Rozdział 15

462 18 0
                                    

                                                                                       Sophia

Opuściłam rezydencję Rossich, wchodząc do eleganckiego, czarnego samochodu, który czekał na mnie przed ogromnymi drzwiami. Zza szybki spojrzałam ostatni raz na białe mury, które do tej pory były dla mnie nazywane domem.

Marco De Luca, mój prawdziwy ojciec, siedział już w środku samochodu, patrząc na mnie z miękkim uśmiechem. Obok niego siedział poważnie wyglądający ochroniarz, gotów do ochrony . Autem odbiliśmy od posesji Rossich, zjeżdżając aleją otoczoną starodrzewiem. W oddali malejący budynek rezydencji zdawał się mówić "do widzenia".

Wnętrze pojazdu było pełne elegancji i luksusu, z wygodnymi skórzanymi siedzeniami, w których usadziłam się obok Marco. Auto ruszyło, zabierając w nieznane, a jednocześnie ku temu, co naprawdę stanowiło.

Podróżowałam w wygodnym, czarnym samochodzie, prowadzonym przez szofera o umiejętnościach zawodowego kierowcy. Auto przemieszczało się gładko po ulicach włoskiego miasta, mijając zabytkowe budowle.

Dotarcie na prywatne lotnisko ojca było jak wjazd do świata ekskluzywnego. Białe ogrodzenie otaczało obszerny teren, chroniąc go przed wzrokiem ciekawskich. Przy bramie stały dwojga ochroniarzy. Byli ubrani na cało czarno, ich twarze nic nie mówiły.

Na lotnisku już czekał prywatny samolot. Maszyna o metalicznej powłoce lśniła w słońcu, zdając się być gotową do wzniesienia się w powietrze w każdej chwili. Obsługa lotniska, ubrana w profesjonalne uniformy, zapewniała sprawną organizację procedur. Tło stanowiły masywne budynki hangarów i płyt startowych, a w powietrzu panował dźwięk turbin gotowych do działania.

-Zapraszam-powiedział Marco, który uniósł dłoń w moim kierunku.

Wtargnęłam do wnętrza samolotu gdzie czernią dominowały wszystkie elementy. Miękkie, skórzane fotele oplatały ją w tonacji ciemnego beżu, a podłoga była pokryta eleganckim, welurowym dywanem w czerni. Okna, choć panoramiczne, wydawały się wtapiać w się w mroczną otoczkę wnętrza.

Delikatna muzyka płynęła wokół, podkreślając wyjątkowy klimat wnętrza, a ciepłe, czarne oświetlenie nadawało kabinie charakteru. Ściany zdobiły dzieła sztuki w tonacji szaro-czarnej, a kwiaty na stolikach były umieszczone w eleganckich, czarnych wazonach.

Zajęłam wygodne miejsce ojciec zajął miejsce obok mnie. W powietrzu panowała napięta cisza, a jedynym dźwiękiem był szum pracujących silników. Patrzyłam przez okno na migotliwe chmurki, próbując zebrać myśli po ostatnich wydarzeniach.

Marco przerwał milczenie, zwracając ku mnie uwagę. Jego twarz była odbiciem mieszanki uczuć – troski i tajemniczej powagi.

- Sophia, wiem, że ostatnie chwile były trudne dla ciebie. Ale musisz zrozumieć, że Twoje bezpieczeństwo jest dla mnie priorytetem. Dlatego podjąłem tę decyzję.

Spojrzałam na niego, próbując odgadnąć, co kryje się za jego słowami. Miałam tysiące pytań, ale jedno z nich wydawało się najważniejsze.

- Dlaczego dopiero teraz? Przecież mogłeś się odezwać wcześniej. Dlaczego po tylu latach milczenia?-oparłam żalem w głosie.

 - Sophia, życie nie zawsze układa się tak, jak byśmy tego chcieli. Wiele się wydarzyło, o czym nie wiesz. Ale teraz jesteśmy razem, i obiecuję, że odpowiem na wszystkie pytania, jakie masz- poinformował.

Odwróciłam wzrok.

- Sophia, rozumiem, że to dla ciebie trudne. Mam nadzieję, że z czasem zrozumiesz, dlaczego musiało być tak, a nie inaczej-wycedził mężczyzna.

Nie odpowiedziałam. W głębi duszy czułam gniew, ale jednocześnie tęsknotę za prawdą.

- Dlaczego mnie nie zostawiłeś z rodziną Rossi, tylko zabrałeś od nich byś nie wiedział nawet o moim istnieniu? Gdyby nie ten psychol, który próbował mnie zabić-wypowiedziałam złośliwie zaciskając dłonie w pięść.

- Rozumiem, że to dla ciebie szok. Ale musisz wiedzieć, że nie miałem pojęcia o twoim istnieniu- spostrzegł-Twój los był zatajony przez innych, a ja dopiero teraz dowiedziałem się o tobie.

- Wracając do twojego pytanie, czemu siebie zabrałem, bo jesteś moją córką i nie pozwolę, aby jakaś obca rodzina cię wychowywała płynie w tobie moja krew czuję się zobowiązany do wychowania cię zatroszczenia o siebie robię dla twojego dobra-oznajmił.

- Zatajony? przez kogo? och zapomniałam przez twojego człowieka, który zabił mi matkę i zostawił mnie sierotą zostałam wychowana w domu dziecka nikt mi nie wróci co ja tam przeżyłam-wycedziłam wściekle zaciskając zęby.

Czułam, że coraz bardziej tonie w morzu smutku, tajemnic i żalu

ZagubionaWo Geschichten leben. Entdecke jetzt