16 - volleyball match.

543 46 36
                                    

Remus szedł oglądać międzyszkolny mecz siatkówki. Tak, też nie sądził, że kiedyś to się zdarzy, ale jego chłopak go zaprosił, więc nie miał innego wyboru, jak spędzić sobotnie popołudnie na widowni (tak, w to, że ma chłopaka, również nie dowierzał). Właściwie to zapowiadał się przyjemny czas. Regulus razem z Bartym mieli się do nich przyłączyć i wspólnie oglądać Pottera i Rosiera na boisku.

Wow. Miał znajomych. On, ten introwertyczny Remus Lupin, miał znajomych. I chłopaka. I wreszcie nie odtrącał ludzi, którzy chcieli dobrze. To właśnie było jego błędem w poprzedniej szkole. Po jego coming oucie jako osoby trans, wiele osób miało z tym problem i stało się to sensacją, przez co przestał być tą niezauważalną dziwną dziewczyną, zakochaną w rysowaniu, która jest samotniczką. Stał się widoczny, ale niekoniecznie w dobrym znaczeniu tego słowa.

Jedna osoba tylko chciała mu pomóc - Peter Pettigrew. Jako osoba niebinarna używająca zaimków he/they, Peter był wstanie zrozumieć. Ale Remus go odtrącił. Zmienił szkołę, żył przez spory jako ten samotnik zakochany w rysowaniu, którego nikt nawet nie kojarzy, a później spotkał Regulusa. To nie była jakaś wielka przyjaźń ni nic, po prostu znajomość i wspólna pasja, ale te rozmowy w sali plastycznej na temat sztuki, ich prac, ale też zwykłego szkolnego życia, bardzo mu pomagały. A teraz miał też Syriusza.

Czuł, jak jego życie nabierało tempa, mimo, że te wszystkie rzeczy wydawały się takie zwyczajne i typowe, jako że był w liceum, a związki i chodzenie na mecze znajomymi nie jest niczym nadzwyczajnym w życiu licealistów.

Wstał z łóżka i zaczął się szykować do wyjścia. Tradycyjnie nałożył jeden ze swoich wielu swetrów, których miał całą kolekcję. Dziś postawił na ten w brązowo-beżowe paski. Do tego wyciągnięte, sprane niebieskie baggy dżinsy. Obejrzał się w lustrze i przetrzepał dłonią włosy. Uśmiechnął się lekko. Czuł się dobrze. Czuł się sobą.

Gdy dotarł pod szkołę ujrzał Syriusza i Regulusa czekających pod głównym wejściem. Ten drugi wyglądał trochę jak nauczyciel w swoim prochowym płaszczu i materiałowych spodniach. A Syriusz... oczywiście miał na stopach glany a na ramionach skórzaną kurtkę. Dzisiaj top zamienił na T-shirt z logiem AC/DC, ku lekkiemu zawiedzeniu Remusa, bo TEN BRZUCH. Jednak nie miał co narzekać, bo w dziurach szerokich ciemnych dżinsów widać było kabaretki, a na powiekach miał eyeliner.

- Pięknie wyglądasz, Remi. - powiedział Syriusz, a Lupin odruchowo spojrzał na swój stary sweter, który w porównaniu z ekstragawanckim stylem Syriusza, czy elegancją Regulusa wydawał się taki nijaki.

- Ty piękniej, Syri.

Pocałowali się przelotnie w usta, co wywołało motylki w brzuchu Remusa. Wciąż nie dowierzał.

- Nie chcę przeszkadzać. - Regulus odchrząknął. - Ale czy ten autobus nie ma przypadkiem loga twojej byłej szkoły?

Szatyn obejrzał się na parking.

- Cholera.

Co więcej, Peter Pettigrew, który niósł tacę z ciastkami, właśnie im machał.

Remus niepewnie odmachał. Peter nie wyglądał na zrażonego ni nic. Wręcz przeciwnie- uśmiech zdobił jego twarz, wydawał się zadowolony, że go widzi.

- Cześć, Remus! - powiedział. - Świetnie wyglądasz.

- Dzięki. Ty też.

- Może nas przedstawisz? - zasugerował Syriusz.

- Och, jasne. Syriusz, to Peter, chodziliśmy kiedyś razem do szkoły. Peter, to Syriusz, mój...

- Chłopak. - odpowiedział Black.

pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR & JEGULUS Where stories live. Discover now