12.Pierwsza randka w Barcelonie

229 14 2
                                    

Kiedy się budzę przeklinam pod nosem i masuje swoje skronie.
Ale mnie lep napierdala.

Ogarniam że nie jestem u siebie w domu i raczej nie znam tego domu. O kurwa.

Na szafce obok stoi butelka z wodą i tabletka przeciwbólowa dlatego szybko ją połykam i wypijam sporą ilość wody.

Nagle słyszę jakiś głos i wodę która leci.

Ktoś śpiewa i się myje.

Kiedy zaglądam w telefon widzę ostatnie połączenie do Gonzaleza przez co mam przebłyski co się działo wczorajszego wieczoru.

To zapewne jego chata.

Boże jak mi wstyd.

Powoli wychodzę z pokoju i z drzwi naprzeciwko wychodzi Pedro w ręczniku owiniętym na biodrach.

-Cześć -mówi cicho- Ostrzegam wkurwiony człowiek w salonie.

-Hej i dzieki- mówię równie cicho.

Oj czeka mnie opierdol.

Kiedy wchodzę do salonu oczywiście odpala się młody którego boje się  jak nikogo innego przysięgam jak jest wkurwiony to go nie przegadasz.

-O wstała księżniczka od siedmiu boleści!-zaczyna drąc się w niebo głosy na co się krzywię.- Nie idzie napisać głupiego SMS-a że z tobą wszystko dobrze?! Zachowałaś się bardzo nieodpowiedzialnie, jesteś pierdo....- zatykam jego buzię ręką.

-Dasz mi coś powiedzieć czy będziesz dalej mnie wyzywać?-przewraca oczami ale jak zdejmuje moją rękę nie odzywa sie.

Siadam na fotelu i wzdycham ciężko.

-Wczoraj była druga rocznica śmierci mojej mamy, zapomniałam o niej i miałam z tego powodu ogromne wyrzuty sumienia więc poszłam na plażę i się upiłam. Nie odbierałam ani nic bo potrzebowałam chwili sam na sam i nie chciałam wam zawracać głowy moją żałobą może to jest dla was głupie ale tak po prostu czułam.- Gaviemu chyba zrobiło się trochę głupio bo się zarumienił. Po moim policzku spłynęła łza którą starałam.
Z mojej prawej strony stanął Pedro który kojąco gładził moje plecy.

Ten człowiek jest dziwny.

Jednak nawet jak byłam w szoku tym że jest jakiś inny mały uśmieszek pojawił się na mojej twarzy.

-Wiem że to trudny temat i nie potrzebuje od ciebie słów współczucia, ale też przepraszam za swoją debilną postawę.- kiwa głową i podchodzi do mnie i rozkłada ramiona abym się do niego przytuliła.

-Sprzedałeś mnie- mrużąc oczy patrzę na Gonzaleza.

- Przecież ten dzieciak by mnie i ciebie zabil jakbym mu nie powiedział.

-W sumie racja.

-Zawsze to ja ten najgorszy!- oburza się.- Martwiłem się!

-Dobra uspokój hormony.- mówię na co dostaję w głowę.-Ej kleszczu! Nie bije się starszych!

-Jesteś starsza o kilka miesięcy!

-No i te kilka miesięcy mądrzejsza.

-Dobra dzieciaki nie kłócić mi się - mówi Pedro

                            *****

-Ha! Łatwo z tobą!- drze się Gavi siedzący obok mnie na kanapie po wygraniu z Perdim w Fifę.

-Dałem ci wygrać- mówi Gonzalez którego mina zrzedła już dwie minuty temu po zobaczeniu wyniku 1:3

-Dobra lamusy idę się szykować.-mówię na co najmłodszy oczywiście zaczyna swoją gadkę.

-Gdzie? Z kim? Po co?

-Na randkę z chłopakiem tato.- mówię żartobliwie na co Gonzalez prycha - Nie polubisz go fan Realu.

-Co?! To jest zdrada stanu! Wydziedziczam cię.

-Jeszcze go nawrócę spokojnie.

-Trzymam cię za słowo.

Poszłam do pokoju i zaczęłam się szykować.

Zrobiłam sobie kreski i pomalowałam rzęsy plus pomalowałam usta na czerwono gdyż moja opalona skóra dobrze się z tą pomadką zgra.
Rozpuściłam włosy i zrobiłam sobie lekkie fale.

Ubrałam przylegająca do ciała czarną sukienkę która podkreślała moje atuty.

(jak dokładnie ona wygląda zostawiam to wam i waszej wyobraźni~ autorka <3)

Ubrałam też srebrne sandałki na koturnie oraz dołożyłam do tego srebrną biżuterię.

Carlos miał przyjechać za 30 minut dlatego mogłam jeszcze chwilę posiedzieć w salonie.

Gdy weszłam do salonu Gavi zagwizdał na co dostał w głowę. Gonzalezowi tak jakby mowę odebrało, tylko wpatrywał się we mnie jak w obrazek. On jest jedną wielką zagadką.

-Nie za bardzo się wystroiłaś dla tego swojego chłoptasia?-mówi Pedro tak jakby zirytowany? Nie mam pojęcia.

-Trzeba dobrze wyglądać na pierwszej randce.- uśmiecham się lekko.

-Miłej randki Pilar- mówi Gavi gdy idę po chwili siedzenia z nimi ubrać marynarkę.

-Dziękuję! Pa!- krzyczę wychodząc z mieszkania.

                             *****

-Serio- śmieje się opowiadając Carlosowi historię z mojego dzieciństwa jak pięcioletnia ja wyjadlam wszystkie ogórki kiszone babci które były w beczce przykrytej wielkim kamieniem.- Zastanawiam się do teraz skąd we mnie tyle siły było aby podnieść kamień wielkości mojej glowy- śmieje się.

Szczerze pierwszą randkę z Carlosem mogę uznać za bardzo dobrą. Okazało się że mamy dużo wspólnych tematów. Jest on inteligentnym człowiekiem. Studiuje prawo na jednej  z barcelońskich uczelni. Kocha pieski tak jak ja. No ideał. Plus w stu procentach mój typ faceta. Ma brązowe włosy i oczy i jest dobrze zbudowany. Tak dosłownie tylko trzeba aby mnie zdobyć. Nie no w sumie jeszcze musi być miły a nie być chamskim gburem.

Po randce wracam z uśmiechem od ucha do ucha.

-Cześć Frodo, tęskniłeś za mamusią?- przesładzam głos biorąc psa na ręce.

Gdy wchodzę do salonu widzę śpiącego na fotelu Pedro który ma otwartą buzię i chrapie.

Nie wiem czemu ale uśmiechnęłam się na ten widok.

Wygląda tak jakoś inaczej niż jak nie śpi. Nie ma tej swojej miny jakby ptak mu się zesrał na dopiero co umyte auto.

Wzięłam koc i go nim przykryłam.

Może bez tej swojej maski chamskiego idioty jest inny?

Estrella | Pedri Gonzalez Where stories live. Discover now