18 - the biggest support.

516 46 46
                                    

Remus otworzył oczy. Zauważył plakaty różnych zespołów. On sam w pokoju miał tylko plakat Queen i to nieduży, a więc wskazywałona to, że w swoim domu nie był. Z boku wisiała wielką tęczowa flaga. Zaczął wysilać umysł, aby przypomnieć sobie, gdzie był, ale tuż po przebudzeniu nigdy nie było to łatwe.

Odpowiedź sama przyszła, kiedy ujrzał Syriusza Blacka, we własnej osobie, z patelnią w ręku i fartuszkiem w kropki zawiązanym w pasie. Pod tym miał jedynie bokserki, przez co Remus poczuł, że robi mu się gorąco. Długie lekko zakręcone włosy Syriusza opadały mu na nagie ramiona, co wyglądało nieziemsko. Zmył wczorajszy eyeliner, ale i to nie odejmowało mu urody.

- Cześć, Remi. - powiedział uśmiechnięty Black. - Jak się spało?

- Świetnie. - odpowiedział Remus obrzucając Syriusza wzrokiem po raz kolejny. - Pięknie wyglądasz. - postanowił skomplementować swojego chłopaka.

Wow. Miał chłopaka. A wczoraj po powrocie z meczu oglądali Książęta, po czym zasnęli wtuleni w siebie. Można powiedzieć, że była to randka. W końcu jeśli ludzie się spotykają, to czasem tak wyglądają randki, nie?

Remus wciąż nie do końca dowierzał, ale chyba już powinien zacząć. Miał niesamowitego chłopaka. Nic nadzwyczajnego. Ludzie mają chłopaków, chłopcy mają chłopaków. To teoretycznie żaden cud, ale Remus właśnie tak uważał. Nie dość, że Syriusz był piękny na zewnątrz i we wewnątrz, i był kompletnie w jego typie, to jeszcze w pełni akceptował fakt, że jego chłopak jest osobą trans. Syriusz był istnym cudem i trudno by się było nie zgodzić.

- Z czym jadasz naleśniki? - spytał, a do Lupina właśnie dotarł słodki zapach jedzenia. - Dżem, nutella, ser biały, masło orzechowe? - wymieniała Syriusz, a Remus zastanawiał się, co wybrać, bo szczerze miał ochotę na wszystko.

- Ups, ser jest po terminie, więc odpada. - stwierdził Black, zaglądając do lodówki.

Remus zaśmiał się lekko, po czym zwlekł się z łóżka. Podszedł do Syriusza, który stał przy kuchence i podrzucał naleśnika na patelni, i pocałował delikatnie jego szyję.

- Remi... jesteś uroczy, ale nie rozpraszaj mnie, bo zaraz nasze śniadanie wyląduje na podłodze.

- Idę się ogarnąć. - oświadczył.

Wziął swoje ubrania i binder z krzesła, bo wczoraj przebrał się w jedną z koszulek Syriusza. Uwielbiał je.

Skierował się w stronę łazienki, czując niewiarygodne szczęście. Jego chłopak robił mu właśnie śniadanie. Kolejna rzecz, którą sporo osób uzna za kompletnie zwyczajną, bo przecież na tym polega związek. On jednak uważał to za kolejny maleńki cud.

Niestety szczęście wyparowało, kiedy ściągnął bokserki.

- Nie, nie, nie... - szepnął do siebie.

Przecież miał jeszcze tydzień. Czemu dzisiaj? Dlaczego nawet siły wyższe chcą zniszczyć jego zadowolenie?

Wpatrywał się tępo w lustro. Zawsze, te kilka dni w miesiącu, wprowadzało go w kompletny dołek. Dysforia wtedy wracała, a razem z nią ból brzucha i krew, a nic z tych rzeczy nie należało do przyjemnych.

Normalnie nałożyłby gruby sweter, zaszyłby się w swoim pokoju z książką w ręku, bądź laptopem i serialem. Jadłby mnóstwo czekolady, jeszcze więcej niż zwykle i po prostu przeżyłby te kilka dni.

Teraz jednak był w mieszkaniu swojego chłopaka. A choć Syriusz znał prawdę, to i tak strasznie go to peszyło. Nie miał przy sobie podpaski, a wątpił, że znajdzie jakąś w łazience. Nienawidził tego. Nienawidził okresu, nienawidził dysforii, nienawidził uczucia wstydu, które niestety towarzyszyło mu często.

pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR & JEGULUS Where stories live. Discover now