A jednak może być gorzej

522 14 5
                                    

Wpatrywałam się dalej w ostrze i na moje ręce wiedząc że nie jestem tu sama. Nie docierało do mnie co tak na prawdę zrobiłam i co się wokół mnie dzieje nie chciałam tego ale tak naprawdę sama nie wiedziałam po co dlaczego i w jakim celu to robię.

Ja w łzami w oczach ale ja wiedziałam że długo tej spragnionej ciszy nie będzie.

- H-hailie - Odezwał się Tony.

- J-ja.

Dylan zabrał mi ostrze z rąk a ja wpatrywałam się w sufit. Kurwa co ja zrobiłam ile im bólu narobiłam ile ja krzywdy i zmartwień zrobiłam przez moją głupotę.

- Ja naprawdę przepraszam nie chciałam naprawdę j-a...

Chciałam dokończyć ale przerwał mi Will mój ukochany brat którego zawiodłam.

- Malutka nie tłumacz się później porozmawiamy dasz radę wstać?

- T-tak.

Will mi pomógł wstać z zimnej podłogi a za mną szli reszta moich braci. Bałam się ja naprawdę nie chciałam tego zrobić ja się nie czuje dobrze nie wiem czemu a może ja sobie to wszystko wymyśliłam? 

Minęło około piętnaście minut a wszyscy oprócz Dylana i Tonego byli koło mnie czułam się strasznie zawstydzona tym wszystkim czułam na sobie spojrzenie moich braci a zarazem zmartwienie boże to tak nie miało wyglądać strasznie ich zawiodłam. A może się to kiedyś wyprostuję i już nie będzie tak jak teraz będzie wszystko dobrze prawda?

- Hailie jak się czujesz? - Zaczął Shane.

- Przepraszam zawiodłam was nie chciałam.

- Malutka nie tłumacz się.

- Ale ja muszę wiem że was zawiodłam i wiem że tego już nie cofnę.

- Haili..

Nie dałam mu dokończyć wiem było to niegrzeczne ale czy ja teraz miałam jakieś inne wyjście?

 - Nie proszę wysłuchajcie mnie.

- Słuchamy cię Hailie.

- No właśnie nie słuchacie cały czas wam próbuje coś powiedzieć.

Chciałam dalej kontynuować ale w tym samym czasie zadzwonił telefon Vinca a ja wpatrywałam się na ich miny i czekałam aż siebie coś wyduszą. Zauważyłam po ich minie że coś jest nie tak Shane miał minę strasznie zgubioną a jego oczy nie mogły się skupić na jednym punkcie tak samo jak u Willa.

- Hailie musimy jechać.

- Gdzie po co co się stało.

- Hailie później ci powiemy musimy jak najszybciej jechać.

- Ale.

- Hailie naprawdę Will z tobą zostanie na chwilę i ci wytłumaczy musimy jechać. 

Shane i Vincent wybiegli  sali i od razu szli na parking patrzałam z zagubieniem na Willa i czekałam aż coś z siebie wydusi.

- Will.

- Hailie Dylan i Tony zostali postrzeleni.

- CO ALE JAK TO?

- Spokojnie Hailie ja też w to nie dowierzam nie wiem jak to się stało teraz się dowiedziałem.

- Ale to niemożliwe.

Zatkało mnie przecież jak to mogło się stać. Nie było powodu dla którego coś takiego mogło się wydarzyć. Oczy mi się delikatnie zaszkliły ale się powstrzymałam od płakania wiem że bardzo ciężko przeżywa to Shane jednak to Tony to jego brat bliźniak i na pewno nie jest mu łatwo.

Patrzyłam w jeden punkt i przemyślałam sobie kilka rzeczy a co jeśli są w ciężkim stanie?

Co jeśli nie będzie dobrze?

Czy ja powinnam z tym przestać wiedząc że moi bracia mogą być w ciężkim stania a ja robie jakieś scenki.

Na samą myśl było mi nie dobrze.

- Hailie zaraz wrócę idę zadzwonić do Vincenta czy wie już coś o tym.

- Dobrze Will.

Chwila minęła a Willa dalej nie było zaczęłam się niepokoić więc odpięłam się od kroplówki bo nikogo nie było w sali i zaczęłam iść w kierunku drzwi.  

Zamurowało mnie stałam i niedowierzałam Tony i Dylan byli wieźli na sale operacyjną byli obaj cali we krwi i podłączeni pod jakieś mechanizmy i pod maski tlenowe. Poczułam jak by mi ustało serce nagle poczułam ucisk w sercu ale się jakoś powstrzymałam po mimo bólu. Do jakiej kura cholery przyszło mi żeby się tnąc gdyby nie moje humorki wszystko było by dobrze i nikomu by nic się nie stało. Kątem oka zauważyłam płaczącego Shane i Vincenta nigdy u niego nie widziałam takiej miny już nie była poważna a raczej zmartwiona.


Rodzina Monet ,,zagubiona"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz