[7] Nie myśl o tym [7]

105 11 4
                                    

//Na wstępie tylko powiem, że ten rozdział w sumie nie wnosi za wiele do fabuły, lecz gdy zobaczyłam arta, to wiedziałam, że muszę go jakoś tutaj wrzucić, miłego czytania ;}

//Na wstępie tylko powiem, że ten rozdział w sumie nie wnosi za wiele do fabuły, lecz gdy zobaczyłam arta, to wiedziałam, że muszę go jakoś tutaj wrzucić, miłego czytania ;}

Oops! This image does not follow our content guidelines. To continue publishing, please remove it or upload a different image.

~ Glam, Sobota, godzina 10:56

  Niechętnie dałem zaciągnąć się chłopakowi do publicznej łazienki.      Niebardzo uśmiechało mi się brać
prysznic z innymi ludźmi...
  W duszy tylko modliłem się, aby akurat nikogo tam nie było.
  Na szczęście Bóg chyba mnie wysłuchał, ponieważ, akurat jak weszliśmy do środka, to wyszło parę starszych mężczyzn.
  Od razu odetchnąłem z ulgą. Nagle z myśli wyrwał mnie głos chłopaka:
— Ściągaj ciuszki!
  Ches zaczął się śmiać, a ja momentalnie poczułem, jak robię się czerwony na twarzy.
[Ze wstydu, wy zboczuchy]
  Lecz po chwili również zacząłem się śmiać. W sumie to bardzo lubiłem jego głupkowaty humor... Ale nie chciałem mu tego powiedzieć.
— Dobra, teraz na serio... Ściągaj te ciuchy, bo nie mamy całego dnia!
  Szatyn zaczął ściągać ubrania, po czym wziął do rąk ręcznik, którym miał mnie okryć. Wziąłem głęboki wdech i powoli ściągałem z siebie ubrania.
  Niedługo, prysznic w łazience, do której może nagle ktoś wejść będzie dla mnie codziennością... Nigdy nie spodziewałem się, że w ogóle kiedyś coś takiego nastąpi...
  Ches odkręcił mi wodę, po czym odwrócił wzrok i uniósł ręcznik tak, aby nikt mnie nie widział. Pewnie wydawało mu się to trochę śmieszne, ale cieszę się, że jakkolwiek spróbował zrozumieć to, że jest to dla mnie krępujące. Lekko się uśmiechnąłem i zacząłem myć włosy.
  Gdy już się umyłem, wziąłem ręcznik od szatyna, okryłem się i poszedłem do szatni. Znów nikogo nie było, więc bardzo się cieszyłem. Zacząłem powoli się ubierać, ponieważ i tak musiałem czekać na Chesa.
  Szybkim ruchem, nałożyłem na siebie spodnie. Spojrzałem na swoją dłoń, na która była pokaleczona.
Nie bolała mnie jakoś bardzo... Ale nie miałem ochoty użalać się nad sobą, przecież zrobiłem dobrze wynosząc się z domu, prawda?
  Nagle zachciało mi się płakać. Gdy myślałem o domu to nie mogłem sobie wyobrazić, co teraz przeżywa moja mama... Albo Lidia...
  Z myśli wyrwał mnie znowu Ches, który stał przede mną już ubrany.
— Glam, wszystko w porządku? Jak nie chcesz, to nie musimy nigdzie iść...
Chłopak przy mnie kucnął i położył dłoń na moim kolanie.
— Ja... Po prostu się martwię... O swoją siostrę... Boje się, że jak mnie nie ma, to ona zajmie moje miejsce...
  Powstrzymałem się od płaczu, lecz było to trudne. Mocno przytuliłem chłopaka. 
Miałem wrażenie, że mogę powiedzieć mu wszystko. Byłem mu również wdzięczny, że pozwala się przytulać i nie uważa tego za dziwne.
  Nagle do szatni weszła jakaś starsza Pani, która zaczęła się wydzierać:
- Może nie wszyscy, którzy tu przyszli, chcą oglądać miziających się geji?
Gdy Ches to usłyszał, od razu okrył mnie swoją ramoneską, zabrał nasze rzeczy i zwrócił się do kobiety:
- Niech Pani się odpierdoli, okej?
Idziemy, skarbie!
  Gdy to usłyszała, skrzywiła się i już nic nie odpowiedziała, tylko się na nas gapiła.
  Ches złapał mnie za rękę i wyprowadził z budynku, po czym podał mi koszulkę i się uśmiechnął.
  — No to nieźle... To akurat jedna z koleżanek mojej mamy, więc w sumie mam trochę przesrane, ale było warto
  Uśmiechnąłem się do szatyna i oddałem mu jego zieloną ramoneskę.
- Heh... Masz rację...
Powiedziałem.
- Odnosimy rzeczy i idziemy do chłopaków, czy chcesz jeszcze odpocząć?
- Idziemy... Nie chcę siedzieć i nic nie robić
  Szatyn założył na siebie kurtkę, a ja założyłem na siebie koszulkę. Zaczęliśmy powoli iść w stronę domu chłopaka.
- Ej, Ches... A przy okazji dasz mi jakiś nowy bandaż? Mój już jest brudny...
Niechętnie spytałem.
- Jasne! Boli cię jeszcze ta ręka? -
Ches się na mnie spojrzał.
- No tak trochę... Bardziej boli mnie patrzenie na nią...
  Głośno westchnąłem, nagle chłopak poklepał mnie po ramieniu.
- Wszystko będzie okej... Mam pomysł jak temu zaradzić!
  Chłopak delikatnie się uśmiechnął. Chwilę jeszcze porozmawialiśmy, aż doszliśmy do jego domu...

|| Mamy tylko siebie... || Metal Family [AU] Where stories live. Discover now