Rozdział14

523 22 0
                                    

Sophia

Po całej tej sytuacji znaleźliśmy się w posiadłości Rosi. Właściwie w gabinecie Antonio gabinet był przestronnym pomieszczeniem utrzymanym w eleganckim stylu. Długi, ciemnobrązowy biurko zajmowało centralne miejsce, a na nim leżały poukładane dokumenty i eleganckie pióro wieczne. Wzdłuż ścian wisiały drewniane półki, na których eksponowane były ozdobne wazy i rodzinne fotografie.

 W jednym z rogów gabinetu stał imponujący regał, wypełniony starannie poustawianymi tomami książek oraz kilkoma srebrnymi trofeami, świadczącymi o sukcesach rodziny Rossi. Na przeciwko biurka znajdowały się wygodne skórzane fotele, idealne do przeprowadzania spotkań czy rozmów biznesowych.

Duże okna zajmujące całą jedną ścianę gabinetu wpuszczały do wnętrza mnóstwo naturalnego światła, podkreślając elegancję i dostojność pomieszczenia. Na podłodze rozłożony był miękki dywan o głębokim odcieniu beżu.

 Całość dopełniał subtelny zapach drewna i delikatne światło wiszących lamp, tworząc atmosferę luksusu i tradycji. To w tym gabinecie podejmowane były ważne decyzje, zarówno dotyczące interesów rodziny, jak i spraw osobistych.

Zaczęliśmy rozmowę.

– Sophia dobrze się czujesz chcesz może wodę do picia-odezwał się Antonio. 

– Yyy... nie potrzebuję-oparłam.

- Marco, Sophia zostanie u mnie. To moja decyzja, jako opiekuna prawnego- wycedził stanowczo mężczyzna siedzący na fotelu.

- Ty możesz tylko myśleć, że jesteś odpowiedni do tego zadania, ale jesteś w błędzie. Nie ma szans, abym pozwolił, by moja córka zamieszkałą z tobą- przekazał ze złością Marco.

- O, teraz się przejąłeś. To zabawne, bo przez większość swojego życia Nie wiedziałeś o jej istnieniu.

Marco, z intensywnym spojrzeniem, odpowiada gwałtownie.

- Było minęło chce córkę sprowadzić do domu tam, gdzie powinna być od małego.

Mężczyzna, który siedział koło mnie wstał. Antonio, zimnym spojrzeniem, przyjmuje postawę przywódcy, patrząc na Marco, który wściekle krąży po eleganckim gabinecie.

 - Marco, nie wychowałeś jej, nie byłeś jej ojcem przez większą część jej życia-oparł pan Rossi.

Marco, patrząc na Antonio z wściekłością, przechodzi do drzwi.

- To moja córka i nikt nie odbierze mi jej tak łatwo. Zobaczymy, kto ma ostatnie słowo -zakomunikował mój ojciec.

- Marco, nie myśl, że po prostu pozwolę ci odejść. To nie jest takie proste- odezwał się Antonio.

Marco uśmiecha się złowrogo, podchodząc do mnie. Unosząc moją dłoń,żebym wstałam.

- Sophio, idź się spakować. Ja będę czekać na podjeździe i Antonio, porozmawiamy na osobności przy tej okazji, jak Sophia będzie się pakować.

Wyszłam z pomieszczenia i udałam się do sypialni, w której spałam.

Znów przyszła ta chwila, kiedy musiałam skonfrontować się z rzeczywistością i spakować swoje życie w jednej walizce. Zerknęłam po raz ostatni na swój pokój, który przez pewien czas był dla mnie schronieniem i miejscem, gdzie zaczęłam odkrywać, co to znaczy mieć rodzinę.

Stałam przed otwartą szafą, patrząc na swoje ubrania, z których każde miało swoją historię. Miałam przed sobą niełatwe wybory, ale jedno było pewne - to, co wybiorę, będzie towarzyszyć mi w nowym rozdziale życia.

Podczas pakowania, w moich rękach pojawiała się fotografia z pierwszego dnia w rezydencji Rossich. Uśmiechy Matteo, Liama i Samuela na tle wspólnego śniadania były jak oddech świeżego powietrza. To zdjęcie przypominało,  mi jak wiele zmieniło się od tego czasu, a jednocześnie ukazywało, jak wiele zyskałam.

W dłoniach znalazł się notes, w którym tworzyłam historie, marzenia i rysunki. To był miejsce, gdzie oddychałam życiem, kiedy świat wydawał się być zbyt surowy.

Usiadłam na swoim łóżku, przytulając do siebie swojego ulubionego pluszaka. Wspomnienia migotały przed oczami, a łzy i uśmiech tańczyły razem na mojej twarzy. To było jak odejście od domu, ale jednocześnie jak zbliżenie się do czegoś nowego.

Zakładając do walizki ostatnią rzecz, spojrzałam jeszcze raz na pokój, który nazywałam domem. Właśnie wtedy, ze wzruszeniem i z odrobiną niepewności, zdecydowałam się zamknąć drzwi tego rozdziału, gotowa na kolejne, które miały się otworzyć. 

ZagubionaKde žijí příběhy. Začni objevovat