Dłonie to nie serce, prawda?

3.3K 278 26
                                    

Od : Melanie, kocham cię.

Potrzebuję cię Colin, proszę pomóż mi. 

Nie ważne, zapomnij. 

Na Boga myślałem, że oszaleje, gdy nie odebrała ode mnie telefonu po raz kolejny. Nie miałem jej lokalizacji, ani nie mogłem namierzyć telefonu, bo ten, do chuja, wyłączyła. Nie wiedziałem, gdzie mogłaby być. Nie wiedziałem dokąd mogła uciec. Nigdy nie zaprowadziła mnie do swoich bezpiecznych miejsc. Nie pokazała, gdzie chowała się przed światem. Nigdy o to nie pytałem. 

- Kurwa! - Ukryłem twarz w dłoniach. 

Zamiast wkładać w nią palce, powinienem z nią rozmawiać. Nieustannie rozmawiać, bo była zbyt skomplikowana, abym miał nadzieję, że poznałem ją wystarczająco.

Bo wiedziałem co lubiła jeść i jaką muzykę preferowała? Co mi po tych informacjach, skoro przepadła jak kamień w wodę? Znów pozwoliłem, aby mi uciekła. Zawiodłem ją i musiałem zrobić wszystko, żeby ją odnaleźć. 

***

Stałem przed żołnierzami mojego brata z najgroźniejszym wyrazem twarzy jaki miałem w zanadrzu. On sam masował skronie i zdychał z powodu mojego jak to określił "Idiotyzmu", w każdym razie, wydrukowałem zdjęcie Melanie, a każdy z umundurowanych miał je przed nosem. Przyglądali jej się kolejną minutę zapamiętując ten obraz w głowie. 

- Wrócicie z nią, albo kurwa wcale. 

To by było na tyle mojego monologu. Zwyczajnie wyszedłem z pomieszczenia zostawiając ich z tym całym bałaganem. Nie obchodziło mnie nic poza nią, bo nie odbierała od kilku godzin, a jej telefon pozostawał wyłączony. 

Drżałem z pierdolonej niemocy.

Równo o godzinie piętnastej stałem oparty o bok mojego auta z kawą dla młodej kobiety w dłoni. Wolałem udawać pewnego siebie i przekonanego o jej obecności na zajęciach. Wolałem ją tam zobaczyć. Słyszałem jak rozbrzmiał dzwonek, i potem młodzi ludzie zaczęli wychodzić. Ostatnim razem wyszła ostatnia, więc nie spodziewałem się, że wyskoczyłaby na dziedziniec pierwsza. Z wymuszonym uśmiechem na ustach, czekałem na tę dresiarę błagając, aby się tam pojawiła. Aby po prostu kolejnym razem ze mnie zadrwiła i pokazała mi środkowy palec. Cholera naprawdę wolałem zostać wystawiony. 

Ale nie było jej.

Stałem tak jeszcze chwile, aż na parkingu było coraz mniej aut, a ona wciąż nie wychodziła. Wmawiałem sobie, że miała lekcje do trzeciej, kurwa naprawdę oczekiwałem, że zobaczę tej kawałek kolorowej czupryny i z przyjemnością będę mógł skręcić jej kark za przyprawianie mnie o drżenie dłoni. Naprawdę powinienem był wbić jej nadajnik pod skórę, bo przecież z nią nie dało się inaczej. 

Gdy miałem już zrezygnować z czekania, przez drzwi przeszedł znajomy mi brunet. Ubrany w ciemne jeansy i koszulkę z logiem znanej firmy. Spoglądał w telefon i kierował się do swojego auta.

- Will! - krzyknąłem w stronę chłopaka, którego auto na szczęście nie stało daleko od mojego. Uniósł swój wzrok i spojrzał na mnie tak jakby widział mnie pierwszy raz na oczy.

W kolejnej sekundzie po jego twarzy przebiegły wszystkie możliwe emocje, a finalnie zmarszczył bojowo brwi i ruszył w moim kierunku. Odbiłem się od auta, aby pomóc mu w zmniejszaniu dystansu pomiędzy nami. Jego wyraz twarzy z każdym kolejnym krokiem, był coraz to bardziej nerwowy i zakłopotany. Zdecydowanie wiedział coś, czego ja nie wiedziałem.

- Cześć - rzucił w moim kierunku. - Co tu robisz? - zapytał, tym razem to ja się zdziwiłem. Złożyłem ręce na piersi, ostrożnie, aby nie rozlać tej nieszczęsnej kawy.

Złodziejka #2Where stories live. Discover now