Rozdziała 11

581 21 2
                                    

Shophia

W galerii panowałam specyficzna atmosfera, Matteo, Samuel i Liam i ja przemierzaliśmy korytarze, zanurzeni w rozmowach o zakupach dla mnie. Jednak atmosfera nie była tak spokojna, jak mogłoby by się wydawać.

-Samuelu, muszę iść do toalety. Nie będę długo, poczekasz tu na mnie?-powiedziałam z uśmiechem.

Samuel, zapatrzony w jedną z bluz nie zwrócił na mnie uwagi. Ignorując wypowiedź postanowiłam iść do toalety.

Po wejściu do toalety, miałam nadzieję na chwilę wytchnienia, by zebrać myśli. Jednak to, co miało być krótką przerwą, zamieniło się w koszmar.

Gdy myłam sobie twarz, usłyszałam niepokojące dźwięki zza jednego z kabiny. Wzrok padł na ruchomy cień i zanim zdążyłam zareagować, ktoś szybko zamknął za mną drzwi toalety.

-Co... co się dzieje?-zaczęłam trząść się ze strachu.

W ciemności toalety dostrzegłam tylko zarys postaci. Nagle ktoś chwycił mnie od tyłu i przykrył usta jakąś ścierką, uniemożliwiając krzyk. Próbowałam się bronić, ale napastnik był silny i zdeterminowany.

-Cicho, mała. Nic ci się nie stanie, jeśli będziesz współpracować,- szeptano mi do ucha.

Sparaliżowana strachem, zaczęłam dostrzegać, że toczyła się walka. Zanim zdążyłam zrozumieć, co się dzieje, ktoś nałożył mi opaskę na oczy, a świat zniknął mi w mroku.

Zobaczyłam mroczki przed oczami zasypiałam chciałam nie zamykać oczów ,ale nie dałam rady.

Ciemność.

Gdy zaczełam odzyskała przytomność, poczułam zimny podłóg pod sobą. Otworzyłam oczy, zorientowałam się, że znajduje się w ciemnej i zaniedbanej piwnicy. Zegar bił cichy, jednostajny dźwięk, a ściany zdawały się ściskać ją wokół.

Ręce były związane. Zaczęłam szybko analizować sytuację, zastanawiając się, co mogło doprowadzić do tego uprowadzenia. W miarę jak oczy przyzwyczajały się do ciemności.

Usłyszałam za sobą kroki.

-Wstawaj-oparł męski głos.

Byłam zostałam wciągnięta do słabo oświetlonego pomieszczenia, gdzie centralnie umieszczona była kamera. Moje serce waliło jak dzwon w piersi, a łzy strachu kłębiły się w oczach. W ręce tkwiły nadal związane, czując się bezsilną ofiarą w tej tajemniczej grze.

Z zza kamery wyłonił się mężczyzna o zimnych oczach i eleganckim wyglądzie. W jego dłoni trzymał kamerę, a na twarzy malował się nieubłagany uśmiech

-Sophia. Jesteś teraz częścią gry, której zasady ustalam ja,- oznajmił mężczyzna, wpatrując się we mnie z zimną determinacją.

Zrozpaczona i zdezorientowana, musiałam znaleźć w sobie siłę, aby stawić czoła temu nowemu zagrożeniu. Mężczyzna rozpoczął swoje wywody, prowadząc kamerę w stronę gdzie się znajduję.

-Marco De Luca z pewnością znajdzie zainteresowanie w tobie. Jego przeszłość, związki, to wszystko staje się teraz grą, a ty jesteś kluczem do jej rozwiązania.

Patrzyłam w obiektyw kamery z łzami w oczach. Byłam zaklęta w tej bezwzględnej grze, której reguły były nieznane.

-Mów do kamery, Sophia. Daj znać swojemu ojcu, że jesteś w moich rękach, i że tylko on może zmienić bieg wydarzeń. Jesteś jednym z wielu elementów tej gry, i teraz musisz grać zgodnie z jej zasadami.

ZagubionaWhere stories live. Discover now