- Kiedy ja jestem wzywana do gabinetu, powiedziałabym, że... - Przeciągnęła językiem po wnętrzu policzka. - Chyba nie muszę nic mówić. - Anthony uniósł brew i dyskretnie przełożył rękę za oparcie jej krzesła. - Zazwyczaj rozchodzi się o to, że dawno nie było na deser jego ulubionych ciastek, takich z masłem orzechowym. Zrobię je dla ciebie kolejnym razem.

- Jestem na redukcji przed zawodami.

- Zjesz tylko  jedno. - Cmoknęła moje ramię. - Namówił cię na tę sukienkę? Śliczna jest. Gdybym miała twoje biodra sama bym założyła.

- Sama chciałam, wiem, że lubi takie sukienki.

- Jesteś spektakularna - szepnęła.

Spojrzałam na nią uważniej. To Hope była spektakularna, z tymi włosami sięgającymi pośladków, ułożonymi lub nie. Z wyrazem twarzy zdradzającym każdą jej emocje, a jeśli ktokolwiek miałby wątpliwości, wystarczyło aby spojrzał. Nie na nią, a na Anthony'ego, bo ilekroć spoglądałam w jego oczy, widziałam w czarnych tęczówkach chociażby kawałek jej. Zawsze patrzył w jej kierunku, i uśmiechał się chyba tego nieświadomy. A w momencie, gdy zwracała się w jego kierunku od razu przerywał konwersacje oczekując, co ona będzie miała mu do powiedzenia. Zawsze unosił dłoń w kierunku rozmówcy, nakazując mu poczekać, aż Hope podzieli się jedną myślą, krótkim spostrzeżeniem.

Zapragnęłam, aby ktoś spojrzał na mnie tak jak on patrzył na Hope. Jakbym była właśnie spektakularna.

Zwróciłam się w kierunku Colina i odkryłam, że on nie spuścił ze mnie spojrzenia. A przyłapany na wpatrywaniu się we mnie nieco się zmieszał.

- Jestem spektakularna?

Lekko uniósł głowę, bez zawahania nią skinął, a gdy się uśmiechnęłam i on się uśmiechnął.

- Chciałbym żeby ktoś patrzył na mnie tak jak Colin na Melanie. - Głos Matta wyrwał mnie z zawieszenia. - Możesz oddychać, gdy nie ma jej obok? Wyglądasz jakbyś nie mógł.

- Mogę dopóki wiem, że jest na wyciągnięcie ręki.

- Ja przestanę móc oddychać, jak Ness mnie dopadnie - jęknął Aaron.

- Co tak właściwie zrobiłeś? - zapytał Anthony.

- O Ines idzie. - Matthew poprawił się na krześle, przeczesał włosy dłonią i poprawił marynarkę, a oczy Aarona przybrały zdwojoną wielkość na zachowanie przyjaciela. - Jak wyglądam?

- Co ty odpierdalasz? Dla Ness?

- Przestań mnie nazywać jak tego potwora z jeziora. - Ines stanęła za nami i złożyła ręce na piersiach opiętych przez koszulkę pracowniczą. 

- To mój język miłości, nie poradzę na to kompletnie nic. - Ukrył twarz w dłoniach. - Jeśli ci powiem, że mnie przerażasz, to się wściekniesz, co?

- Ja się nie wściekam. - Wycedziła przez zęby.

- Tak mi się właśnie wydawało.

- Zawsze możesz usiąść bliżej mnie. - Matt poczęstował ją popisowym uśmiechem. - Zmieścimy się. - Podparł podbródek na dłoni rozmarzony.

- Łapy przy dupie, Davies. - Aaron posłał mu ostrzegawcze spojrzenie.

- To przyjacielska propozycja. Przecież się kumplujemy, co? - Droczył się wodząc opuszkiem palca po brzegu szklanki. - Ines? Kumplujemy się, prawda? 

- Nie rozumiesz? Przeliterować ci? - Aaron zmarszczył brwi.

- Śmiało. - Matt błysnął śmiechem.

- Łapy przy dupie. - Aaron podkreślał każdą jedną z liter.

Matthew przeciągnął zębami po górnych zębach.

- Jakoś dziwnie wymawiasz słowo "anal". - Mrugnął do Ines, a ta kokieteryjnie uniosła brew. Aaron przeciągnął ją przed siebie i pociągnięciem usadził na swoich kolanach spoglądając środkowemu z Daviesów prosto w oczy. A ten aby być bardziej prowokującym pochylił się jak gotowy do ataku opierając łokcie na kolanach. - Pilnuj jej sobie i zacznij być miły, połowa z mężczyzn tu obecnych oddałaby życie za jedno jej spojrzenie. - Mrugnął do Ines, Hope się zaśmiała jakby doskonale wiedziała o co chodzi.

- Jesteś moim potworkiem, co? - Aaron zapytał czując się pokonanym.

- A ta dziewczyna, która wysłała ci wczoraj nagie zdjęcie?

Aaron zaczerpnął powietrza w płuca.

- Poskarżyłaś cię mu? - zapytał z wyrzutem wskazując Matta palcem.

- Zawsze wysłucham damy w potrzebie. - Matt dumnie przetasował karty. - A ty naucz się reagować na takie zdjęcia.

- Przecież jej nie odpisałem.

- Ale zostawiłeś to bez odpowiedzi, dając otwartą furtkę. - Hope zanuciła tuląc się do ramienia Anthony'ego.

- Szefowa, przeciwko mnie?

- Powinieneś jej odpisać, zamiast otwierać jej pole do kolejnych zdjęć. - Anthony potarł brew.

- Ja pierdolę, ty też wiedziałeś? - Skupił swój wzrok na Colinie i na mnie.

- Jedyne co moje uszy słyszały dnia poprzedniego, to jęki Melanie. - Przysięgam, że moje oczy przybrały wielkość monet, a śmiech jaki rozbrzmiał wokół nas przyprawił mnie o palące rumieńce.

- Język wciąż mógł przekazywać informacje. - Aaron wyciągnął papierosa i wsadził go pomiędzy zęby.

- Mój język... - Zasłoniłam mu usta dłonią, zanim dokończyłby zdanie. On jednak odchylił moje palce i mlasnął. - Był zajęty smaczniejszym tematem.

- Boże. - Zaśmiał się Anthony.

- Zawsze byłeś bezpośredni, jednak teraz... - Matthew przepił te słowa alkoholem. - Zamiast mówić ci "dobranoc", będę mówił "smacznego" - Wybuchliśmy śmiechem. - Dobra, M rozkładaj te karty, tylko dziś daj mi coś wygrać. Będę ci patrzył na palce. - Pogroził mi spojrzeniem przekazując talię nad stołem, a pod stołem Colin rozłożył na moich udach kilka zapasowych kart, aby szczęście sprzyjało nam do końca wieczoru.

Kocham, wasza Lukrecja <3

W kolejnym rozdziale podzieje się źle, zostawmy sobie to na po świętach <3
























8y7km

Złodziejka #2Where stories live. Discover now