Rozdział 12

583 19 0
                                    

                                                                                                         Shopia

-Musisz zrobić coś dla mnie. Chcę, żebyś nagrała wiadomość dla pewnej osoby. Nie martw się, nie zrobię ci krzywdy. Tylko współpracuj, - powiedział mężczyzna, patrząc na mnie z zimnym spojrzeniem. 

 Choć zaniepokojona, postanowiłam współpracować, aby uchronić siebie. Mężczyzna przekazał mi instrukcje i ustawił kamerę.

-Cześć... Cześć, Marco. Mam nadzieję, że to nagranie do ciebie trafi. To ja, Sophia. Nie wiem, jak to się stało, ale jestem tu, związana, i ktoś chce, żebym nagrała to dla ciebie.

Po nagraniu, pozostałam w ciemności, niepewna, co wydarzy się dalej. Mężczyzna zniknął, pozostawiając z myślami o tym, co teraz.

Mijały godziny, a dla mnie wieczność aż do teraz.

Wilgotny i ciężki zapach stęchlizny wypełniał powietrze, a atmosfera była nasycona niepokojem. Gdy tylko zbliżyli się do wejścia, zza zakamarków wyłonił się porywacz, trzymając mnie, a lufa pistoletu przylegała do delikatnej szyi.

-Stójcie tam! Jakiekolwiek zbliżenie, a ona zginie-śmiejąc się złośliwie.

-Puść ją! Jestem gotów zaryzykować, ale nie rób jej krzywdy-z gniewem powiedział Antonio.

- Zdajesz sobie sprawę, że to się źle skończy dla ciebie. Puść ją teraz, zanim zrobię coś, czego będziesz żałował-wycedził obcy mężczyzna.

Porywacz śmiał się, mając ich w swojej kontroli. Niespodziewanie chwycił mnie mocno za ramię. Porywacz ściskał mnie tak mocno, że wydawało się, jakby chciał wtopić moje w swoje ciało. Wpatrywał się w obcego mężczyznę z szelmowskim uśmiechem na twarzy, czując, jak przyjemność zaskoczenia bierze górę nad tajemnicą.

-Nie mów mi, że nie poznajesz  Marco tej uroczej dziewczyny. Ostatecznie, to twoja krew-złośliwie wycedził porywacz.  

-Co ty gadasz? Nie mam żadnych dzieci-oznajmił Marco.

-Ach, ale to cię zaskoczyło, prawda? Myślisz, że może warto by było uświadomić cię, kim naprawdę ona jest.

Z trudem oddychając w uścisku porywacza, przeżywałam koszmary, których nie potrafiłam zrozumieć. Mój biologiczny ojciec wyglądał na zdezorientowanego, a cała sytuacja zdawała się przekraczać granice rozsądku.

- Nie wiem, o czym do mnie mówisz. Nie mam dzieci.

-Cóż, może powinienem dostarczyć ci kilka dowodów informacyjnych,-chlapną z złowieszczym uśmiechem.

Każdy moment był jak kropla wody, spadająca do coraz większego morza tajemnic. 

-Wiesz, Marco, ta urocza dziewczyna to nie tylko twoja krew. To owoc pewnej historii, której sam nie chciałeś pamiętać.

- O czym do cholery mówisz?-mówi zbity z tropu.

- O pewnej kobiecie o imieniu Anna. Była lekarzem, ale przede wszystkim była twoją miłością. Pewnie zdziwiłbyś się, gdybyś wiedział, co stało się po jej wyjeździe.

-Anna opuściła cię dla jakiegoś powodu, prawda? Ciekawe, czy wiedziałaś, że jej odejście pozostawiło trwały ślad w twoim życiu-gadał złośliwie.

- Czego ty chcesz?.

-Chcę, żebyś zrozumiał, że przeszłość ma to do siebie, że zawsze nas dogania. Sophia jest tylko jednym z wyników pewnych decyzji podjętych wtedy-oświaczył szyderczo.

Porywacz, choć  kontynuował opowieść o Anną mej matce, a atmosfera gęstniała jak mgła nad zakrytymi prawdami.

-Wiesz, Marco, Anna nie opuściła cię tylko dlatego, że wyjechała. To prawda, ale nie cała prawda. Dowiedziała się o ciąży-zaznaczył.

-Ciąża? Ale... ale jak to możliwe?-patrzył się we mnie z osłupieniem.

-Miała świadomość, że gdyby związała się z tobą, wiedziała, jakie to pociąga konsekwencje. Nie chciała zatracić swojej kariery i zdobytej pozycji społecznej.

W milczeniu słuchałam tego bolesnego wyznania, czując, jak każde słowo układa się w szereg coraz bardziej skomplikowanych faktów.

- I tak oto, zostawiła cię, nie wiedząc, że jej odejście na zawsze pozostawi bliznę w twoim sercu i zostawiła coś po sobie i tobie.

- Nie mogę w to uwierzyć. Dlaczego nie powiedziała mi prawdy?-zdruzgotany powiedział.

-Prawda bywa czasem zbyt bolesna, abyśmy mieli odwagę jej stawić czoła. I teraz masz przed sobą efekt tych decyzji sprzed lat.

Gorzką prawdę uświadamiającą Marcowi, jak wiele stracił, wciąż trzymając mnie, porywacz kontynuował swoją mroczną narrację.

-Anna zniknęła, ale nie tak do końca. Wiedziała, że nosi w sobie dziecko, ale zdecydowała się na ciche rozstanie, ukrywając prawdę przed światem i przed tobą.

- Dziecko? To znaczy, że Sophia...-podkreślił wpatrując się w moje osobę.

-Tak, Sophia to twoja córka. Twój owoc zakazanej miłości. Ciekawe, jakie z tego wynikną konsekwencje-podnosząc brew mówił.

Słysząc te słowa, czułam, jak serce bije coraz szybciej. Prawda, którą ukrywano przed mną, wreszcie ujrzała światło dzienne.

- Dlaczego nic mi o tym nie powiedziała? Dlaczego zataiła prawdę?.

-Boję się, że musisz zadać to pytanie sobie, Marco. Anna zabrała ze sobą sekret, który nie miał być nigdy odkryty.

Szokowana ujawnieniem prawdy o swoim pochodzeniu, spojrzałam na Marco ze smutkiem i pytaniem w oczach. Oboje, choć związani krwawym powiązaniem,  teraz, że dookoła nas buduje się mur niepewności.

- Dlaczego to ukrywano przeze mnie tyle lat? Dlaczego nie powiedziano mi prawdy?-zaszlochałam.


ZagubionaWhere stories live. Discover now