Rozdział 40: Powstanie Boskiego Cesarza

6 1 1
                                    

- Właśnie o tym mówiłam. Już jedno dziecko Lucyfera powoduje zamęt i sprowadza katastrofy, a dodajmy jeszcze jedno to czeka nas istna apokalipsa...

Z kręgu wynurzył się krokodyli pysk z lwim tułowiem. Był tak wielki, że niemalże zajął połowę areny, która nie była małych rozmiarów, a Ammit dalej pozostawał od pasa w dół po drugiej stronie kręgu.

Momentalnie nogi Amona stały się jak z waty, a na Jego twarzy można było dostrzec cień strachu.

- O tym właśnie mówiłam przez tą dwójkę wiele granic zostało osłabionych. - Powiedziała Aku nie ukrywając zdenerwowania.

- To dlaczego nie uciekłaś przez tamtą? - Zapytała Artemida wskazując na arenę.

- Żartujesz sobie? Z mocą jaką obecnie posiadam, a nawet ze swoją nieśmiertelnością zostanę w mig zniszczona. - Powiedziała Aku nie ukrywając zdenerwowania pojawieniem się tak potężnego bytu.

- Zapłata. - Powiedział Ammit przez lekko rozchylone szczęki, a pokrytą lwią sierścią i pazurami rękę skierował ku Mayumi, aby ją chwycić i pożreć.

- Skończ wreszcie tą zabawę. Chyba już coś udowodniłem. - Powiedział pod nosem Amon słysząc wyraźnie głośne bicie swego serca, które zadziałało kojąco. - Mam nadzieję, że nadal jesteś przy Mnie, bo to będzie cholernie trudne.

Pomiędzy uderzeniami serca Amon usłyszał subtelne, lecz wyraźne pstryknięcie palców, a na Jego twarzy pojawił się szaleńczy uśmiech.

- Ile to już razy... - Powiedział Amon po raz kolejny odcinając sobie skrzydła, na których regenerację nie mógł sobie pozwolić, a które i tak by były tylko ciężarem. - Już będą wściekłe za rękę, więc mogę jeszcze poszaleć.

Amon kilkoma ruchami narysował pentagram, z którego jak z armaty wystrzelił ognisty pocisk, który wstrząsnął całą areną. Wbrew pozorom ten pocisk jak i pentagram był wiele silniejszy w porównaniu do tego stworzonego w Tokio. Amon tym razem skondensował płomienie do absurdalnych rozmiarów.

- Jesteś pusty. - Powiedział Ammit na którym ten pocisk nie zostawił większego śladu. - Pamiętam cię...

- Gówno mnie to obchodzi. - Przerwał Amon odtwarzając swoją rękę ze światła. - Ona należy do Mnie!

- Głupiec. - Powiedział Ammit.

- Czas pokazać mój nowy repertuar. Technika pięciu elementów: "Pożoga niebios" - Powiedział Amon duplikując pentagram, po czym ustawił je dookoła Ammita. Wszystkie zaczęły strzelać, a On sam zaczął biec w Jego stronę. - Technika pięciu elementów: "Kroki mroźnego piechura".

Mimo braku skrzydeł wybił się w górę i zaczął biec w powietrzu. Moment przed postawieniem kroku tworzył warstwę lodu, której używał, aby poruszać się w powietrzu. W ten sposób unikając własnych pocisków dostał się nad Ammita.

- Oszust. - Powiedziała Fini ze złości wbijając w ramiona paznokcie tak mocno, że aż zaczęła krwawić. - Zawsze to robi.

- Braciszek ma za miękkie serduszko. - Powiedziała Junko, która za uśmiechem ukrywała zdenerwowanie i złość.

- Szalony, ale nie głupi. - Podkreśliła Elen również niezwykle zdenerwowana.

- Możemy mówić o nim dużo, ale nie zmieni to faktu, że jest pierdolonym geniuszem. - Powiedziała Moka z jednej strony chcą pomóc Amonowi, lecz z drugiej strony wiedziała, że będzie jedynie przeszkadzać i ograniczać jego ruchy. - Jak inaczej nazwać kogoś kto w jakieś trzy lata osiągnął taki poziom.

Amon zaatakował Ammita uderzając go wielkim młotem ze światła, który podobnie jak jego ręka rozsypał się po jednym uderzeniu. Podczas uderzenia przez moment można było dostrzec Daikiego pomagającego poruszać się Amonowi.
Nie tracą chwili, ani wysokości ponownie odtworzył swoją rękę i młot, ale tym razem użył lodu, lecz tym razem Ammit pacnął Amona jakby był muchą i wbił go tym w ziemię.

Jak Zostałem BogobójcąWhere stories live. Discover now