33. Najgorszy obiad świata

4.2K 271 51
                                    

Wstałam wcześniej niż Colin i jeśli miałabym być szczera - dziwnie mi było nie uciekać.

Palce mnie mrowiły ilekroć spoglądałam na klamkę okna prowadzącego na zewnątrz. Aby uciszyć w sobie nieznośne emocje, przekręciłam się i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Niemal od razu mnie objął szepcząc pod nosem słowa, których nie potrafiłam rozszyfrować. Chociaż wolałam, aby jego gorący oddech nie mącił przyjemnej rześkości poranka. Z nieskrywaną rozkoszą złapałam męskie policzki i przyciągnęłam jego usta do swoich - licząc, że te ogrzeją mnie całą.

Tak abym intensywniej poczuła chłód, a może nawet wsłuchała się w dobiegające zza okna powiewy wiatru?

Nie przypominałam sobie momentu, w którym zapragnęłam czuć tak wiele. Przecież zawsze wolałam nie czuć nic. Dlaczego tak mącił mi w głowie i pozwalał, żebym myślała, iż to ja miałam kontrolę nad wszystkim?

To jednak było zbyt przyjemne, abym nabrała wątpliwości.

Pocałowałam go znów i znów, a jego dłonie odnalazły drogę do moich bioder, gładził je i ciągnął skórę zmuszając mnie do przysunięcia się jeszcze bliżej. Colin jako jedyny potrafił trzymać mnie przy sobie tak blisko jak najbardziej nie znosiłam i czynić z tego coś, czemu nie potrafiłam się oprzeć. A ku rozbawieniu było mi go zbyt mało. Nie mogłam się oprzeć przed założeniem nogi na jego biodro przy okazji przebadałam udem drżący ze zniecierpliwienia członek nie mogłam się oprzeć przed potarciem go kolanem. Colin złapał mnie za nogę i przycisnął do swojego ciała jeszcze mocniej. Ocierał się o mnie i dyszał w moje wargi, a ja usiłowałam nad nim panować i pilnowałam, aby nieustannie mnie całował, bo nie chciałam, żeby przestawał. Bałam się, że jeśli na chwilę odwróciłabym od niego uwagę - znów poczułabym to samo co rano. A tak bardzo nie chciałam, że niemal panikowałam na wspomnienie. Wczepiłam dłoń w jego rozczochrane włosy i przyciągnęłam go bliżej. Tak blisko jak potrafiłam, a Colin ścisnął mój pośladek tak mocno, że jęknęłam w jego usta i zdałam sobie sprawę, że mój plan nie zadziałał.

Nie czułam więcej chłodu zagarniając jego ciepło dla siebie. Gorąco zaczęło nas otaczać odganiając chłód. Zaczynałam dygotać, bynajmniej nie od zmarznięcia. I przyjemnym było zdawać sobie sprawę, że to ciepło uzależniało na tyle mocno, że mogłabym zapragnąć go więcej.

Lubiłam to, że codziennie się wahałam i coraz częściej wybierałam właśnie jego.

- Usiądź na mnie, błagam - wysapał wbijając palce w moje biodra, abym czym prędzej znalazła się na nim okrakiem.

Bokserki niemal z niego zszarpałam, a ja nie spałam w bieliźnie. Wykorzystując to jak bardzo gorąco uzależniało - od razu się na niego opuściłam. Jęknął wbijając głowę w poduszkę i przesunął dłońmi po swojej piersi odszukując moje dłonie. Złączył nasze palce i pokierował je wyżej tuż do własnej szyi, którą ścisnęłam. Tak rozkosznie waliło mu serce.

Druga jego dłoń znalazła się na moim biodrze nakazując mi się poruszać, ale ja wolałam czekać, aż na mnie znów spojrzy. Aż cała ta jego uległość będzie domagała się zaspokojenia.

- Melanie, znęcasz się - jęczał wyrywając ze mnie śmiech i kolejny niespieszny ruch bioder. - Ukradnij ci więcej brzydkich słów, weź je wszystkie.

Szeptał wbijając dłoń w moje biodro, a jego słowa zawsze działały na mnie w jednakowy sposób. Zawsze zaciskałam dłoń na jego szyi, a on szeptał pod nosem słowa brudniejsze niż dłonie przestępcy i nakręcał mnie. Sprawiał, że nie potrafiłam przestać się poruszać, nawet kiedy moje mięśnie błagały o przerwę i trzęsły się niemiłosiernie. Jednak nie potrafiłam, bo to jak nad nim panowałam przyprawiło mnie o niezdrowy zachwyt. I mogłam brać go sobie w posiadanie codziennie, o każdej godzinie. A Colin nie odmawiał zbyt spragniony kolejnego kawałka mnie. Kolejnej blizny pozostawionej przez moje paznokcie. Kolejnego jęknięcia przeplecionego z jego jęknięciem. Chciał zebrać je wszystkie. Każdą jedną brudną rzecz, którymi przesiąkał jego materac.

Złodziejka #2Onde as histórias ganham vida. Descobre agora