Dodatkowa perspektywa Colina

1.3K 42 33
                                    

Odprowadziłem dziewczynę do samego jej pokoju, a wychodząc z domu pożegnałem się z siedzącym w salonie Nickiem. Całą drogę powrotną zastanawiałem się jak to jest być takim szczęściarzem jakim jestem ja. Tyle lat błagałem by dziewczyna zwróciła na mnie uwagę, by spojrzała na mnie tak jak ja na nią, a teraz wracałem z cudownego spaceru w jej towarzystwie. Jedyne czego żałowałem to, to że muszę ją zostawić tak daleko od siebie, ale przecież czym jest ta odległość dla nas? Jesteśmy niepokonani.

- Colin umyj ręce i chodź! - usłyszałem krzyk mamy z kuchni - Kolacja na stolę! - krzyknęła jeszcze głośniej tak by Kylie i tata również usłyszeli.

Zrobiło mi się cholernie przykro, bo właśnie zorientowałem się, że nie tylko ukochaną dziewczynę tu zostawię. Nie usiądę już z nimi wszystkimi do jednego stołu. Kontakt będziemy mieli tylko przez Facetime'a. To mnie tak boli, Chryste. Chciałbym wrócić do czasów kiedy byłem dzieckiem, wszystko wówczas było takie łatwe. Dorosłe życie było daleką przyszłością. Nie myślałem o tym. Wszelakie decyzję podejmowała za mnie mama ewentualnie tata.

Usiadłem do stołu i czekałem aż wszyscy razem zasiądą do jednego posiłku. Wiedziałem, że to nasze ostatnie chwilę takie, jutro zasiądziemy tu naprawdę ostatni raz. Ostatni raz tata opowie jak było w pracy, ostatni raz Kylie obgada z nami jakieś koleżanki i ostatni raz mama będzie nas rozśmieszała jakimś żartem.

Jakbyście mi nie wierzyli tak właśnie było następnego dnia. Do południa pakowałem swoje ubrania i inne potrzebne mi rzeczy, a później tak jak zawsze zszedłem na dół do jadalni po wcześniejszym zawołaniu przez mamę. Spojrzałem na siostrę, która śmiała się z jakiś dziewczyn opowiadając rodzicom jak bardzo ich nie lubi. Była ładna, naprawdę. Zdecydowanie przyjęła urodę po naszej mamie. Trzydziestosześcioletnia szatynka siedząca po mojej prawej stronie była naprawdę bardzo ładną kobietą i nie mówię tego dlatego, że jest moją mamą. Naprawdę tak uważam.

Była naprawdę młoda, gdy na świecie pojawiłem się ja, miała wtedy zaledwie osiemnaście lat. Tata również miał osiemnaście lat. Dziwnie się o tym myślało, ale w tym momencie pomyślałem o tym jakby to było być teraz ojcem. Nate od początku bardzo cieszył się na tą nową role w swoim życiu. Przepadł dla tych brązowych oczek Ashera. Ja
również dla nich przepadłem, ale od kiedy w życiu naszej paczki pojawił się Asher, moje myśli kręciły się tylko wokół jednego. Coraz częściej przyłapywałem się na zastanawianiu się po kim odziedziczyło by urodę nasze dziecko. W głębi duszy miałem nadzieję, że tą Nellie. Nellie była przepiękna i chodź często uważała, że jest inaczej to chciałbym by mogła spojrzeć na siebie moimi oczami. W moich oczach była idealna. Dosłownie.

Chryste właśnie powiedziałem, że marzę o
dziecku. Mamo, miałaś rację. Ten sam siedmioletni Colin jednak chcę mieć dzieci. Naprawdę wystarczyło tylko, że poznałem właściwą dziewczynę.

- No i powiedziałam jej, że tak właściwie to nie wiem gdzie jest taki adres, bo ja tu tylko do koleżanki przyszłam - powiedziała mama, a wszyscy zaczęli się śmiać. Moje oczy delikatnie się zaszkliły, gdy zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo mi tego będzie brakować.

- mamo, a co jak ta kobieta pilnie się musiała dostać pod ten adres? - zaśmiała się Kylie. - przecież osiedle babci znasz na wylot - dodała, a mama również zaczęła się głośno śmiać. Również parsknąłem, a kilka łez wypłynęło z kącika mojego oka.

- Colin słońce, co się stało? - spojrzałem na mamę, która chwyciła w swoje ręce moją dłoń. Drugą ręką starłem niepotrzebną łzę i popatrzyłem na tatę oraz siostrę.

- mamo,, ja chyba nie chcę tam wyjeżdżać - powiedziałem cicho i spuściłem głowę. Od lat jedyne o czym marzyłem to studia na Yale, a teraz gdy działo się to naprawdę. Tu i teraz, ja już tego nie chciałem. To było zbyt bolesne, zbyt dużo stracę.

Gdybyś tylko wiedział | Know #1Where stories live. Discover now