Tydzień po tym kiedy wróciliśmy z naszego wyjazdu miałam straszny zapierdol w pracy. Mogłam nie jechać jednak. Czemu? Szef dawał mi teraz zmiany po 12 godzin z czego wcześniej miałam tych godzin 8. Powiedział że muszę to odpracować. Przecież ja po prostu wykorzystałam swoje prawo do urlopu. Tępy dziad.
Dlatego odetchnęłam z ulgą kiedy w końcu wróciłam do domu w piątek gdyż miałam przynajmniej wolne na dwa dni.Jęknełam ociążale zdejmując szpilki padając na fotel w salonie.
-O Pilar w końcu jesteś.
-Ta jestem.
-Pamietasz że dzisiaj mecz jest?
- Mecz? A no tak Jezus- mówię idąc po wodę z lodówki.- Zapomniałam że truliście dupę o tym od tygodnia na grupie.
- A tam przesadzasz.- Przesadzam? Pisaliście o tym z 1000 wiadomości dziennie.
- Dziewczyno to El Clasico.
- Ta pamiętam szczególnie zapadły mi w pamięci te memy które nawet nie wiem kto wysyłał.
-Jakaś nieobecna dzisiaj jesteś.
- Chłopie pięć dni pracowałam po 12 godzin.
- Ten szef chyba cię nie lubi.
- Ta zauważyłam.
- Jak nie chcesz się w pracy przemęczać to słyszałem że szukają pomocy medycznej u nas w klubie.
- Akurat na medycynie się nie znam wiesz?
- Jak to nie kolano ogarnęłaś.
- Ta ale kolano to kolano po prostu trzeba było odkazić ranę i przykleić plaster. Czasami w meczach odpadają uszy, są złamania otwarte. Nie chcę mdleć w pracy.
-W sumie racja.
- Dzisiaj sobie pójdę sama na mecz.
- Po co będziesz szła mam prywatnego szofera przecież.
- Nie mam dzisiaj humoru jakoś żeby z nim jechać.
- Jezu przecież już się normalnie wobec ciebie zachowuje.
- No dobra jeny nie wiem czemu ci tak zależy.
****Już dwie godziny później siedziałam na krzesełku jedząc popcorn. Oglądałam jak obie drużyny się rozgrzewają kiedy usłyszałam swoje imię gdzieś z boku. Gdy odwróciłam głowę w prawo i zauważyłam Carlosa czyli chłopaka na którego dwa tygodnie temu wpadłam.
-Cześć Carlos- mówię witając się z nim lekkim przytuleniem.
Trochę z nim pisałam przez te dwa tygodnie i wydaje się być sympatyczny.
- Dzisiaj kibicujemy innym klubom.- mówi patrząc na moją koszulkę.
- Trzeba wspierać swoich.
- Tak dlatego kibicuję Madrytowi bo z tamtąd pochodzę. Może kiedyś przekonam cię do kibicowania Realowi.
-Nie uda ci się to nigdy - uśmiecham się cwanie.
-To jeśli nie to to może przekonam cię do pójścia ze mną na randkę?
- Jeszcze zobaczymy -puszczam mu oczko i gdy widzę że moja przyjaciółka już przyszła na nasze miejsce mówię - Wiesz ja już muszę iść, powodzenia.
- Do zobaczenia i powodzenia.
Kiedy wracam na miejsce widzę uniesioną brew Mikky.
- A co to za rozmawianie z kibicem przeciwnej drużyny.
ESTÁS LEYENDO
Estrella | Pedri Gonzalez
FanficPilar z domu rodzinnego przeprowadza się do stolicy Katalonii gdzie znalazła mieszkanie ze współlokatorem który od samego początku wydaje się być miły jednak jego przyjaciel który dość często do niego przychodzi najwidoczniej jej nie polubił.Czy ma...