Weź mnie całego

4.7K 277 35
                                    

- Tak wiem, że dopiero wróciłeś - powiedział Colin do telefonu, a ja włożyłam do ust kolejnego precelka. - Anthony daj spokój, to zajmie ci pięć minut. - Westchnął i podrapał się po karku. - Dobrze poczekam - westchnął kończąc połączenie.

- Przyjedzie? - zapytałam mężczyznę, który wyjadał mi z ręki precelki, parsknęłam śmiechem na jego zachowanie.

- Niedługo powinien być.

- A może Matthew będzie miał czas? - zapytałam i włożyłam mi do ust kolejnego smakołyka.

- Matthew jest we Włoszech. - Złapał za moją dłoń i ucałował wszystkie palce, a następnie zlizał z nich resztki soli.

- Po co? - zapytałam.

- Ma tam narzeczoną. - Wzruszył ramionami i sięgnął po puszkę z napojem gazowanym, upił kilka łyków i odstawił na miejsce. Spojrzałam na niego pytająco, bo szczerze to Matt nie wyglądał na kogoś kto mógłby mieć narzeczoną. Nawet nie wyglądał jakby był kimkolwiek zainteresowany. Może i był przystojny, ale dość oschły. - Nie patrz tak. - Skarcił mnie. - Są zaręczeni od dawna, jej rodzina ma firmę podobną do naszej i chcą je połączyć. - Zachłysnęłam się śliną, gdy to usłyszałam oczy niemalże wyszły mi z orbit.

- Małżeństwo aranżowane? - zapytałam dziwnie niskim głosem. - Przecież tak się już nie robi. - Oburzyłam się.

Colin westchnął i pogłaskał czule mój policzek.

- Gdyby nie chciała to nie musiałaby się zgadzać, nikt jej nie zmusił. - Wytłumaczył mi. - To dwie pieczenie na jednym ogniu, polubili się dużo wcześniej - dodał po chwili.

- Matt nie wygląda na uczuciowego gościa - mruknęłam.

- Anthony też nie. - Wzruszył ramionami. - A jest przy Hope. Najlepsze jest to, że on dziś wrócił po ponad dobie nieobecności i miał plany , ale musi tu jechać. - Zaśmiał się pod nosem wyraźnie rozbawiony zaistniałą sytuacją. - Już widzę tę reprymendę jaką mi wyłoży. - Rozprostował nogi i założył ręce na głowę wyraźnie zrelaksowany. - Chodź tu do mnie. - Wskazał ruchem głowy na swoje kolana.

Zgodnie z jego prośbą wspięłam się na jego uda, a on zamknął mnie w czułym uścisku. Moja głowa spoczęła na jego klatce piersiowej.

- I ja też nie jestem dla wszystkich tak miły jak dla ciebie - szepnął. - Zazwyczaj jestem oschły i nieprzyjemny, ludzie boją się wchodzić ze mną w dyskusje. Nie jestem miłym gościem. - Założył mi włosy za ucho.

I nie wierzyłam w ani jedno jego słowo. Nie mogłam wierzyć, nie w sytuacji, gdy siedział na podłodze celi z rozprostowanymi nogami, na których gościłam. Oparty o chłodną ścianę i tulący moje ciało. Zamknął mnie w szczelnym uścisku i głaskał po głowie i plecach. Składał drobne pocałunki na włosach.

- Nie mów tak - prosiłam, opatulając jego ciało moimi ramionami. Wcisnęłam się w niego maksymalnie, a on jedynie głośno odetchnął, tak jakbym tym jednym gestem zabrała z jego barków kilka ton. - Mam nosa do ludzi, i ty z pewnością nie jesteś nikim złym - mruknęłam. - Przepraszam, że zniszczyłam naszą randkę - dodałam po chwili.

- Niczego nie zniszczyłaś - powiedział. - Myślę, że to najbardziej oryginalny lokal do jakiego kiedykolwiek zabrałem kobietę. - Zaśmialiśmy się w tym samym czasie. - Nie przypuszczałem, że można mieć dobre wspomnienia z celi więziennej, ale ty już taka jesteś. - Uśmiechnął się. - Wszędzie gdzie się pojawiasz, pojawia się razem z tobą cała paleta kolorów - powiedział, a ja poczułam przyjemne ukłucie w sercu. - Nigdy nie spotkałem kobiety, która byłaby tak prawdziwa we wszystkim co robi - dodał zaplatając sobie moje włosy na jednym z palców. - Jesteś dla mnie ważna Melanie - szepnął. - Bardzo ważna - dodał i uniósł mój podbródek, spojrzał prosto w moje oczy, a następnie złożył czuły pocałunek na czole. - Lubię kiedy twoje oczy tak błyszczą. - Pogłaskał mój policzek. - Nie przypuszczałem, że można wyglądać tak dobrze w świetle tych okropnych jarzeniówek - parsknął pod nosem.

Złodziejka #2Wo Geschichten leben. Entdecke jetzt