę już  cofnąć. Postanowiłam że jeszcze raz spróbuje zasnąć bo byłam zmęczona.

Była godzina dziewiąta udało mi się zasnąć po nieprzespanej nocy a po chwili przeszedł mój ulubiony brat. 

- Cześć malutka.

- Hej Will.

- Jak się czujesz?

- No dobrze nawet.

- Nawet? Co się stało?

- Nic nic.

- Na pewno dobrze malutka? - Powiedział zmartwionym głosem.

- Tak.

- No dobrze dziś będziesz musiała przeprowadzić rozmowę z Vincentem.

- Co czemu?

- Musimy podjąć decyzje o twoim zdrowiu.

- Ale jak to przecież już tego nie robię Will.

- Malutka przykro mi ale masz problemy.

- Ale ja nie mam ja już tego nie robię.

- Przykro mi.

Szybko zesmutniałam ale ja tego nie robię przecież wrócę do domu i będzie wszystko dobrze tak jak dawniej prawda?

Jakie problemy?

Chwila minęła a Will poszedł. Zauważyłam zbliżającego się lekarza do mojego łóżka.

- Dzień dobry jak się pani czuję? - Powiedział bardzo miłym głosem lekarz.

- Normalnie.

- Musimy pobrać krew do badań.

- Dobrze.

  Lekarz gdzieś poszedł a ja leżałam na łóżku i patrzałam w jeden punkt dopóki nie przyszła pielęgniarka. Lecz po chwili już zmierzała w moim kierunku.

- Dzień dobry musimy przejść na inną sale żeby zrobić badania.

- Okej. 

Pielęgniarka pomogła mi wstać z łóżka i usiąść na wózek żeby mnie zawieść na inną sale.

Byłam już na wózku i jechałam przez długie korytarze pełnych białych ścian z myślą że zaraz mi powiedzą że mogę już iść do domu z Tonym i  Dylanem.

Siedziałam już na krześle a pielęgniarka przygotowywała się do pobrania mi krwi. Bałam się gdy zobaczyłam że musi podciągnąć mi rękaw a czemu? Ręka była cała w krwi.

Zauważyłam że pielęgniarka zrobiła wielkie oczy na widok moich ran a ja tylko czekałam aż coś powie.

- Czemu to sobie robisz dziecinko?

Nic nie odpowiadałam nie chciałam.

- Nie chcesz odpowiadać to nie.

Pielęgniarka zabandażowała mi ręce i pobrała mi krew.

- Nie rób sobie już tego.

- Uhm.

Tylko na mnie popatrzała i po chwili zawiozła mnie na wózku na sale. 

Rodzina Monet ,,zagubiona"Where stories live. Discover now