[12] Rodzinka [12]

67 8 2
                                    

~ Lidia

  Jak zwykle obudziłam się około godziny szóstej. Nie miałam siły wychodzić z łóżka, jednakże obowiązki wzywają. Po upewnieniu się, że na pewno już nie uda mi się zasnąć, wstałam i poszłam do łazienki przemyć twarz, aby się trochę rozbudzić.
  Jak już byłam w łazience, to przy okazji umyłam zęby, przebrałam się oraz zrobiłam sobie lekki makijaż, po czym udałam się na śniadanie.
  Przy stole czekał już na mnie ojciec, Gustaw, oraz moja mama, Mary. Jakoś nigdy nie czułam się przez nich kochana, lecz nigdy mi to w żaden sposób nie przeszkadzało. Oczywiście, próbowałam jakoś zdobyć szacunek ojca, poprzez zdanie szkoły muzycznej lub po prostu wykonywanie jego rozkazów, ale nigdy specjalnie mi się to nie udawało.
  Usiadłam na krześle i zaczęłam jeść śniadanie, gdy nagle odezwał się Ojciec:
— Lidio, po śniadaniu chce cię widzieć w swoim gabinecie, rozumiemy się?
  Po prostu kiwnełam głową na znak, że "rozumiem" i udawałam, że wcale z każdą sekundą co raz ciężej mi się oddycha.
  Gdy skończyłam jeść, podziękowałam za posiłek, wstałam od stołu i wróciłam do swojego pokoju. Usiadłam przy biurku, na którym stało lusterko i patrzyłam się prosto na swoje odbicie:
— Dobra, Lidia... Dasz sobie kurwa radę, jesteś już prawie dorosła i jesteś silna.
  Powiedziałam sama do siebie, próbując się jakoś uspokoić, lecz miałam wrażenie, że to tylko pogorszyło sprawę. Robiłam tylko dobrą minę do złej gry.

  Po dziesięciu minutach, w końcu wstałam, wyszłam z pokoju i poszłam pod gabinet ojca. Już wolałam po prostu mieć to za sobą. Wzięłam głęboki oddech i zapukałam. Usłyszałam tylko "Proszę" i powoli nacisnęłam na klamkę. Weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi. Gustaw akurat wyglądał przez okno, stał do mnie tyłem.
— Usiądź.
  Powiedział chłodnym tonem i odwrócił się w moją stronę. Oczywiście, szybko się go posłuchałam i po prostu usiadłam na krześle, które było najbliżej.
— Chyba wiesz o czym chcę z tobą porozmawiać.
  Spojrzał mi się prosto w oczy, po czym wręczył mi zniszczony notatnik. Głośno przełknęłam ślinę, otworzyłam go i zaczęłam powoli przewracać strony po kolei i czytać ich treść.
  Od razu poznałam pismo swojego brata, Sebastiana. A poza tym dużo razy wspominał tu o Chesie, więc nawet bez tego bym się domyśliła kto jest właścicielem. Było tu też napisane o tym, że go kryłam jak poszedł na koncert... Kurwa, kocham swojego brata, ale w tym momencie miałam ochotę mu mocno przywalić...
  Nagle mężczyzna zabrał mi notatnik z rąk.
— Dałaś się przekupić... I do tego tak łatwo... W ogóle nie myślałaś o tym, że jak się dowiem to czekają cię konsekwencje?
  Rzekł zdenerwowany. Nagle rzucił notatnikiem o podłogę, złapał mnie za sweter i podniósł z krzesła. Patrzył mi prosto w oczy.
— Jest jeszcze coś o czym nie wiem, bo ten gówniarz cię przekupił?!
  Powstrzymywałam się od płaczu. Po prostu najzwyczajniej w świecie cholernie się bałam. A co by było gdyby Sebastian się "odnalazł" i wrócił normalnie do domu? Jak bardzo drastyczną karę by poniósł? W głębi duszy, miałam nadzieję, że nigdy się tego nie dowiem. Minęło zaledwie parę dni od zniknięcia mojego przygłupiego braciszka, a tatuś już dosłownie wychodził z siebie.
  W pewnym momencie, poczułam piekący ból na swoim lewym policzku, od razu się za niego złapałam. On nnie uderzył. Czułam, jak z moich oczu zaczynają powoli wydobywać się łzy, które po chwili spływały już po moich policzkach. W tym momencie czułam w sobie pustkę. Po prostu cały czas patrzyłam w jego niebieskie oczy.
  Mężczyzna nagle mnie puścił, a ja upadłam na podłogę.
— Idź poprawić makijaż i się ogarnij, dziewczyno.
  Powiedział i się odwrócił, a ja siedziałam na podłodze, wpatrzona w podłogę, zastanawiając się co mogę zrobić, aby choć trochę sobie ulżyć. Jednak postanowiłam szybko się zebrać, aby jeszcze bardziej go nie denerwować.
  Chociaż ta ucieczka Sebastiana mogła mu dać choć trochę do myślenia nad sobą. Jak się zachowuje i jak powinien się zachowywać.
  Na szczęście do swojej żony miał choć trochę szacunku. Czasami nawet mi się wydaje, że naprawdę coś do niej czuję, lecz to mogą być tylko moje przypuszczenia.

  Cały dzień nie wychodziłam z domu. Po prostu nie miałam na to ochoty, i na szczęście Gucio nie przygotował dla mnie żadnych niespodzianek typu: pójście z nim do jakiegoś partnera biznesowego, który akurat ma syna w moim wieku. Na samą myśl czułam wstręt. Miałam 17 lat, ale szukanie sobie partnera jakoś nie bardzo mnie interesowało...
  Gdy miałam pewność, że już wszyscy śpią to ubrałam się w ładną, turkusowa sukienkę, zrobiłam mocniejszy makijaż i założyłam najlepsze buty jakie miałam, rozpuściłam włosy, wypsikałam się perfumami, wzięłam torebkę i wymknęłam się z domu.
  Robiłam tak, jak chciałam się oderwać od swojej szarej rzeczywistości i zapomnieć trochę o problemach.
  W końcu dotarłam do pobliskiego klubu. Nikt mnie tam nie rozpoznawał przez mocny makijaż i dość nietypowy wybór fryzury jak na "Lidię". Tam byłam zupełnie kimś innym. Mogłam pokazać się z jak najlepszej strony i nikt nie miał wobec mnie chorych oczekiwań.    Oczywiście, nigdy nie mówiłam innym swojego prawdziwego imienia. Czasami byłam Amelią, kiedy indziej Mileną, a czasami nawet Darią. Lubiłam to robić.
  Jak zwykle usiadłam po prostu przy barze i czekałam aż ktoś zapłaci za mojego drinka. Nie bardzo przepadałam za piciem alkoholu, lecz sama satysfakcja, że ktoś myśli, że jestem na tyle "idealna", aby wydać na mnie trochę kasy przyprawiała mnie momentalnie o uśmiech.
  Jednakże, gdy przez dłuższy czas, nikt nie zaproponował mi drinka, tańca, rozmowy, pójścia do toalety, lub do swojego własnego mieszkania, poddałam się i postanowiłam sama sobie coś zamówić. Sięgnęłam po portfel do torebki i zaczęłam przeliczać pieniądze.  
— Lidia?
  Nagle za sobą usłyszałam dość znajomy głos, który w dodatku znał moje prawdziwe imię. Od razu się obróciłam, a moim oczom ukazała się znajoma twarz.
— Co ty tu robisz, Ches?
 

|| Mamy tylko siebie... || Metal Family [AU] Where stories live. Discover now