16 - volleyball match.

Zacznij od początku
                                    

- Tak, właśnie. - potwierdził Lupin. - Chłopak.

Peter uśmiechnął się.

- No, no widzę, że Ci się układa, Lupin. Ty masz chłopaka, a ja przez ten czas zdążyłom odkryć, że jestem aroace i związki to nie moja bajka.

- Zaraz, jakich zaimków używasz, bo nie chciałbym się pomylić? - zapytał Syriusz, a Remus jakoś poczuł ciepło na sercu. Pytanie o zaimki, to dokładnie to, co pragnął usłyszeć zanim zdecydował się na coming out, zanim to wszystko sobie poukładał.

- On/ono, możesz mówić dowolnie. - odpowiedział Peter.

Cała czwórka skierowała się w stronę sali gimnastycznej, rozmawiając o różnych bzdetach. Nie było tragicznie, stwierdził Remus w myślach. Peter chyba nie miał zamiaru wracać do ostatnich dni Remusa w wcześniejszym liceum, a Lupinowi podobał się taki obrót zdarzeń.

Usiedli na trybunach i Remus zaczął się rozglądać po sali. Dostrzegł Lily Evans, byłą dziewczynę Jamesa, która - tak jak Peter - odkryła, że jest aroace i Mary Mcdonald - jej przyjaciółkę - obie pogrążone w rozmowie. W drugim koncie zauważył tą dziewczynę od kawy - chyba Marlene, jeśli pamięć go nie myliła - która trzymała rękę Dorcas Meadowes, ubranej imprezowo, jak zawsze. Pand Rosier właśnie przysiadło koło Regulusa. Brakowało tylko...

- Ej widział ktoś Barty'ego? Chyba już tu powinnien być? - zapytał Regulus patrząc na zegarek.

***

Mecz zaczął się pół godziny temu i na razie rozegrane zostały dwa sety. Wynik 1:1. Evan był w świetle reflektorów, zdobywając trzy punkty zagrywką. Potter wyglądał zjawiskowo, jak zawsze, z tymi swoimi włosami i normalnie Regulus skupił by się właśnie na tym. Tylko, że obecnie jego skupienie zajmował Barty, a raczej jego brak tutaj. Nie odbierał telefonu, ani nie odpisał na wiadomości, przez co Reg zaczynał się martwić.

Rozejrzał się jeszcze raz. Sprawdził po raz kolejny telefon. Nic. Zapewne nic się nie stało, może po prostu ojciec mu zabronił przyjść, czy coś podobnego, ale Regulus nie mógł nic poradzić, że odczuwał lekki niepokój.

Tymczasem na boisku Evan właśnie zrobił idealny atak, zdobywając punkt. Teraz zagrywać miał Potter, więc Regulus postanowił skupić się na meczu i przestać niepotrzebnie się przejmować.

Śledził każdy ruch jego dłoni, kiedy ten uderzał w piłkę. Ma zgrabne i smukłe dłonie, przeszło mu przez myśl.

- Ciasteczko? - zaproponowało Peter Pettigrew.

Regulus wziął ciastko, które rozpływało się w ustach i pogrążył się w śledzeniu po części piłki i Pottera - który, tak na marginesie, poza dłońmi miał również niesamowicie zgrabny tyłek - a po części konwersacji swojego brata i Remusa.

Cieszył się, że zostali parą. Syriusz zasługuje na szczęście, Remus tak samo, a choć są swoimi przeciwieństwami, to świetnie do siebie pasują. Jednakże towarzyszyło mu też to lekkie ukłucie zazdrości, które przypominało, że jego brat ma chłopaka, a on nie.

Drużyna przeciwna zdobyła punkt po nieudanym bloku Wilkesa i teraz na zagrywce był Evan, a Syriusz właśnie zaprosił Remusa na noc filmową. Regulus doprawdy nie wiedział już na czym skupić swoją uwagę.

Cały mecz minął zaskakująco szybko, o wiele szybciej niż się spodziewał. Końcowy wynik to 3:2 dla drużyny Pottera. Regulus podniósł się z krzesła i zbiegł na boisko z zamiarem pogratulowania mu i Rosierowi. W jego ślady poszli inni, nawet Peter, którego chyba mało odchodził mecz, a bardziej zależało mu na przynależności do tłumu. Po chwili wszyscy ściskali drużynę. Regulus poczuł pewną przyjemność z tego powodu. Wygrali mecz, Evan miał swój debiut, a on był wśród dobrych ludzi. Było naprawdę w porządku.

pędzlem i ołówkiem. WOLFSTAR & JEGULUS Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz