Kiedy aurorzy na oczach wszystkich zabrali Harry'ego do Azkabanu, nikt nie chciał ich słuchać. Ron błagał rodziców, żeby zabrali ich do ministerstwa, żeby mogli się wstawić za Harrym, ale w obecnej sytuacji nikt nie mógł się wychylać. Ministerstwo mogło teraz mieć na oku każdego, kto sympatyzował z Dumbledorem.

– Przecież on tam umrze! – krzyknął Ron. – Traci przytomność przy kontakcie z dementorami! Skorzystają z okazji, żeby go zabić!

Snape podziewał jego zdanie i dziwił się, że Albus nie wykorzystał żadnego ze swoich kontaktów, żeby dowiedzieć się, co z chłopakiem. Jawnie w ministerstwie pojawił się tylko raz. Czy było takich wizyt więcej? Nikt nie wiedział. Mogli jedynie czekać na rozwój sytuacji, ale nie mogli czekać w nieskończoność na wyciągnięcie chłopaka z więzienia. Jeśli młody Weasley mówił prawdę, to nawet jeśli Potter opuści Azkaban żywy, to będzie bardzo długo dochodził do siebie.

Pozostawała jeszcze jedna kwestia. Czy Potter w ogóle będzie chciał pomóc im jeszcze w walce? Jakoś nie wydawało mu się, żeby nastolatek, który nagle został pozostawiony sam sobie, będzie miał ochotę walczyć z Czarnym Panem. Bo niby dlaczego miałby?

– Co zamierzasz Albusie? – zapytał, kiedy został z dyrektorem sam na sam. – Potter nie wytrzyma tam długo. Co zrobisz, jeśli nagle dostaniemy wiadomość, że jest martwy?

Dyrektor milczał przez dłuższy czas.

– Czasem nawet ja nic nie mogę zrobić Severusie – odparł.

– Nie wierzę – syknął. – Naprawdę chcesz to tak zostawić? Nie po to ratowałem tego chłopaka tyle razy, żeby teraz wszystko poszło na marne. Dlaczego nie załatwisz mu procesu?

– Korneliusz ubzdurał sobie, że dybię na jego stanowisko, a Harry jest moją kartą przetargową. Wszędzie widzi podstęp. Wiem, że wybrał już kogoś na nowego nauczyciela Obrony. Jak wiesz, nikt inny się nie zgodził się przyjąć tego stanowiska i nie mogę mu odmówić.

Severus niemal zazgrzytał zębami. Wiedział, co to oznacza. Albus przedkładał dobro ogółu nad jednostkę. Tylko że tą jednostką był Harry Potter. Gdyby Czarny Pan zechciał ujawnić swój powrót, to sprawa mogłaby się potoczyć inaczej, ale na razie postanowił działać w ukryciu, a on został zmuszony do przyjęcia roli podwójnego szpiega. Tylko komu tak naprawdę był wierny?

Zgodził się uczyć eliksirów tylko dlatego, że Albus wybronił go przed Azkabanem i obiecał mieć oko na syna Lily w szkole. Mało to już razy musiał pilnować tego bachora, który ciągle pakował się w kłopoty i gdyby było to tylko łamanie szkolnego regulaminu, to nie byłoby to aż takim problemem. Potter dostałby masę szlabanów, potem straciłby jeszcze więcej punktów i może nauczyłby się w końcu, że nie jest nietykalny. Tymczasem bachor nie znał słowa umiar i to był cud, że jeszcze żył. Gorzej, że po ostatnim przypadku mogło się to szybko zmienić.

Nie wierzył, żeby chłopak był w stanie kogoś zabić, a już na pewno nie Diggory'ego. Kingsley Shacklebolt, który był aurorem na wysokim stanowisku, a także członkiem Zakonu Feniksa doniósł im, że Potter trafił do Azkabanu bez żadnego przesłuchania. Minister uznał go za tak niebezpiecznego, że nie chciał słuchać wyjaśnień chłopaka i od razu kazał go zamknąć. Mógł sobie tylko wyobrazić, jaką nienawiścią Potter mógł teraz pałać do wszystkich wokół. Zapewne liczył na pomoc dyrektora w wydostaniu się z więzienia, ale nic takiego nie nastąpiło.

Kolejny rok szkolny zaczął się dziwnie. Bez Pottera Gryffindor nie był już tym samym domem. Gorzej, że na początku doszło do kilku spektakularnych bójek pomiędzy Gryfonami i Ślizgonami. Łatwo można było zgadnąć, że prowodyrem większości z nich był Draco Malfoy, który dogryzał Wesleyowi, że teraz nie ma się na kim wybić i na kogo liczyć skoro bogaty i sławny przyjaciel skończył w więzieniu. Tym razem nawet Granger była wściekła i nie powstrzymywała najmłodszego Weasleya przed porządnym obiciem Ślizgona. Jednak nie to było najgorsze. Najgorsza była nowa nauczycielka Obrony Przed Czarną Magią.

Czarny KsiążęWhere stories live. Discover now