19.

1.5K 61 42
                                    

Obudził mnie mój brat, waląc pięścią w drzwi. Przesunęłam ręką po materacu w poszukiwaniu telefonu, ale natknęłam się na coś zupełnie innego. Gwałtownie otwarłam oczy i napotkałam leżącego obok siebie szczerzącego się od ucha do ucha Colina. Nie patrzył na mnie, a w telefon ale dałabym sobie rękę uciąć że ten uśmiech był skierowany do mnie. Odskoczyłam delikatnie nie czując już nawet materacu pod dupą. Jeden nieprzemyślany ruch i leże na ziemi.

- co ty tu kurwa robisz? - krzyknęłam otwierając jeszcze szerzej oczy, a zmęczenie poszło w niepamięć - mówiłam, że nie ma opcji, żebyś tu spał dzisiaj.

- kanapa nie jest wygodna - zaśmiał się, jeszcze bardziej wyprowadzając mnie z równowagi.

- gówno mnie to interesuje , wykorzystałeś fakt że jestem pijana. Tak się nie robi Colin - dopiero w tamtym momencie przypomniałam sobie, że zeszłej nocy byłam pijana i miałam delikatne zaniki pamięci. Podniosłam gwałtownie pościel do góry z przerażeniem stwierdzając, że jestem przebrana w piżamę i jestem w stu procentach pewna, że sama tego nie zrobiłam - proszę powiedz, że - przerwałam nie mogąc się wysłowić.

- w sensie, że co? - zaśmiał się, chłopak ewidentnie miał ze mnie ubaw, co mi się nie bardzo podobało.

- powiedz mi, że między nami nic nie zaszło - przerwałam nasz kontakt wzrokowy, nie mogąc już dłużej patrzeć w jego oczy. Rozejrzałam się po wnętrzu pokoju, do którego w tym momencie poczułam obrzydzenie. Ściany były pomalowane na jasny popiel, naprzeciwko łóżka była szafa oraz komoda z telewizorem. Po obu stronach łóżka znajdowały się szafki nocne, a naprzeciw drzwi wejściowych znajdowały się drzwi do łazienki. Ładny pokoik. Lubiłam go.

- zależy o co pytasz - odezwał się po chwili ciszy. Spojrzałam gwałtownie na jego twarz i automatycznie zrobiło mi się gorąco, wcale nie w przyjemnym tego słowa znaczeniu - znaczy wiesz czysto teoretycznie sama pchałaś mi się do łóżka, do niczego cię nie zmuszałem. po prostu sobie tu zasnąłem, a ty mnie obudziłaś - serce mi stanęło. Poczułam automatycznie obrzydzenie do całej siebie i całego jego. W moich oczach wezbrały się łzy. Chciało mi się płakać i rzygać jednocześnie. Chłopak chyba to zauważył, bo wybuchnął śmiechem by rozładować atmosferę - Jezus, West. Wyluzuj - kpił ze mnie w najlepsze kiedy ja próbowałam unormować oddech - oddychaj. Nic się między nami nie stało. Znaczy przyszłaś tu i zaczęłaś mi się pchać do łóżka, ale skutecznie cię uciszyłem i ostatecznie spałem w salonie. Przyszedłem dopiero przed chwilą, chwile przed tym jak budził cię brat.

- kurwa - sapnęłam, dalej normując oddech.

- i nie przebrałem cię. Zrobiła to Harper i Nick.

- idę się wykąpać - powiedziałam wstając w ułamku sekundy i ruszając do łazienki. Zdecydowanie to było za dużo jak na ten poranek. Zapomniałam przez to wszystko nawet o kacu.

Chwyciłam na szybko jeszcze jakiś jogurt pitny po czym wybiegłam za braćmi na korytarz.

- pamiętaj żeby zwracać się z szacunkiem do mamy przy ludziach - pouczał mnie Xavier, kiedy szlam koło jego boku - to co dzieje się w domu zostaje w domu - nasza złota przysięga z dzieciństwa, która i tak sam złamał, ale nie zamierzam mu tego wypominać.

- oczywiście.

- po tym wywiedzie, mama zaprosiła nas i naszych znajomych na obiad do restauracji - przewróciłam oczami.

- cóż musi się pokazać, co nie? - warknęłam patrząc na zapatrzonego w telefon Nicholasa. Pouczanie mnie zostawił w rękach naszego starszego brata.

- Nellie. - upomniał mnie tym swoim surowym tonem, którego nienawidziłam - z resztą spotkamy się tam już na miejscu.

- jadą na wywiad? - zapytałam głupio, bo przecież umawialiśmy się, że oni nie pojadą na ten cyrk.

Gdybyś tylko wiedział | Know #1Waar verhalen tot leven komen. Ontdek het nu